Z jednej strony stopa bezrobocia w Rosji jest rekordowo niska, ale jednocześnie rośnie „ukryte bezrobocie”. Coraz więcej pracowników doświadcza tzw. „czasu przestoju” – pozostają na liście płac, ale tak naprawdę nie pracują.
Rosja zmaga się jednocześnie z dwoma poważnymi – i pozornie sprzecznymi – wyzwaniami na rynku pracy. Teoretycznie stopa bezrobocia w Rosji jest rekordowo niska z powodu niedoboru siły roboczej – ale to tylko część obrazu.
Fala „ukrytego bezrobocia” narasta, ponieważ firmy skracają godziny pracy i po cichu zwalniają pracowników. Nawet prezydent Rosji Władimir Putin przyznał, że ten trend się nasila i że rząd musi się z nim zmierzyć.
„Rośnie ukryte bezrobocie, co oznacza, że niektórzy pracownicy są zwolnieni, pracują w niepełnym wymiarze godzin lub są zagrożeni zwolnieniem” – powiedział Władimir Putin podczas spotkania poświęconego kwestiom gospodarczym. Termin „zwolnieni” odnosi się do okresów, w których pracownicy są formalnie zatrudnieni i otrzymują wynagrodzenie, ale w rzeczywistości nie pracują – często z powodu spowolnienia produkcji.
Jak wygląda sytuacja z bezrobociem w Rosji?
Oficjalne dane wskazują na przyspieszenie tego trendu: na początku 2025 roku 98 000 osób było zaklasyfikowanych do trzech kategorii „ukrytego bezrobocia”. Do końca czerwca liczba ta wzrosła do 153 000, a do 8 sierpnia osiągnęła 199 000 – mniej więcej dwa razy więcej niż na początku roku.
W zeszłym miesiącu AvtoVAZ, producent najpopularniejszej rosyjskiej marki samochodów, ogłosił, że może przejść na czterodniowy tydzień pracy po tym, jak sprzedaż spadła w tym roku. Firma zatrudnia ponad 30 000 osób.
Jak podaje rosyjska prasa, podobne cięcia ogłosiły również inne firmy z sektora transportu i przemysłu ciężkiego.
W lipcu władze obwodu swierdłowskiego przyznały, że „zmiany w gospodarce” zmuszają niektóre przedsiębiorstwa do redukcji zatrudnienia lub przejścia na pracę w niepełnym wymiarze godzin.
Handel detaliczny również jest pod presją. Lipcowy raport Banku Centralnego Rosji odnotował spadek liczby pracowników w handlu hurtowym i detalicznym w ciągu roku, głównie z powodu masowego zamykania salonów samochodowych. W tym samym raporcie stwierdzono, że odsetek firm planujących redukcję zatrudnienia wzrósł z 6,9% w styczniu do 11,5% w czerwcu.
Podczas gdy popyt na pracowników w niektórych branżach słabnie, Rosja stoi również w obliczu długotrwałego kryzysu demograficznego, który grozi dalszym ubytkiem siły roboczej. W 2024 roku wskaźnik urodzeń spadł do najniższego poziomu od 1999 roku.
Wojna na Ukrainie wpływa również na rynek pracy – straty na polu walki i odpływ wykwalifikowanej młodzieży osłabiają podaż pracowników.
Istnieją również inne sygnały ostrzegawcze poza rynkiem pracy.
Centrum Analiz Makroekonomicznych i Prognoz Krótkoterminowych, think tank powiązany z rządem rosyjskim, ostrzegł przed „niekorzystną zmianą strukturalną” w inwestycjach, która spowoduje przesunięcie środków z cywilnego sektora prywatnego.
Napędza to rozwój niektórych gałęzi przemysłu wspieranych przez rząd, podczas gdy w innych pojawiają się coraz poważniejsze problemy.
Mimo że stopa bezrobocia utrzymała się na niskim poziomie 2,2 procent, liczba zarejestrowanych bezrobotnych wzrosła z 274 tys. w styczniu do 300 tys. na początku sierpnia.
Putin powiedział, że rząd musi „wyczuć aktualne trendy i zareagować”, aby zapobiec „nadmiernemu ochłodzeniu gospodarki”. Jego słowa padły tuż przed spotkaniem z prezydentem Donaldem Trumpem na Alasce w sprawie wojny na Ukrainie.
PKB Rosji wzrósł zaledwie o 1,1% w drugim kwartale, w porównaniu z 1,4% w pierwszym kwartale i znacznie poniżej 4% rok wcześniej. Dochody z ropy naftowej i gazu – kluczowego źródła finansowania wojny dla Kremla – spadły w związku ze spadkiem cen ropy.
Tymczasem częste przerwy w dostawie internetu związane z przeciwdziałaniem atakom ukraińskich dronów zakłócają gospodarkę cyfrową, utrudniając ludziom dokonywanie płatności elektronicznych i korzystanie z aplikacji.
Powyższy tekst jest tłumaczeniem z amerykańskiego wydania Business Insider
Dziękujemy za przeczytanie tego artykułu. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Google News.
Źródło