W Polsce działa ok. 130 tys. firm eksportujących swoje towary lub usługi i niemal dwa razy więcej firm-importerów. Codziennie handlują z zagranicznymi partnerami i są narażone na ryzyko negatywnych zmian kursów walutowych.
Radosław Jarema, dyrektor polskiego oddziału instytucji płatniczej Akcenta, zwraca uwagę, że wciąż niewielu przedsiębiorców wie, że to ryzyko można zminimalizować lub wręcz je wykluczyć. – Tylko ok. 20 proc. polskich firm eliminuje ryzyko kursowe, do czego służą różne narzędzia: od transakcji terminowych po ubezpieczenia – mówi ekspert. Dostępne są także online.
Ryzyko kursowe to codzienność każdego eksportera i importera. W pewnych momentach jest większe, a w innych zmniejsza się. A jak wygląda ono dziś w Polsce?
Radosław Jarema, dyrektor zarządzający Akcenty w Polsce: Polski złoty osiągnął w ostatnich tygodniach swoją najsilniejszą wartość względem głównych walut obcych od 2020 roku. Taka zmiana kursów walutowych ma istotny wpływ na małe i średnie przedsiębiorstwa, które opierają swoją działalność zarówno imporcie jak i eksporcie. Silniejszy złoty obniża koszty importu, co jest korzystne m.in. dla firm importujących surowce, komponenty lub gotowe produkty. Z drugiej strony, umocnienie złotego zazwyczaj prowadzi do spadku konkurencyjności polskich MŚP na rynkach zagranicznych. Wyższe ceny polskich produktów mogą zniechęcić zagranicznych klientów do ich zakupu, co w konsekwencji może prowadzić do zmniejszenia popytu i spadku sprzedaży. Jednak „dziś” nie jest nam dane na zawsze. Zarówno importerzy jak i eksporterzy codziennie są wystawieni na wysokie ryzyko walutowe Wydarzenia takie jak wybory w USA, konflikty na Wschodzie oraz wojna w Ukrainie cały czas wprowadzają dodatkową zmienność na rynku walutowym. Niestabilność polityczna i gospodarcza zwiększa niepewność, co przekłada się na większe wahania kursów walut.
Czy jest w takim razie jakieś antidotum na nie?
Choć większość przedsiębiorców zdaje sobie sprawę z ryzyka walutowego, to wciąż niewielka grupa ma świadomość rozwiązań, które mogą ich przed tym ryzykiem zabezpieczyć. Co piąty polski przedsiębiorca aktywnie uczestniczy w eliminacji ryzyka kursowego, do czego służą różne narzędzia. Jednym z najprostszych i najskuteczniejszych, zwłaszcza dla mniejszych podmiotów, są transakcje terminowe forward. W skrócie – pozwalają firmom ustalić kurs wymiany waluty na określoną datę w przyszłości. Dzięki temu przedsiębiorstwa mogą zabezpieczyć się przed ryzykiem zmiany kursu walutowego, co eliminuje niepewność związaną z przyszłymi przepływami pieniężnymi. Co ważne, usługa jest bezpłatna, a jedynie konieczne jest złożenie zwrotnego zabezpieczenia. To czyni ją wyjątkowo atrakcyjną dla MŚP, które często mają ograniczone zasoby finansowe i potrzebują prostych, ale skutecznych rozwiązań. Dla większych podmiotów lub dysponujących osobami dedykowanymi do zarządzania finansami firmy, ciekawymi rozwiązaniami są opcje walutowe, które oferują prawo, a nie obowiązek, zakupu lub sprzedaży waluty po określonym kursie w przyszłości. Opcje są droższe i zależne od zmienności rynku oraz długości okresu ochrony, a dodatkowo zrozumienie ich działania wymaga bardziej specjalistycznej wiedzy, co często jest barierą dla najmniejszych organizacji. Warto jeszcze wspomnieć o hedgingu naturalnym, gdzie dopasowujemy przychody i koszty w tej samej walucie, co redukuje ekspozycję na ryzyko walutowe. Na przykład, firma może kupować materiały w tej samej walucie, w której generuje przychody. Jest to prosta i kosztowo efektywna metoda zarządzania ryzykiem walutowym, jednak często niemożliwa do realizacji, jeśli nie wszystkie koszty i przychody można dopasować do jednej waluty. Co więcej, w Akcencie, w odróżnieniu na przykład od banków, które w tym zakresie działają najczęściej tylko z wielkimi organizacjami, jest dostępna już dla mikro, małych i średnich firm i to od niewielkich kwot.
Dlaczego w takim razie wciąż tak wiele firm nie korzysta z tych rozwiązań?
