Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga nadal są za, Lewica wciąż przeciw. Czy zniesienie zakazu handlu w niedziele ma jeszcze szanse przejść przez Sejm? Na razie projekt utknął w komisjach, a opinie środowisk są bardzo różne.
/123RF/PICSELSpis treści:
W 2024 roku pozostały jeszcze dwie niedziele handlowe. Obie przypadają w grudniu. A czy w kolejnym roku możliwe są zmiany? Jest to coraz mniej prawdopodobne, bo zdania nadal są mocno podzielone, a w Sejmie o większość będzie ciężko.
Lewica wyrzuca zmiany w handlu do kosza
Zniesienie zakazu handlu w niedzielę to jedna z obietnic wyborczych koalicji rządowej. Wyraźnie przeciwna tym zmianom jest minister rodziny, pracy i polityki społecznej i wydaje się, że ten głos sprawia, że o ustawowe zmiany będzie trudno. W końcu to właśnie Agnieszka Dziemianowicz-Bąk powinna być autorką projektu ustawy w tej sprawie. Jak przypomina portal Business Insider, resort pracy póki co potwierdza, że pracę nad tego typu projektem nie są prowadzone.
W Sejmie pojawił się jednak poselski projekt Trzeciej Drogi, który mocno promował Ryszard Petru. Przewidywał wprowadzenie dwóch niedziel handlowych w miesiącu (pierwszej i trzeciej), oraz gwarancji co najmniej dwóch wolnych niedziel w miesiącu dla pracowników handlu i dnia wolnego za każdą przepracowaną niedzielę. Pensja za pracę w niedzielę miałaby wynosić 200 proc. normalnej stawki.
W czerwcu br. Lewica próbowała przegłosować odrzucenie tej propozycji już w pierwszy czytaniu. Projekt ostatecznie trafił jednak do komisji sejmowej. Póki co tego typu zmiany w niedzielnym handlu popiera KO i Trzecia Droga, wyraźnie przeciwna jest cała opozycja oraz Lewica, a „raczej przeciw” jest także PSL.
Branża jest za i przeciw jednocześnie
Branża handlowa oczywiście chce przywrócenia handlu w niedzielę, jednak niekoniecznie popiera propozycję Trzeciej Drogi.
„Jako branża handlowa traktujemy poselski projekt ograniczenia handlu jako swego rodzaju otwarcie dyskusji publicznej dotyczącej przyszłego kształtu handlu w niedziele” – twierdzi Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji, cytowana przez BI.
Problemem ma być choćby kalendarz. Zdaniem przedstawicieli branży klienci będą mieć duży problem z rozróżnieniem, która niedziela będzie handlowa. POHiD, która zrzesza największe sieci handlowe, w tym Biedronkę, Lidl, Auchan, Ikea czy Żabkę, jest przeciwna także podwyżkom wynagrodzeń za pracę w niedzielę.
„Polityka płacowa każdej z firm powinna być zgodna z Kodeksem pracy, a ewentualne dodatkowe rozwiązania powinny pozostać w gestii każdego przedsiębiorstwa”, pisze organizacja.
PIH: biznes już się przyzwyczaił
Polska Izba Handlu zauważa, że mali i średni przedsiębiorcy już dawno przyzwyczaili się do pracy w sześć, zamiast siedmiu dni.
Dzięki ograniczeniu handlu w niedziele i jednoczesnym pozostawieniu możliwości prowadzenia sprzedaży przez mikroprzedsiębiorców mogą oni, zgodnie z intencją tej ustawy, wyrównywać swoje szanse w konkurencji z sieciami wielkopowierzchniowymi – tłumaczy prezes PIH Maciej Ptaszyński.
Czy jednak ten efekt został osiągnięty? W praktyce średniej wielkości markety nadal często otwarte są w niedzielę, a mali przedsiębiorcy nie są w stanie wygrać z taką konkurencją. Ptaszyński zauważa, że wojna cenowa dyskontów nadal znacząco obniża konkurencyjność małych sklepów. „Gdy dyskonty dostaną jeszcze możliwość prowadzenia działalności w dodatkowy dzień, efekt dla segmentu małych polskich sklepów będzie miażdżący”, zauważa prezes Izby.
W związku z tym PIH równie wyraźnie, jak Lewica i związki zawodowe mówi, że projekt Trzeciej Drogi należy wyrzucić do kosza. Zakaz handlu w niedzielę działa w Polsce od 2018 roku. Od czterech lat kalendarz przewiduje siedem handlowych niedziel przed największymi świętami, przed i po wakacjach oraz w styczniu.