Czteroletni Adaś z Ostródy wykazywał oznaki niepokoju w związku z myślą o uczęszczaniu do przedszkola, mimo że wcześniej nie miał z tym problemów. Jego matka, Anna Piskórz, która jest zarówno nauczycielką, jak i rodzicem, zaczęła z czasem obserwować dodatkowe niepokojące zachowania: chłopiec zaczął się jąkać i wykazywał skłonności do rzucania przedmiotami.
Odkryto nagrania audio dotyczące działań personelu
Robert Biskup
Alarmujące relacje dziecka i brak reakcji nauczycieli skłoniły matkę do wzięcia sprawy w swoje ręce. Zapewniła synowi dyktafon, a nagrania ujawniły wątpliwe zachowanie personelu.
Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie nieprawidłowości w przedszkolu
Skargi pani Anny do administracji szkoły okazały się bezproduktywne. Chociaż prokuratura wszczęła dochodzenie w sprawie nauczycieli, zostało ono później zamknięte. W międzyczasie uwaga skupiła się na matce Adasia, która została oskarżona o nielegalne nagrywanie. Sprawa trafiła do sądu, a przeciwko niej wszczęto postępowanie dyscyplinarne, ponieważ jest zatrudniona w szkole, do której uczęszcza jej syn. W rezultacie dyrektor szkoły zawiesił ją w obowiązkach nauczycielskich.
Fragmenty nagrań ujawniają niepokojące uwagi wygłoszone przez personel: „Musimy więc wykonywać oddzielne zadania dla dwóch wariatów. Z powodu dwóch szaleńców, którzy przychodzą do grupy. Nie chcę go tutaj”.
Pytania dotyczące granic ochrony dzieci
Sytuacja ta skłania do zastanowienia się nad parametrami ochrony dzieci i pilną potrzebą zajęcia się niepokojącymi okolicznościami, zanim się zaostrzą.
Sprawa nauczycielki z Ostródy nie jest tylko sporem między matką a przedszkolem; odzwierciedla również szerszy problem: instytucje edukacyjne i nadzorcze często nie zwracają uwagi na ostrzeżenia tych, którzy jako pierwsi wskazują potencjalne zagrożenie. Dzieci stają się ostatnim priorytetem, a rodzice są zmuszeni do podjęcia nadzwyczajnych środków, aby zapewnić bezpieczeństwo swoim pociechom.
Więcej na ten temat w programie „Państwo w państwie” w przyszłą niedzielę o 19:30 na antenie Polsatu.