Notice: Function _load_textdomain_just_in_time was called incorrectly. Translation loading for the gd-rating-system domain was triggered too early. This is usually an indicator for some code in the plugin or theme running too early. Translations should be loaded at the init action or later. Please see Debugging in WordPress for more information. (This message was added in version 6.7.0.) in /home/gibnews/htdocs/gibnews.pl/wp-includes/functions.php on line 6121
Miliarderzy próbują "łasić się" do Trumpa. Biden mówi o oligarchii - Gospodarka i Biznes News

Miliarderzy próbują „łasić się” do Trumpa. Biden mówi o oligarchii

Po latach chłodu i animozji miliarderzy z Doliny Krzemowej usilnie zabiegają o sympatię Donalda Trumpa. Ich zacieśniające się relacje z prezydentem elektem USA i rosnące wpływy prowokują oskarżenia o powstawanie w kraju oligarchii i wywołują obawy o konflikty interesów.

Elon Musk to tylko jeden z bogaczy, którzy stanęli przy Donaldzie Trumpie.
Elon Musk to tylko jeden z bogaczy, którzy stanęli przy Donaldzie Trumpie. | Foto: Alex Brandon/Associated Press/East News / East News
  • Miliarderzy z Doliny Krzemowej zabiegają o przychylność i wpływy u Donalda Trumpa
  • Największe koncerny technologiczne stają się sponsorem Trumpa i jego głównymi sojusznikami
  • Relacje między miliarderami a Trumpem wywołują obawy o konflikty interesów i powstawanie oligarchii
  • Więcej informacji o biznesie znajdziesz na Businessinsider.com.pl

Niecały tydzień po tym, jak ustępujący prezydent USA Joe Biden ostrzegł w pożegnalnej przemowie przed nadejściem oligarchii i niebezpiecznymi wpływami „kompleksu technologiczno-przemysłowego”, na trybunie honorowej podczas zaprzysiężenia Trumpa pojawią się prezesi niemal wszystkich największych koncernów technologicznych (Big Tech), na czele z Elonem Muskiem, najbogatszym człowiekiem świata i jednym z najbliższych doradców Republikanina.

Uroczystości inaugurujące nową prezydenturę — sfinansowane z rekordowych datków największych korporacji — są symbolem zmian w relacjach między byłym i przyszłym prezydentem oraz miliarderami z Doliny Krzemowej. O ile podczas pierwszej prezydentury Trumpa w większości zachowywali oni co najwyżej życzliwą neutralność lub sceptycyzm, obecnie albo już są w bliskim otoczeniu Trumpa, albo wyraźnie zabiegają o dostęp, przychylność i wpływy u Trumpa.

„Podczas mojej pierwszej kadencji wszyscy ze mną walczyli. W tej kadencji wszyscy chcą być moimi przyjaciółmi” — dziwił się Trump na konferencji prasowej w grudniu, mówiąc o swoich relacjach z gigantami technologicznymi. „Nie wiem, może moja osobowość się zmieniła czy co” — zażartował.

Najbardziej jaskrawym przykładem tych zmian jest Musk, który w ciągu kilku lat przeszedł od publicznych kłótni z Trumpem i apelowania, by odszedł on z życia publicznego, do stania się jego głównym sponsorem i nieodłącznym towarzyszem, przezywanym „prezydentem Muskiem” przez krytyków i „pierwszym kumplem” przez samego Muska.

Podobnych publicznych „nawróceń” na ruch MAGA (Make America Great Again — uczyńmy Amerykę znów wielką) jest więcej. Szef koncernu Meta Mark Zuckerberg — który doprowadził do zablokowania konta Trumpa na Facebooku i Instagramie, i przez lata był przez niego atakowany i oskarżany o udział w spisku, by „ukraść” poprzednie wybory prezydenckie (Trump groził mu nawet dożywociem) — po wyborach w 2024 r. w popularnym podcaście zapewnił, że optymistycznie zapatruje się na prezydenturę Trumpa, który jego zdaniem „chce tylko, by Ameryka wygrywała”. Powielił też wiele krytycznych uwag Trumpa pod adresem Bidena i amerykańskich korporacji, które jego zdaniem utraciły „męską energię”.

Mniejsze i większe gesty wobec Trumpa czynili też inni giganci biznesu. Były najbogatszy człowiek świata Jeff Bezos, do niedawna często krytykowany przez Trumpa, zadeklarował optymizm i podekscytowanie zapowiadaną przez niego deregulacją. Szef Google’a Sundar Pichai zaraz po wygranych przez Trumpa wyborach prezydenckich mówił o powyborczym optymiźmie i „złotym wieku innowacji”. W swojej rezydencji Mar-a-Lago na Florydzie Trump spotykał się też ze współzałożycielem Google’a Sergeyem Brinem i szefem Microsoftu Satyą Nadellą. Chęć odwiedzenia prezydenta elekta deklarował też demonizowany przez amerykańską prawicę Bill Gates, co ujawnił przez przypadek sam Trump, publikując w internecie skierowaną do Muska wiadomość w tej sprawie.

Niemal wszyscy z powyższych — a także m.in. szef OpenAI Sam Altman — wpłacili co najmniej po milionie dolarów na komitet inauguracyjny Trumpa i zasiądą podczas zaprzysiężenia na honorowych miejscach nieopodal prezydenckiego podium.

Ale nie tylko miliarderzy z samego szczytu list najbogatszych ludzi świata ustawiają się w kolejce po przychylność i wpływy w administracji. Jak pisze „Washington Post”, ważną rolę w kształtowaniu nowej administracji i wyborze ludzi na kluczowe funkcje pełni inwestor z Doliny Krzemowej Marc Andreessen, współzałożyciel funduszu venture capital inwestującego w spółki technologiczne. W rezultacie co najmniej 10 nominatów Trumpa to ludzie powiązani z Muskiem, Andreessenem lub Peterem Thielem, innym kontrowersyjnym i oskarżanym o faszystowskie sympatie miliarderem i byłym wspólniku Muska z PayPala. Wśród nich jest m.in. kolejny partner Muska z „mafii Paypala” David Sacks, który został wybrany do roli „cara” od sztucznej inteligencji.

Według Jeffa Le, byłego wiceministra władz stanowych Kalifornii odpowiadającego m.in. za sektor technologii, zwrot miliarderów z Doliny Krzemowej ku Trumpowi to zarówno próba dbania o własne interesy — zwłaszcza w obliczu rozpoczętych przez ekipę Bidena postępowań antymonopolowych przeciwko gigantom z Big Tech — jak i symptom kulturowego przesunięcia, które dokonało się w branży.

„Nie sądzę, by łatka oligarchii użyta przez Bidena była odpowiednia. Partia Demokratyczna też miała przez lata bliskie powiązania z Big Tech, ale Republikanie znacznie zwiększyli swoje wpływy” — powiedział PAP Le. Ocenił, że stopień bliskości i walki o wpływy technologicznych gigantów w nowej administracji są bezprecedensowe i rodzą obawy o konflikty interesów. Nigdzie nie jest to bardziej widoczne niż w przypadku Muska.

„Sytuacja, w której najbogatszy człowiek świata, który udziela bezpośrednich, znaczących rekomendacji dotyczących wydatków i działań rządu, jest zdecydowanie odstępstwem od dotychczasowych praktyk — podkreślił Le. — Tym bardziej, że Musk ma również wiele kontraktów rządowych i potencjalnych konfliktów interesów, które pozostają poza kontrolą, ponieważ nie ma on oficjalnej roli, by odpowiadać przed opinią publiczną lub Kongresem” — dodaje.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *