Trumpowy plan dla Ukrainy a polska ekonomia. 5 kluczowych spostrzeżeń [ANALIZA]

Niezależnie od tego, czy ów amerykański plan pokojowy w sprawie Ukrainy zostanie zrealizowany, stanowi on istotny punkt odniesienia i nie można go pominąć. Ukazuje on wszystkie fundamentalne kwestie, o które toczy się batalia w kontekście zawarcia pokoju i zakończenia działań wojennych. Pomijając aspekty militarne, zespół Donalda Trumpa przedstawił szereg elementów mogących mieć zasadniczy wpływ na ekonomiczną przyszłość Polski.

Ciężko przypuszczać, by upubliczniony przez Axios plan pokojowy dla Ukrainy mógł się urzeczywistnić — implikowałby on daleko idące ustępstwa ze strony Kijowa, włączając w to wycofanie się nawet z obszarów okupowanych przez Ukrainę oraz rezygnację z dążenia do ukarania rosyjskich przestępstw. Wszystkie te aspekty powodują, że plan w aktualnej formie wydaje się być nieakceptowalny. Polska powinna jednakże rozważyć niekorzystne scenariusze, które mogą się urzeczywistnić.

Trumpowy plan dla Ukrainy a polska ekonomia. 5 kluczowych spostrzeżeń [ANALIZA] - INFBusiness

Warto przyjrzeć się tym założeniom z perspektywy ekonomicznej. Chociażby dlatego, że w kilku miejscach zarysowuje to, o co toczy się ekonomiczna rozgrywka po zakończeniu konfliktu zbrojnego. We wszystkich tych kwestiach Polska nie tylko powinna dysponować przygotowanym stanowiskiem, ale również własnym planem działania w celu ochrony interesów ekonomicznych.

1. Integracja Rosji ze światową gospodarką

Z ekonomicznego punktu widzenia zdecydowanie najbardziej zagrażający dla Polski jest punkt 13. amerykańskiego planu, który przewiduje zniesienie sankcji oraz deklarację USA odnośnie do długofalowej współpracy gospodarczej z Rosją „w dziedzinach energetyki, surowców naturalnych, infrastruktury, sztucznej inteligencji, centrów danych, projektów wydobycia metali ziem rzadkich w Arktyce i innych korzystnych dla obu stron możliwości biznesowych”.

Zamysł jest równie prosty, co błędny — zakłada bowiem „skłonienie” Moskwy do współpracy z USA, w celu choć częściowego odciągnięcia jej od wpływu Chin. Ten zabieg, często opisywany przez ekspertów jako „odwrócony Kissinger”, pomija dążenie Moskwy do podważenia status quo w Europie oraz odbudowy dawnego imperium sowieckiego, nawet kosztem gospodarki.

Niemniej jednak — USA po raz kolejny wyrażają gotowość do ocieplenia relacji z Rosją. Co więcej, podobną chęć może przejawiać także część establishmentu politycznego największych krajów UE, nawet jeśli obecnie nikt o tym otwarcie nie mówi. W związku z tym Polska — oprócz słusznego przekonywania o konieczności utrzymania sankcji na państwo Putina — musi mieć plan, jak udaremnić powrót Rosji do „business as usual”, a przynajmniej znacząco ograniczyć te tendencje, prowadzące do ponownego bogacenia się Putina na handlu międzynarodowym.

Donald Trump i Władimir Putin podczas spotkania na Alasce
Donald Trump i Władimir Putin podczas spotkania na Alasce | Andrew Harnik / Getty Images

Znalezienie strategii, w której ewentualna korzystna dla Polski rewizja europejskiego Zielonego Ładu (choćby w kontekście ETS2) nie doprowadzi do ponownego importu surowców mineralnych z Rosji, może wkrótce stać się kluczowym elementem polskiej dyplomacji w UE. Prawdopodobnie będzie to wymagało powoływania się na popularny aktualnie w UE postulat europejskiej suwerenności.

2. Zielone światła dla Ukrainy w UE

Jeden z najtrudniejszych tematów dla Warszawy — jak pogodzić wsparcie dla Kijowa z uwzględnieniem własnych interesów, aby ukraiński eksport do UE nie osłabił polskiej gospodarki.

Plan Trumpa zakłada, że „Ukraina może dołączyć do UE i otrzyma krótkoterminowy uprzywilejowany dostęp do rynku europejskiego, dopóki ta kwestia będzie analizowana”.

Jest to o tyle interesujące, że w tym przypadku Stany Zjednoczone posługują się argumentem, który leży całkowicie poza zakresem ich kompetencji. To państwa UE będą ostatecznie decydować, kogo i na jakich zasadach przyjąć do wspólnoty.

