Szefostwo spółdzielni w Nasielsku, która daje zatrudnienie osobom z orzeczeniem o dysfunkcji, doprowadziło firmę do upadku. Posiada ogromne zobowiązania wobec ZUS i urzędu skarbowego. Zaś ponad 1,5 mln zł domagają się od niego byli pracownicy, którym nie regulował wynagrodzenia. Relacja "Interwencji".

Prezes ma gigantyczne długi wobec personelu Zobacz więcej
– Wystawiając formularze PIT, wpisywał pensje, których nie otrzymaliśmy. Byliśmy zmuszeni rozliczyć się z funduszy, których nie zobaczyliśmy. Wszyscy tak mamy – mówią byli już pracownicy spółdzielni. Janusz K. był niegdyś cenionym mieszkańcem Nasielska na Mazowszu, magistrat publikował materiały promocyjne z jego obecnością. Obecnie, jako dyrektor Spółdzielni Socjalnej Nasielszczanie, jest w konflikcie z byłymi współpracownikami.
– Prezes miał taki „parasol ochronny”, że był nie do ruszenia. Ponieważ harcerz, były instruktor harcerski, wciąż jest osobą ważną w Nasielsku – relacjonują byli współpracownicy spółdzielni.
– Zyskał sporo wyróżnień w sferze kooperacji z osobami niepełnosprawnymi – zaznacza Radosław Kasiak, burmistrz Nasielska. – Pan Janusz cieszy się uznaniem społecznym, co skutkuje tym, że takich ludzi się nie kontroluje – zauważa Bogumiła Szlaska, dawna wiceprezes Spółdzielni Nasielszczanie.
Otrzymywali dofinansowania z PFRON. Dziś mają miliony długów
Spółdzielnia otrzymywała wsparcie finansowe od PFRON, czyli Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Sprzedawała swoje produkty, na czym zarabiała. Pomimo tego zaprzestała wypłacania wynagrodzeń pracownikom. – W styczniu 2024 roku przestały napływać pieniądze na nasze rachunki. Dyrektor tłumaczył, że PFRON wstrzymał dotacje. Mimo to pracowaliśmy normalnie – opowiadają byli pracownicy spółdzielni.
PFRON cofnął dotację, ponieważ spółdzielnia od dawna miała zaległości w ZUS. Działalnością firmy wciąż chwali się Urząd Miasta w Nasielsku, publikując kolejne wpisy. – Różne treści są umieszczane w mediach społecznościowych, nadal tam figurują. Spółdzielnia, kiedy funkcjonowała, była pożyteczna – wyjaśnia Radosław Kasiak, burmistrz Nasielska.
Panią Jadwigę problemy spółdzielni dopadły na kilka miesięcy przed przejściem na emeryturę. Nie otrzymywała pensji ani zasiłku chorobowego. – Za styczeń zapłacono mi w marcu i kwietniu, w ratach. W marcu udałam się na zwolnienie lekarskie, ponieważ miałam problemy z rękami, byłam po operacji. Okazało się, że nie miałam wypłacanych tych świadczeń. Jeździłam, gdzie tylko mogłam: do państwowej inspekcji pracy, do ZUS. Tłumaczyli, że wysyłają do niego pisma, a on ich nie odbiera – relacjonuje pani Jadwiga.
Spółdzielnia ma ogromne zobowiązania wobec PFRON-u, ZUS-u i urzędu skarbowego. A co najważniejsze – za miniony rok swoim pracownikom jest winna prawie 1,5 miliona złotych. – Dziewięć tysięcy, 17 tysięcy brutto, 13 z groszami netto. Ja mam brutto 12 tys. zł i wyrok sądu. Z klauzulą natychmiastowej wykonalności. Jednak funduszy nie możemy odzyskać. Na zebraniu w gminie prezes mówił: nie zasłużyliście, więc nie dostaliście – słyszymy od pracowników.
„Wypłaciłem takie wynagrodzenie, na które nie zasłużyli”
Wspomniane spotkanie było nagrywane, zachowała się wypowiedź prezesa: „Za 2024 rok wypłaciłem im taką pensję, na którą nie zasłużyli” – mówił. – Stwierdzenie, że za dużo dostali wypłaty, jest trochę nie na miejscu dla osoby dyrektora, któremu się ufa – ocenia Robert Sierzputowski z Fundacji Aktywny i Czysty Nasielsk.
Pani Beata posiada orzeczenie o dysfunkcji, ale nie ma renty. Mieszka sama, więc brak wypłaty był dla niej ogromną tragedią. – Pamiętam taką sytuację, że wypłacił dziewczynom po tysiąc złotych, bo nie było całej wypłaty, a ja przed weekendem nic nie dostałam. Pojechałam więc w poniedziałek do pracy i poszłam do niego. A on mówi do mnie: funduszy dla pani nie wystarczyło. To było bardzo smutne, bo człowiek jest samotny. Ja nie mam renty, nie mam drugiej osoby. Nie posiadam innego przychodu – wspomina.
– Szef miał osobliwy sposób wyliczania pensji. Nie zawsze to, co widniało na paskach, pokrywało się z umową, jaką mieliśmy zawartą – komentują byli pracownicy spółdzielni. – Za czerwiec 2024 roku naniósł mi 1379 zł, według niego na tyle zapracowałam. Kiedy jednak poinformowałam, na jaką kwotę mam umowę i zagroziłam prawnikiem, to naliczył mi poprawnie 2788 zł – dodaje jedna z zatrudnionych.
„Nie ma możliwości, aby gmina wypłaciła zaległe pensje”
Ekipa „Interwencji” usiłowała porozmawiać z prezesem spółdzielni. Przez kilka dni stronił od kontaktu. Ostatecznie udało się do niego połączyć, ale szybko się rozłączył. Spółdzielnię utworzyły: Gmina Nasielsk, okoliczna parafia i nieistniejące już w tej formie stowarzyszenie. Obecnie nikt nie pragnie przyjąć odpowiedzialności.
– Nie ma takiej opcji, aby gmina pokryła te niezapłacone pensje – przyznaje Radosław Kasiak, burmistrz Nasielska. Podobnie mówi ks. Waldemar Marciniak, proboszcz parafii w miejscowości Nuna: – Parafia jest skromna, rozbudowujemy kościół, ta inwestycja jest wyjątkowo kosztowna.
Dostrzegłeś coś istotnego? Wyślij zdjęcie, nagranie lub napisz, co się wydarzyło. Użyj naszej Wrzutni
WIDEO: Cierpliwość się opłaca. Bez ogródek o pieniądzach odc. 295

red/polsatnews.pl
Źródło