
W marcu wypłacono blisko 438 tys. tzw. emerytur groszowych, czyli niższych od świadczenia minimalnego, w tym około 5000 nieprzekraczających 10 zł – wynika ze statystyk Zakładu Ubezpieczeń Społecznych przedstawionych na posiedzeniu komisji polityki senioralnej.
Komitet Polityki Senioralnej otrzymał aktualizacje od Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, Zakładu Ubezpieczeń Społecznych oraz Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego dotyczące rozmiaru i prognoz dotyczących kwestii emerytur groszowych w Polsce.
Aby kwalifikować się do minimalnej emerytury (1878,91 zł brutto miesięcznie), osoby muszą spełniać określone wymagania dotyczące stażu pracy — 20 lat dla kobiet i 25 lat dla mężczyzn. W przypadku braku tego wymaganego stażu miesięczne świadczenie jest obliczane na podstawie kapitału zgromadzonego w ZUS do momentu przejścia na emeryturę. Gdyby składki były minimalne (z powodu braku zatrudnienia lub niewystarczającej liczby godzin w trakcie zatrudnienia), emerytury mogłyby zostać obniżone do kilku złotych, a w skrajnych przypadkach nawet do kilku groszy.
Pensje groszowe w Polsce
Podczas dyskusji Sebastian Kamiński, zastępca dyrektora Departamentu Ubezpieczeń Społecznych w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, podkreślił, że przyczyny wprowadzania emerytur groszowych są różnorodne i złożone.
– W niektórych przypadkach wynikają one z wyborów dokonywanych przez beneficjentów w trakcie kariery zawodowej, w innych zaś wynikają z warunków na rynku pracy w okresie zmian systemowych – zauważył. Dodał, że pewną rolę odgrywa również ugruntowana zasada, że każdy ubezpieczony w nowym systemie emerytalnym otrzymuje świadczenie, niezależnie od wysokości emerytury – stwierdził.
Zwrócił uwagę, że problem jest wieloaspektowy, ponieważ osoby pobierające emeryturę groszową mają prawo do trzynastej i czternastej emerytury, więc odebranie im tych świadczeń „może być uznane za niedopuszczalne”. – Uważam, że musimy rozważyć różne alternatywy, ale musimy też dążyć do zwiększenia tych świadczeń – dodał.
Wcześniej pojawiały się sugestie, aby zapewnić bardzo niskie emerytury w innych formach niż miesięczne – np. w formie jednorazowej wypłaty całego zgromadzonego kapitału lub w ujęciu rocznym.
Alarmujący wzrost
Przedstawiciel ZUS podał, że liczba emerytur groszowych wzrosła z 23,9 tys. w 2011 r. do 433,1 tys. w 2024 r. W 2011 r. stanowiły one 4,2 proc. wszystkich nowo wypłacanych emerytur systemowych (od 1999 r.), obecnie zaś stanowią 9,9 proc.
Według danych ZUS, w marcu liczba emerytur poniżej minimalnego progu wynosiła 437,9 tys. Około 77% z nich otrzymywały kobiety, a około 23% mężczyźni. Średnia kwota takiej emerytury to około 1200 zł.
– Tych emerytur ściśle groszowych, czyli do 10 zł, jest około pięciuset – zaznaczyła przedstawicielka ZUS. Poinformowała też, że w marcu wypłacono dwie emerytury dwugroszowe. Jedną ma kobieta, która przepracowała jeden dzień, a drugą mężczyzna, który przepracował miesiąc.
Bartosz Gaca, Dyrektor Departamentu Świadczeń Emerytalnych i Rentowych w ZUS, dodał, że średni koszt obsługi sprawy emerytalno-rentowej, na podstawie danych z 2024 r., wyniósł około 188 zł. Średni koszt obsługi pojedynczego świadczenia emerytalno-rentowego w 2024 r. wyniósł 2,71 zł, co obejmuje koszty związane z przekazaniem tych świadczeń. W przypadku płatności przekazem pocztowym koszt wyniósł 10,27 zł.
Katarzyna Kluczyńska, zastępca dyrektora Biura Świadczeń Centrali Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, podała, że przeciętny rolnik po osiągnięciu wieku emerytalnego ma staż emerytalny wynoszący 29 lat. – Za taki staż wysokość emerytury wynosi 2029,22 zł. Dziewięćdziesiąt jeden procent naszych emerytów otrzymuje świadczenia przekraczające minimum, 5% otrzymuje kwotę minimalną, a tylko 4% otrzymuje świadczenie niższe od minimum – dodała.
Istotne wyzwanie społeczne
Dr Elżbieta Ostrowska, przewodnicząca zarządu głównego Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów podkreśliła, że emerytury groszowe stanowią poważne wyzwanie społeczne.
Uważa, że system pozwala coraz większej liczbie osób otrzymywać emerytury poniżej minimalnego progu. Zauważyła jednak, że sytuacja ta dotyka przede wszystkim tych, którzy uzyskali zatrudnienie w trakcie transformacji systemowej.
Jak wyjaśniła, w tym okresie przejściowym uzyskanie formalnej umowy o pracę było często rzadkością. – Ludzie przyjmowali każdą pracę, nawet jeśli była nielegalna, po prostu po to, aby związać koniec z końcem i utrzymać rodzinę. Musimy to uznać, zanim zaczniemy twierdzić, że na to zasłużyli, że na to pracowali – dodała.