Ministerstwo Energii planuje wprowadzenie 55-procentowego mandatu giełdowego – wymogu obrotu energią elektryczną za pośrednictwem giełdy dla producentów. Jest to zgodne z proponowanymi zmianami w Prawie Energetycznym, które odwrócą politykę zniesienia trzy lata temu, gdy władze argumentowały, że stawki TGE (TGE) są zbyt wysokie. Ponadto, propozycje zakładają podwyższenie mandatu giełdowego do 85%.

- Nowe przepisy mają na celu zaostrzenie konkurencji na rynku i ograniczenie spekulacyjnych cen na TGE.
- Obowiązkowa sprzedaż giełdowa będzie obejmować wyjątki, np. dla obiektów energii odnawialnej o mocy poniżej 10 MW lub wydajnych systemów kogeneracji.
- Akcje spółek sektora energetycznego wykazywały zmienność po ogłoszeniu ministerstwa, co odzwierciedlało niepewne nastroje inwestorów.
- Więcej aktualności biznesowych znajdziesz na Businessinsider.com.pl
„Wysokie ceny na TGE i wyzwania, z jakimi borykały się przedsiębiorstwa, skłoniły rząd do zawieszenia mandatów giełdowych w celu obniżenia kosztów energii dla przedsiębiorstw” – donosiły media trzy lata temu. Jednak za rządów premiera Donalda Tuska Ministerstwo Energii przywraca to podejście. Znowelizowane przepisy sugerują obecnie, że 55% energii elektrycznej i 85% gazu musi być przedmiotem obrotu za pośrednictwem TGE.
Czy ceny mogą ponownie wzrosnąć, biorąc pod uwagę wcześniejsze obawy, że nakazy napędzały spekulacyjne wzrosty? We wtorek wiadomość o ożywieniu polityki cenowej spowodowała wzrost indeksu WIG-Energia o 0,9%, co sugeruje optymizm co do zysków firm energetycznych. Jednak do środy akcje PGE spadły o prawie 2%, Tauronu o 2,4%, Enei o 1,8%, a Energi (należącej do Orlenu) o 0,7%, sygnalizując wątpliwości rynku co do potencjalnych podwyżek cen.
businessinsider.com.pl
Obowiązek sprzedaży TGE z wyjątkami
Zgodnie z opublikowanym we wtorek projektem ustawy rządowej, przywrócone obowiązkowe obroty energią elektryczną będą wymagały handlu za pośrednictwem TGE lub platform zarządzanych przez wyznaczonych operatorów rynku energii (NEMO).
Wyjątki od tych przepisów obejmują energię dostarczaną liniami bezpośrednimi, wytwarzaną przez jednostki wykorzystujące energię odnawialną o mocy poniżej 10 MW lub elektrownie wykorzystujące energię nieodnawialną o mocy poniżej 50 MW, wysokosprawną kogenerację (roczna sprawność powyżej 52,5%), zużycie własne oraz potrzeby operacyjne sieci energetycznej.
Dodatkowe wyjątki dotyczą energii wytworzonej w jednostkach bezpośrednio połączonych z infrastrukturą użytkowników końcowych lub sieciami dystrybucyjnymi, a także energii odnawialnej sprzedawanej na podstawie zarejestrowanych umów z odbiorcami końcowymi, z wyłączeniem wewnętrznych umów korporacyjnych.
„Zniesienie nakazu osłabiło konkurencję na rynku”
Ministerstwo twierdzi, że zniesienie obowiązku w 2023 roku za poprzedniego rządu podkopało konkurencyjność rynku giełdowego. Urzędnicy twierdzą, że w rezultacie nastąpił spadek wolumenu obrotu, trudności w zaopatrzeniu i podatność na spekulacyjne ceny.
Przeczytaj także: „Nie ma powodu do niepokoju.” Czy Twoje rachunki za prąd wzrosną tylko o 20-30 zł?
Choć obowiązkowa sprzedaż TGE może pobudzać spekulacje na większą skalę w okresach wahań podaży lub popytu, sama giełda może zyskać na wyższych opłatach transakcyjnych wynikających ze zwiększonej aktywności handlowej.
Ministerstwo zauważyło, że w 2023 r. duzi producenci i przedsiębiorcy handlowi zakontraktowali prywatnie ponad 70% sprzedaży energii elektrycznej w ramach swoich grup kapitałowych, bez żadnych nakazów, ograniczając w ten sposób dostęp do rynku zewnętrznym nabywcom.
W przypadku gazu ministerstwo dąży do zwiększenia mandatu giełdowego z 55% do 85%. Ma to na celu zwiększenie podaży i notowań na TGE, co potencjalnie obniży ceny hurtowe i pozagiełdowe, które często odzwierciedlają ceny giełdowe.
Dziękujemy za przeczytanie tego artykułu. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Google News.
Źródło