Nierzetelny wykonawca w świetle prawa uiszcza swoje zobowiązanie wobec pokrzywdzonego po 50 złotych każdego miesiąca.
Przeprawa przez sądy zajęła blisko dekadę.
Robert Biskupski
Reklama
Gdy tylko pojawia się promyk nadziei na zadośćuczynienie sprawiedliwości, winni mają w zapasie jeszcze kilka forteli, aby nie dać o sobie zapomnieć swoim poszkodowanym. Dotkliwie przekonał się o tym Józef Wilczyński, który zarządzał firmą budowlaną w Krakowie od 1985 roku. Jego partnerzy w interesach nigdy nie mieli z nim trudności, cieszył się nienaganną opinią, regularnie regulował należności z instytucjami państwowymi oraz współpracownikami.
Reklama Reklama
Nie uregulował płatności za wykonaną pracę
Dopiero gdy na jego ścieżce stanął Andrzej W. – główny wykonawca, który powierzył mu zadania warte niemalże ćwierć miliona złotych, a później nie uiścił żadnej kwoty – jego życie obróciło się o 180 stopni. Przeprawa przez sądy trwała blisko dziesięć lat. Gotówki i werdyktu wciąż nie było, a pomimo to pan Józef dotrzymał swoich zobowiązań. Wypłacił wynagrodzenia pracownikom, opłacił rachunki w hurtowniach budowlanych, odprowadził składki do ZUS-u i podatki do Urzędu Skarbowego. Najpierw sąd gospodarczy, następnie karny. Oba wydały decyzję na korzyść oszukanego budowlańca.
Społeczeństwo Państwo w państwie. Komisy poza prawem i nowy sposób na okradanie kierowców
Setki osób na terenie całej Polski zostało skrzywdzonych przez funkcjonowanie sieci komisów samochodowych. Lud…
Andrzej W. został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata oraz nakaz naprawienia szkody materialnej w całości. Sedno problemu tkwi w tym, iż skazany rozpoczął uiszczanie długu przelewami z placówki pocztowej – po 50 złotych w każdym miesiącu. Jeżeli w taki sposób miałoby odbywać się regulowanie długu, to spłata samego kapitału trwałaby 400 lat. Z odsetkami ponad… 800. Sąd orzekł, że Andrzej W. wywiązuje się z obowiązku zgodnie ze swoimi możliwościami finansowymi i nie miga się od wykonania orzeczenia. To znaczy, iż nie ma podstaw do zarządzania wykonania kary pozbawienia wolności.
Ofiary nielojalnego zleceniodawcy
Pan Józef nie jest jedynym poszkodowanym. Robert Nabyrdalik, przedsiębiorca z branży, także spotkał na swojej drodze nieuczciwego kontrahenta. Zaprzyjaźnił się z nim przez kierownika budowy, który zaproponował mu realizację parkingów i dróg przy apartamentowcu w Chorzowie. Dominik D., kolejny pokrzywdzony, oczekuje na zapłatę ponad 100 tysięcy złotych, z odsetkami – ponad 200 tysięcy. Pan Józef usiłował skontaktować się z Andrzejem W. Zamieszkuje w okolicach Suchej Beskidzkiej, korespondencja przychodzi z domu rodzinnego. Ma świadomość, iż skazany nie żałuje pieniędzy na życie. Dla pana Józefa sprawa z Andrzejem W. była jedną z kolejnych „potknięć” w budowlance. Zaważyło to na zdrowiu jego i całej rodziny. Kłopoty z sercem, znaczne cięcia finansowe na każdym kroku.
Reklama Reklama Reklama
Społeczeństwo Państwo w państwie. Czy można odebrać dziecko za niepełnosprawność?
Patrycja Wiżgała i Łukasz Knapczyk z Lwówka Śląskiego po zaledwie dobie od narodzin syna Antosia…
O tej sprawie oraz o mechanizmach, które umożliwiają skazanym unikanie następstw orzeczeń, usłyszymy w programie Państwo w państwie w Polsacie w niedzielę o godzinie 19.30.



