
Louis Vuitton jest w centrum śledztwa w sprawie prania pieniędzy. Luksusowa marka jest oficjalnie objęta dochodzeniem holenderskiej prokuratury, a działania pracowników butików LV – a raczej ich brak – mogą mieć poważne konsekwencje prawne. To kolejny cios dla francuskiego domu mody, który zmaga się również z konsekwencjami ataków hakerskich.
W tym artykule przeczytasz:
- Dlaczego podejrzewa się, że Louis Vuitton jest zamieszany w pranie pieniędzy?
- Jak zachował się klient, który uniknął kontroli w Holandii?
- Jakie błędy zarzuca się pracownikom butików LV?
- Czy francuska marka stanie przed sądem?
- Jakie inne marki LVMH znalazły się pod lupą?
Zobacz także: Loro Piana pod nadzorem sądowym. Za kulisami krążą oskarżenia o wykorzystywanie prawników.
Polecane podcasty wideo:
Marka Louis Vuitton podejrzana o udział w praniu pieniędzy
Louis Vuitton jest oficjalnie podejrzany o pranie pieniędzy na dużą skalę , donosi retaildetail.eu. Według holenderskiej prokuratury, luksusowy gigant „nie zrobił wystarczająco dużo, aby zapobiec nadużyciom ze strony klienta-przestępcy”. Jednocześnie strona informuje, że władze przestały traktować LV jako tło podejrzanych transakcji. Zamiast tego marka stała się przedmiotem zainteresowania w sprawie dotyczącej podejrzanych transakcji gotówkowych o wartości około 3 milionów euro .
Bernard Arnault był wcześniej oskarżony o pranie pieniędzy. Dowiedz się więcej!
Gigant branży luksusowej „nie podjął odpowiednich kroków”
Wszystko zaczęło się od Chinki z Lelystad, która podobno dokonywała licznych, dużych zakupów w holenderskich sklepach Louis Vuitton , zawsze płacąc gotówką. Klientka rzekomo dbała o to, aby każda transakcja nie przekraczała kwoty 10 000 euro. I miała ku temu dobry powód – pozwoliło to głównemu podejrzanemu uniknąć obowiązkowych kontroli . Zgodnie z holenderskim prawem, sklepy muszą weryfikować klientów płacących powyżej 10 000 euro i zgłaszać takie transakcje.
Według prokuratury, Louis Vuitton „nie podjął odpowiednich kroków, takich jak żądanie okazania dokumentu tożsamości lub zakwestionowanie sposobu dokonywania zakupów”. Ale to nie wszystko. Według DutchNews.nl, powołującego się na gazetę AD, w sprawę zaangażowany jest również pracownik sklepu LV . Władze podejrzewają, że „aktywnie pomagał kobietom ustalić kwotę płatności, tak aby nie przekroczyła ona dozwolonego limitu”.
Czy LV stanie przed sądem?
Holenderscy prokuratorzy twierdzą, że Louis Vuitton, zrzekając się kontroli nad transakcjami, naraził się na nadużycia. Bezczynność francuskiej marki w sklepach mogła ułatwić pranie pieniędzy pochodzących z przestępstw . Obecnie nie jest jasne, czy luksusowy gigant stanie przed sądem; według doniesień prokuratura wciąż rozważa taką opcję. Jednak ewentualne dyskusje zostaną wznowione dopiero w przyszłym roku.
Kłopoty Louis Vuitton trwają
Podejrzenie prania pieniędzy w Holandii to nie koniec kłopotów Louis Vuitton. Francuski dom mody zmaga się również z atakami hakerskimi . Marka luksusowa zgłosiła ostatnio trzy takie incydenty, z których jeden miał miejsce 2 lipca 2025 roku. Ataki te doprowadziły do wycieku danych klientów. Organy ochrony prywatności w Hongkongu prowadzą obecnie dochodzenie w tej sprawie.
21 lipca 2025 r. agencja Reuters poinformowała, że Biuro Komisarza ds. Ochrony Danych Osobowych w Hongkongu prowadzi oficjalne dochodzenie w sprawie naruszenia bezpieczeństwa danych w firmie Louis Vuitton , które według doniesień dotknęło nawet 419 000 klientów i obejmowało:
- imiona i nazwiska,
- adresy,
- adresy e-mail,
- numery telefonów,
- dane paszportowe,
- historia zakupów,
- preferencje produktowe.
Niezależny organ sprawdzi m.in., czy marka luksusowa zgłosiła incydent za późno.
Przeczytaj także: LV wypowiada wojnę małej portugalskiej marce, oskarżając ją o „pasożytnicze wykorzystywanie jej prestiżu”.
Grupa LVMH w tarapatach prawnych
Louis Vuitton nie jest jedyną marką, która boryka się z problemami prawnymi. W zeszłym tygodniu informowaliśmy, że kolejna marka LVMH jest objęta postępowaniem sądowym . Loro Piana, marka luksusowa, została oskarżona o nieuczciwe praktyki i wyzysk. Ujawniono, że pracownicy zatrudnieni przez dostawców tzw. króla kaszmiru pracowali nawet 90 godzin tygodniowo. Wśród nich byli nielegalni imigranci zarabiający zaledwie 4 euro za godzinę.
Wcześniej włoski urząd ochrony konkurencji badał markę Dior , również należącą do portfolio francuskiego giganta. W tej sprawie ujawniono, że dom mody mógł wprowadzać klientów w błąd, sugerując, że jego produkty zostały wyprodukowane zgodnie z zasadami społecznej odpowiedzialności i etyką . W rzeczywistości podczas produkcji skórzanych torebek Dior dochodziło do wyzysku pracowników. Sprawa dotyczyła wybranych podmiotów i dostawców i zakończyła się ugodą. W wyniku porozumienia z urzędem, luksusowy dom mody przekaże w ciągu pięciu lat 2 miliony euro na inicjatywy wspierające ofiary wyzysku pracowników .
Zdjęcie główne: Unsplash
Źródło