Wskazałbym na trzy powody – świadomość, koszty i czas. Wiedza na temat dostępnych narzędzi rośnie z roku na rok, ale jest jeszcze wiele w tym obszarze do zrobienia. Z drugiej strony, przedsiębiorcy myślą, że tego typu zabezpieczenia są bardzo drogie. Nic bardziej mylnego. Koszt vs. straty finansowe jakie możemy ponieść, nie zabezpieczając się przed ryzykiem walutowym, jest często minimalny. Co więcej, taki forward lub opcje to swego rodzaju „polisa walutowa”. Dzięki nim firma może planować przyszłe przepływy finansowe z większą pewnością, co jest istotne dla utrzymania płynności finansowej i realizacji długoterminowych strategii biznesowych. No i trzeci powód – czas. W przypadku małych podmiotów, często za sprawy finansowe odpowiada osoba zarządzająca biznesem. Jego lista obowiązków jest długa, więc skupia się na tych, które są kluczowe dla rozwoju biznesu i które wiążą się z jak najmniejszą stratą cennego czasu. Korzystanie z zabezpieczeń przed ryzykiem walutowym wydaje się bardzo skomplikowaną usługą, zajmującą wiele czasu. A wcale tak nie jest, bo nasz biznes jest już mocno scyfrowany. Większość spraw przedsiębiorca może załatwić z nami online, bez wychodzenia z biura. Ta efektywność, zarówno naszego klienta jak i nasza, jest dla nas kluczowa, dlatego obecnie pracujemy nad nowym narzędziem, które uprości dokonywanie transakcji, skróci czas jej realizacji z kilku do jednej godziny, a przy tym zwiększy jej bezpieczeństwo.
Czy zatem osobisty kontakt traci na znaczeniu?
Owszem, idziemy w kierunku digitalizacji, ale na pewno nie zrezygnujemy z indywidualnego kontaktu z klientem. Choć mamy XXI wiek i cyfryzacja jest nieunikniona chyba w każdym zakątku biznesu, to jednak osobiste podejście do każdego klienta często jest języczkiem u wagi w relacjach z naszymi klientami. Z jednej strony Akcenta mocno się digitalizuje, zmierza w kierunku fintechu, z drugiej nadal chcemy korzystać z naszej sieci przedstawicieli handlowych, którzy znają naszych klientów, są z nimi w kontakcie i mogą im w ten sposób szybko pomóc. Osobiste podejście i bezpośrednia obsługa to coś, co wyróżnia nas na tle konkurencji, ponieważ każdy może oferować dobre kursy walut, ale tylko znając klienta, można zaoferować mu najlepsze rozwiązania dopasowane do specyfiki jego działalności. Co więcej, banki, które często są naturalnym pierwszym miejscem wyboru, nie oferują mniejszym firmom transakcji terminowych, to nasza przewaga. Od ponad trzech dekad zajmujemy się obsługą transakcji walutowych i eliminacją ryzyka kursowego, w Polsce prawie 8 tys. klientów skorzystało z naszych usług, a na wszystkich rynkach, czyli także w Czechach, Słowacji, Rumunii, na Węgrzech, a od niedawna w Niemczech, ponad 50 tys. To solidny fundament, aby być partnerem dla polskich eksporterów i importerów.
A jakie firmy najczęściej korzystają z usług Akcenty? Czy dominują konkretne branże?
Struktura naszych klientów odzwierciedla strukturę polskiego handlu zagranicznego. Największą grupę stanowią eksporterzy produktów rolno-spożywczych oraz firmy transportowe. Łącznie to niemal połowa naszych partnerów. Sporo jest też przedsiębiorstw produkcyjnych, a wśród nich najwięcej podwykonawców niemieckich firm. Wśród importerów przeważają firmy sprowadzające towary z Azji, głównie z Chin, odpowiadające za 10-15 proc. klientów Akcenty. I widzimy, że szczególnie ta grupa w ostatnich miesiącach coraz bardziej interesuje się naszymi rozwiązaniami, gdyż wolumeny sprowadzanych towarów jak i liczba podmiotów się tym zajmujących mocno rosną.
Na koniec, czy obecnie firmy mogą czuć się bezpieczne w kontekście walutowym?
Jeśli nawet tak jest, to takie poczucie bezpieczeństwa może być bardzo złudne. Pokazała to na przykład pandemia, która z dnia na dzień zmusiła do zamknięcia swoich biznesów wiele firm. W czasie pandemii firmy rozliczające się w walutach obcych, w tym głównie eksporterzy i importerzy, musiały stawić czoła bardzo dużym wahaniom ich kursów. Uniemożliwiało im to przewidzenie przyszłych wpływów z zawartych zagranicznych kontraktów. Najlepiej poradzili sobie najbardziej świadomi przedsiębiorcy, którzy korzystali z narzędzi eliminujących ryzyko kursowe, jak transakcje terminowe czy opcje walutowe. Z podobnym tąpnięciem mieliśmy do czynienia po wybuchu wojny w Ukrainie. W skali roku liczba zabezpieczanych przez nas transakcji wzrosła 3-krotnie. Najbardziej spektakularne było jednak aż ponad 4,5-krotne zwiększenie ich wolumenu. Tak dużych przyrostów nie obserwowaliśmy od początku istnienia naszej firmy. Wysokie zainteresowanie tą usługą jednak mnie nie dziwi. To rozwiązanie idealnie wpisujący się w obecne potrzeby przedsiębiorców i szczególnie przydatne w obliczu kryzysów. A te cały czas czyhają za rogiem…
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google. Artykuł sponsorowany Udostępnij artykuł Newsletter Bądź na bieżąco z informacjami ze świata biznesu i finansów Zapisz się