Ochrona nie oznacza wstrzymania jakiejkolwiek działalności na terenie obiektu, ale raczej dążenie do tego, aby obiekt cały czas pozostawał funkcjonalny – stwierdza Katarzyna Urbańska, wojewódzki konserwator zabytków w Małopolsce, podsumowując swój pierwszy rok na tym stanowisku.

PAP: Minął rok odkąd objął Pan funkcję wojewódzkiego konserwatora zabytków. Jak minął Panu ten czas?
Katarzyna Urbańska: Wyzwanie. Szczególnie na początku, ze względu na znaczne zaległości. Zaczynaliśmy od 200 spraw na pracownika. Do listopada liczba ta spadła do 40. Nawet teraz kończę niektóre sprawy z 2020 r. Obecnie jest około 29 spraw na pracownika i są one rozwiązywane w wyznaczonych ramach czasowych.
PAP: Kiedy rok temu były minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz powołał pana na to stanowisko, mówił o „zniszczeniu tego urzędu”. Pan z kolei poprosił o czas, wyjaśniając, że „urząd musi zostać zbudowany od nowa”.
KU: Wydawało się, że biuro było nieaktywne przez prawie dwa lata. Moim głównym celem było ocenienie, co się wydarzyło i jakie były tego przyczyny.
Przeanalizowaliśmy sprawy, ich złożoność i proces obsługi. Biorąc pod uwagę ogrom zaległości i nieprawidłowości – 20 000 nierozwiązanych spraw – poprosiłem Małopolski Urząd Wojewódzki w Krakowie o przeprowadzenie dokładnego audytu działalności urzędu, zaplanowanego na lata 2022-2024. Wyniki audytu nie były dla mnie zaskoczeniem, ale posłużyły do potwierdzenia moich wniosków i skłoniły do podjęcia działań mających na celu zwiększenie efektywności urzędu.
PAP: Czy możemy podsumować, co się wydarzyło?
KU: Istnieje wiele wskaźników sugerujących brak zdecydowanych działań. Podejście biura wydawało się koncentrować na zarządzaniu przypadkami w sposób, który opóźniał podejmowanie decyzji lub nawet całkowicie je pomijał. Na przykład, w przypadku jednego przypadku wydano wiele zaleceń konserwatorskich, które często były zbędne lub sprzeczne. Jeden przypadek mógł obejmować kilku różnych pracowników ze względu na dużą rotację. Zdarzały się przypadki, w których przez dwa do czterech lat sprawy były prowadzone przez dziewięciu pracowników, a obecnie pozostał tylko jeden. Z zebranych przeze mnie informacji wynika, że ani interesariusze, ani pracownicy nie mieli możliwości skontaktowania się z kierownictwem. Nie było możliwości konsultacji w sprawie przypadków, a oczekujące wnioski tkwiły miesiącami w oczekiwaniu na podpis dyrektora, tylko po to, aby je zwrócić w celu wprowadzenia zmian. Biuro było niedostępne dla wszystkich. Moim zdaniem istniał znaczny brak zrozumienia zasad administracji publicznej, jak również podstaw ochrony zabytków.
PAP: Czy istnieją dane na temat strat w zabytkach?
KU: Na podstawie moich obserwacji mogę stwierdzić, że kilka lat niezdecydowania przyczyniło się do pogorszenia stanu wielu zabytkowych budynków. Przez co najmniej dwa lata panował zastój w sektorze konserwatorskim w zakresie budowy, renowacji lub działań konserwatorskich. Było to widoczne bez konieczności dogłębnej analizy procesów.
PAP: Czy jakieś niedopatrzenia zostały zgłoszone odpowiednim organom?
KU: Skargi dotyczące nadmiernych opóźnień w postępowaniach wpłynęły zarówno do ministerstwa, jak i do sądów. W 90% przypadków obie jednostki uwzględniły roszczenia skarżących. Spotkałem się z takimi skargami po objęciu stanowiska, ale dotyczyły one postępowań, które już zakończyłem w międzyczasie.
PAP: Jakie zmiany wprowadzili Państwo w biurze?
KU: Przede wszystkim chciałem ustanowić jasne protokoły dla pracowników: jak oceniać wnioski, na czym się skupić i jak redagować pisma, aby zapewnić jasność. Pracownicy mogą się ze mną konsultować w każdej chwili w kwestiach merytorycznych. Polityka biura została jasno sformułowana i jest aktywnie realizowana. W ciągu ostatniego roku biuro otrzymało około 34 000 spraw, co jest znacznie więcej niż w latach ubiegłych. Wśród tych spraw nie zgłoszono ani jednej skargi dotyczącej opóźnień w działalności biura.
PAP: Wspomniał Pan, że Pana poprzednikom brakowało strategii ochrony zabytków. Jaka jest Pana strategia?
KU: Aby coś chronić, trzeba wiedzieć, jak to zrobić i czy rzeczywiście stanowi to ochronę.
Źródło