Odpady miały trafić bezpośrednio na wysypisko. Jednak trafiły do bazy firmy, która zamiast dbać o czystość społeczności, wydawała się prowadzić nielegalną działalność. W Kępnie i okolicach mieszkańcy byli obciążani opłatami za utylizację własnych odpadów, jak i odpadów innych osób.
rbi
Półtora roku temu niewielka firma z siedzibą w Kępnie podpisała wielomilionowy kontrakt na odbiór odpadów z miasta i gminy Kępno oraz sąsiednich gmin Baranów i Dziadowa Kłoda.
Już od początku swojej działalności firma Józefa W. była poddawana kontroli przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Inspektorzy stwierdzili, że firma nielegalnie składowała i przetwarzała odpady na swojej bazie.
Odpadki są wywożone do bazy, a nie na wysypisko.
Początkowe wyjaśnienia właściciela wskazywały na tymczasowe wyzwania związane z wdrażaniem nowych przepisów dotyczących segregacji odpadów. Przedsiębiorca twierdził, że była to nietypowa okoliczność — mieszkańcy nie dostosowali się jeszcze do nowych wytycznych dotyczących segregacji, więc czuł się zobowiązany do zarządzania tym za nich. Jednak po odejściu inspektorów nielegalne działania nie tylko trwały, ale wręcz się nasiliły. Wszystkie dowody wskazują na oszustwo systemowe.
Firma zajmująca się gospodarką odpadami działa na dwóch frontach – ma umowy z gminami, jak i podmiotami prywatnymi. Odpady z przedsiębiorstw są odbierane za pomocą ciężkich samochodów ciężarowych z hakowym podnośnikiem, natomiast odpady od mieszkańców są odbierane przez tradycyjne śmieciarki. Prawo jest jednoznaczne: po zebraniu odpadów pojazdy muszą udać się bezpośrednio na wysypisko. Każdy transport jest tam dokumentowany – dokumentacja ta stanowi podstawę do naliczania opłat.
Tymczasem nielegalny proces polega na tym, że niektóre kontenery z odpadami z prywatnych firm są najpierw przewożone na bazę. Tam odpady są opróżniane do hali, gdzie są nielegalnie składowane i sortowane. Następnie nieuczciwy przedsiębiorca „wpycha” odpady ze swojego biznesu pod przykrywką prywatnych firm do śmieciarki, która zawiera również odpady od mieszkańców gminy.
Nieskuteczne kontrole urzędników w firmie zajmującej się odbiorem odpadów
Kontrole samorządowe nie ujawniły żadnych nieprawidłowości. Urzędnicy przypisują to konieczności powiadamiania o wizytach kontrolnych, co kwestionuje Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Ponadto, według informatora, Józef W. otwarcie mówił o łapówkarstwie, stwierdzając, że część każdej wystawionej faktury była kierowana do urzędników.
Czy w gminach południowej Wielkopolski istnieje system, który pozwala im ignorować oszustwa śmieciowe? Kto ostatecznie ponosi koszty nielegalnego składowania odpadów? I czy mieszkańcy odkryją prawdę stojącą za rachunkami za śmieci?
Więcej szczegółów poznamy w programie „Państwo w państwie” w przyszłą niedzielę o 19:30 na antenie Polsatu.