Promocje z okazji Czarnego Piątku są atrakcyjne, ale czy faktycznie korzystne? Może warto nadać drugie życie przedmiotom, które komuś innemu są już zbędne — niedrogo, bardziej ekologicznie i w duchu współczesnych trendów.

- Black Friday ma początek w USA i na dobre zakorzenił się w Europie w XXI wieku, oferując zniżki i obniżki cen
- Zyskuje na znaczeniu racjonalne konsumowanie, minimalizm i ekologia, które preferują jakość ponad ilość oraz naprawę przedmiotów
- Instytucje i sklepy w niektórych krajach, np. we Francji, zamiast przecen promują inicjatywy wspierające ekologiczny styl życia i pomoc innym
- W Polsce również pojawiają się przedsięwzięcia popierające przemyślane zakupy i zrównoważony sposób konsumpcji, zastępujące promocje kampaniami edukacyjnymi
- Dodatkowe informacje o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
Chociaż badania wskazują, że wciąż niemały odsetek Polaków oczekuje na Black Friday i planuje poszukiwać atrakcyjnych cen, to jednocześnie prawie co piąty z nas nie zamierza w nich uczestniczyć. Czyżby kupowanie w mniejszym zakresie lub rezygnowanie z presji zakupów w czasie wyprzedaży stawało się nową tendencją?
Dziadkowie kupują, rodzice proszą: przestańcie. Skąd ten zalew zabawek?
Black Friday a rozsądna konsumpcja i troska o środowisko
Black Friday ma swój początek w latach 60. XX wieku — pierwsze o nim wzmianki pochodzą z Filadelfii, później tak nazwał ten dzień New York Times w 1975 roku, odnosząc się do pierwszego piątku po Święcie Dziękczynienia, inaugurującego sezon zakupowy przed Bożym Narodzeniem. Jest związany z długim oczekiwaniem przed sklepami, masowym nabywaniem wszystkiego, co jest dostępne, a nierzadko nawet walką o towary w promocji. W Europie na stałe wszedł w życie na początku XXI wieku, kiedy to sklepy zaczęły powszechnie organizować akcje promocyjne, a nawet wydłużać godziny funkcjonowania — niektóre działają przez całą dobę — lub przenosić wyprzedaże do sieci.
Po latach zaczęto jednak się zastanawiać — gromadzimy coraz więcej rzeczy, generujemy coraz więcej odpadów, czy nie pora to zmienić? Nie bez powodu znowu promujemy szklane naczynia, zachęcamy do oddawania plastikowych opakowań, a na każdym kroku otwiera się butik z używaną odzieżą. Coraz większą popularnością cieszy się nurt świadomej konsumpcji, który preferuje jakość ponad ilość, minimalizm i odpowiedzialność za naturę. Propagowane są rozważne zakupy, troska o posiadane przedmioty, naprawianie, przekształcanie i wybieranie ubrań z drugiej ręki. Zamiast ulegać chwilowym trendom, akcentuje się ponadczasowe, wysokiej jakości ubrania i indywidualny styl.
Kupuj mniej, nie poddawaj się impulsom podczas Black Friday
Ograniczenie zakupów wiąże się ze świadomością ekologiczną i zagrożeniem klimatycznym. Górę bierze idea minimalizmu, opierająca się na posiadaniu wyłącznie niezbędnych rzeczy. Towarzyszy jej tzw. slow shopping, czyli rozważne, spokojne podejście do nabywania dóbr, przemyślane decyzje i unikanie spontanicznych zakupów. Kupujemy zatem tylko te rzeczy, które doskonale leżą i pasują do naszego gustu, a nie jedynie dlatego, że są na czasie.
Nikogo nie trzeba przekonywać, że takie podejście przynosi wiele zalet — oszczędność finansową, ponieważ kupujemy mniej i z większą rozwagą, mniejszy chaos, bo ograniczona liczba nieplanowanych zakupów to mniej zbędnych przedmiotów w mieszkaniu, i większe zadowolenie, ponieważ kupujemy rzeczy, które naprawdę lubimy i potrzebujemy.

Green is the new black
Najnowsza analiza Boston Consulting Group na rok 2025 sugeruje, że to klienci przejmują inicjatywę. — Pomimo wzrostu globalnej świadomości i chęci brania udziału w zakupach, nie przekłada się to na bezrefleksyjne korzystanie z ofert. Wręcz przeciwnie, wchodzimy w okres aktywnego konsumenta — bardziej świadomego, krytycznego i po raz pierwszy na dużą skalę wspieranego przez generatywną sztuczną inteligencję — czytamy w opracowaniu. — Przedsiębiorstwa, które zignorują tę zmianę i skupią się tylko na wysokości rabatów, narażają się na strategiczną klęskę — twierdzą autorzy.
Warto zatem przemyśleć, czy nadal podążać za tłumem zakupoholików zaślepionych wyprzedażowymi okazjami, czy może przystopować w tym biegu i dostosować się do nowego trendu, któremu przewodzi hasło: green is the new black. Nieprzypadkowo wybrano akurat barwę zieloną — utożsamianą z przyrodą, ekologią i optymizmem. Wykorzystują ją ruchy de konsumpcjonizmu, sprzeciwiające się nadmiarowi zakupów.
Sortują 25 ton ubrań dziennie. Tak wygląda globalny rynek odzieży używanej
Black Friday? Nie, dziękuję. Zrezygnujmy z zakupów, cieszmy się naturą
W USA już w latach 90. XX wieku ruchy antyglobalizacyjne ogłosiły, że ostatnia sobota listopada będzie Dniem Bez Kupowania (Buy Nothing Day), a teraz dołączają do nich organizacje z całego świata.
W ramach Green Friday we Francji powstało stowarzyszenie „Make Friday Green Again”. Tworzą je producenci i sklepy, które zdecydowały się nie uczestniczyć w zakupowym szaleństwie. W pierwszy piątek po Święcie Dziękczynienia rezygnują z promocji, a część dochodów ze sprzedaży przekazują na cele dobroczynne.
Również w Polsce powoli zaczynamy zauważać, że szał zakupowy to błędne koło — pojawiają się sklepy, które zaczynają zamieniać wyprzedaże na inicjatywy wspierające potrzebujących i edukujące klientów o konieczności robienia przemyślanych zakupów. Powstają kampanie dotyczące wielokrotnego wykorzystywania produktów, a nie traktowania ich jako jednorazowy kaprys, rezygnacji z kupowania na zapas, naprawiania posiadanych już rzeczy czy tworzenia list potrzeb.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Google.
Źródło