Dla polskiej gospodarki jest to aspekt zarówno kluczowy, jak i problematyczny. Fakt, że znalazł się on w programie administracji USA świadczy o tym, że będzie zyskiwał na znaczeniu. Integracja Ukrainy z UE leży w interesie Warszawy, ale pod warunkiem głębokiej modernizacji instytucjonalnej, a także zabezpieczenia interesów kluczowych sektorów polskiej gospodarki. Z tego powodu najbardziej niepokojący mógłby być „uprzywilejowany dostęp do rynku” przed akcesją do wspólnoty. Sytuacja, w której ukraińskie towary nie podlegają europejskim wymogom, a jednocześnie mogą swobodnie wjeżdżać na teren UE, to problem, który już został przerobiony w kontekście ukraińskich produktów rolnych. Zbyt liberalna polityka handlowa mogłaby wywołać podobne problemy w budownictwie, transporcie czy przemyśle ciężkim. Ponadto dałaby paliwo formacjom, które zyskują popularność dzięki antyukraińskim postulatom politycznym.

Dalsza część artykułu pod wideo:

Donald Trump grozi Europie cłami. Sojusznicy szykują własne strategie obrony

3. Kto i jak odbuduje Ukrainę?

Amerykanie w swoim planie piszą o współpracy z Ukrainą w zakresie wspólnej odbudowy. Wskazują na „modernizację i eksploatację ukraińskiej infrastruktury gazowej, obejmującej rurociągi i obiekty magazynowe”, a także odbudowę miast. Kreują strukturę odbudowy — 100 mld dol. ma trafić do Ukrainy z zamrożonych aktywów rosyjskich, kolejne 100 mld dol. ma dołożyć Europa.

Niezależnie od ostatecznego kształtu tej propozycji, kwestia inwestycji w Ukrainie wchodzi w nową fazę i Polska musi być na to przygotowana. Godnym pochwały jest wdrożenie przez BGK w lipcu programu pożyczkowego dla polskich firm zainteresowanych odbudową. W kontekście amerykańskiej propozycji należałoby podjąć rozmowy, w jakim stopniu Polska mogłaby włączyć się w łańcuch wartości również amerykańskich projektów z zakresu odbudowy.

Działalność polskiej bankowości w tej materii, wsparcie w łączeniu polskich przedsiębiorstw w klastry (dla efektu skali i uzupełniania się) współpracujące w sferze odbudowy — to obszary, które wymagają jeszcze bardziej intensywnej pracy. Ponadto, jeśli nie chcemy zostać sprowadzeni jedynie do roli eksportera produktów na Ukrainę, niezbędna jest również kooperacja z polską nauką, często traktowaną w dyskusji nad gospodarką zdecydowanie marginalnie. Wyrzutem sumienia dla Polski są również prace nad infrastrukturą prowadzącą do Ukrainy. Mowa m.in. o ciągłych opóźnieniach w budowie trasy S12, która może okazać się jednym z najszybszych połączeń między Paryżem i Berlinem a Kijowem.

Plan, w którym Trump jest skłonny do tworzenia wizji funduszy z określonymi kwotami, to sygnał, że rozpoczyna się czas decyzji w tej sprawie.

4. Rozmieszczenie myśliwców i stagnacja NATO

W planie USA znalazła się propozycja rozmieszczenia europejskich myśliwców na terytorium Polski. Zapis ten z jednej strony daje do zrozumienia Rosji, że Polska pozostaje w zachodniej strefie wpływów, co jest zagadkowe z uwagi na wymienione jedynie „europejskie” maszyny. Z perspektywy biznesu jest to kolejny niejasny ruch, pozostawiający pole do interpretacji w zakresie obecności sił amerykańskich w Polsce.

Jednak znacznie bardziej niepokojącym fragmentem umowy jest zgoda USA na brak rozszerzania NATO, nawet w dalekiej przyszłości. Poszerzanie Sojuszu, który stanowi pewnego rodzaju parasol również dla gospodarczych wpływów USA jako globalnego hegemona, byłoby w interesie Polski w kontekście współpracy nie tylko z Ukrainą, ale być może kiedyś również z Gruzją czy Mołdawią. Zamknięcie im drogi do Sojuszu to przyzwolenie na rosyjskie wpływy.

5. Zmiana amerykańskiego „soft power”

USA domagają się ustępstw od Ukrainy, w zamian za gwarancje, za które oczekują dodatkowego wynagrodzenia (pkt 10). Jednak chyba najbardziej przygnębiającym elementem propozycji Amerykanów jest próba wymuszenia na Ukraińcach zaprzestania ścigania rosyjskich zbrodni. „Wszystkie strony zaangażowane w ten konflikt zostaną objęte pełną amnestią za czyny popełnione podczas wojny i zgodzą się, by nie wnosić żadnych roszczeń ani nie rozpatrywać żadnych skarg w przyszłości” — czytamy w pkt 26.

Punkt ten, który oznacza brak nawet formalnych konsekwencji za rosyjskie zbrodnie w Buczy, nie ma bezpośredniego wpływu na gospodarkę. Ukazuje jednak, jak zmieniło się amerykańskie rozumienie „soft power”. Wizja „globalnego żandarma” broniącego (przynajmniej oficjalnie) słabszych i stojącego na straży sprawiedliwości odchodzi do lamusa. Liczy się język materialnych interesów. I to on będzie jedyną uwzględnianą walutą.

Grzegorz Kowalczyk, dziennikarz Business Insider Polska

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Google.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *