Rada Polityki Pieniężnej (RPP) obniża stopy procentowe. Jeden z członków Rady domaga się podwyżek i ostrzega przed inflacją.

Pożądany poziom stóp procentowych w Polsce od lipca wynosi 5,75%, mówi Joanna Tyrowicz z Rady Polityki Pieniężnej. Jest to o dwa punkty procentowe mniej niż sugerowały jej wcześniejsze działania i wypowiedzi. Nadal jednak domaga się – wbrew woli innych członków Rady – wzrostu kosztu pieniądza. Ekonomistka nie spodziewa się zmiany swojej oceny w najbliższych kwartałach. Szacuje, że stopy procentowe mogą być stopniowo obniżane, gdy ścieżka inflacji bazowej ustabilizuje się poniżej 2%.

Joanna Tyrowicz, członek Rady Polityki Pieniężnej.
Joanna Tyrowicz, członek Rady Polityki Pieniężnej. | Zdjęcie: Paweł Wodzyński/East News / East News

„Moje głosy odzwierciedlają stopę gwarantującą powrót inflacji do celu w terminie, który nie podważa wiarygodności polityki pieniężnej. Swoimi nieracjonalnymi decyzjami większość w Radzie zwolniła mnie z konieczności optymalizacji ścieżki zmian stóp procentowych. Do czerwca panowała niepewność, czy dane dotyczące konsumpcji i rynku pracy są zgodne z prognozą z marca tego roku. Teraz wiemy nieco więcej o decyzjach konsumenckich, płacach, zatrudnieniu i perspektywach na 2026 rok” – powiedziała PAP Biznes Joanna Tyrowicz.

Joanna Tyrowicz zwraca uwagę na inflację bazową i presję płacową

„Wiemy też więcej o sytuacji gospodarczej za granicą. Dane te wskazują na wciąż silną, choć nieco słabnącą, presję na wzrost cen w Polsce. Moim zdaniem nasza polityka pieniężna powinna pozostać restrykcyjna, a pożądany poziom stóp procentowych od lipca 2025 roku to 5,75%. Nie spodziewam się, aby cokolwiek w naszej gospodarce zmieniło tę ocenę w ciągu najbliższych kwartałów, ale oczywiście napływające dane zawsze są decydujące” – dodała.

W lipcu Rada Polityki Pieniężnej (RPP) odrzuciła wniosek o podwyżkę stóp procentowych o 50 punktów bazowych (pb), który poparła jedynie Joanna Tyrowicz, a pozostali członkowie Rady byli temu przeciwni. Większość głosowała wówczas za obniżką stopy referencyjnej o 25 pb do 5,0%. We wrześniu RPP obniżyła stopy o 25 punktów bazowych, w tym stopę referencyjną do 4,75%. Wyniki wrześniowych głosowań poszczególnych członków RPP będą znane za około miesiąc.

Od listopada 2023 r. do maja 2025 r. Tyrowicz bezskutecznie składała wnioski o podwyżkę stóp procentowych o 200 punktów bazowych, a w czerwcu tego roku o 250 punktów bazowych. Oznaczało to stopę referencyjną NBP na poziomie 7,75%. Można wnioskować, że we wrześniu mogła proponować podwyżkę o 75 punktów bazowych, aby sprowadzić stopę do 5,75%, którą obecnie uważa za odpowiedni poziom.

Według ekonomisty, stopy procentowe będą mogły powoli normalizować się, gdy ścieżka inflacji bazowej (wskaźnik bez cen energii, paliw i żywności) pokaże, że stabilizuje się na poziomach zgodnych ze średnią długoterminową w średnim okresie, tj. poniżej 2%, podczas gdy długoterminowa średnia inflacji bazowej wynosi około 1%. Przypomnijmy, że cel inflacyjny Narodowego Banku Polskiego (NBP) wynosi 2,5% z tolerancją +/- 1 punktu procentowego. Inflacja w Polsce w sierpniu osiągnęła 2,8%.

Zobacz też: Prezes NBP wyjaśnia decyzję o obniżce stóp procentowych. A co z inflacją?

Tyrowicz zwraca uwagę, że projekcja lipcowa, podobnie jak marcowa, potwierdziła, iż od 2026 r. prawdopodobieństwo spadku inflacji poniżej górnej granicy przedziału odchyleń od celu zaczyna przekraczać 60% i wzrasta do ok. 70% do końca 2027 r.

„Jest to już bliskie poziomom, które można uznać za satysfakcjonujące. Poprzednie prognozy wskazywały na inflację poniżej 3,5% w horyzoncie projekcji, z prawdopodobieństwem mniejszym niż 50%” – podkreśla. Jej zdaniem, dotychczasowe niższe niż oczekiwali analitycy NBP wskaźniki inflacji wynikają m.in. z silnego złotego, spadających cen paliw oraz kwestii regulacyjnych.

Podwyżki cen w wielu kategoriach

Tyrowicz zauważa, że wskaźnik CPI to tylko jeden z wielu mierników procesów cenowych. Często się go stosuje, ponieważ jest syntetyczny i można go łatwo porównywać między krajami i na przestrzeni czasu. Należy jednak pamiętać, że jest to tylko jeden z mierników procesu, a nie sam proces.

W porównaniu ze średnią z ostatnich dziesięciu lat, prawie dwa razy więcej cen rośnie w tempie 5-10 procent, a o połowę mniej w tempie przekraczającym 3,5 procent. Właśnie dlatego w ankietach respondenci deklarują, że czują się „drogo”. A przecież ta średnia z ostatnich dziesięciu lat uwzględnia już ostatnie cztery lata wysokiej inflacji! Podsumowując, mamy dużą część koszyka, w którym ceny rosną szybko, co oznacza, że procesy cenowe nie są ustabilizowane” – powiedziała.

Taka sytuacja nie byłaby dla Tyrowicza powodem do zmartwień, gdyby nie istniały przesłanki przemawiające za trwałością tego procesu, np. gdyby wynikała ona z czynników jednorazowych, np. efektów regulacyjnych.

„Ale tak nie jest. Pracodawcy są wyraźnie skłonni zaakceptować podwyżki płac . W tym roku obserwujemy szybsze tempo wzrostu płac niż w ostatnich dwóch latach 2024 roku, przy bardzo korzystnej sytuacji na rynku pracy. Emerytury w rolnictwie są główną przyczyną spadku zatrudnienia w gospodarce narodowej. Dane z sektora przedsiębiorstw, sugerujące spadki np. w handlu hurtowym i detalicznym, stoją w jaskrawej sprzeczności z liczbą ogłoszeń o pracę w firmach z tego sektora” – zauważa członek RPP.

Zobacz także: Zmiany na polskim rynku pracy. Ekonomiści wskazują, czy są powody do niepokoju.

„Wysokie płace i popyt na pracę będą wspierać konsumpcję, co od wielu miesięcy widać w danych dotyczących sprzedaży usług i jest coraz bardziej widoczne w przypadku sprzedaży towarów. Nie wygląda to na gospodarkę, która ostygła i osiągnęła nową równowagę. Dlatego stopy procentowe muszą pozostać restrykcyjne” – dodała.

Jej zdaniem wysoka inflacja widoczna jest również w ujęciu miesięcznym. „Do lipca zannualizowana, skorygowana sezonowo dynamika inflacji CPI w ciągu ostatnich sześciu miesięcy do czerwca wynosiła 0,4%. Te same wnioski wynikają z krótkoterminowej prognozy NBP, uwzględniającej poprzednie trzy miesiące i kolejne trzy miesiące. Przekłada się to na zannualizowaną inflację CPI na poziomie prawie 5%. Dynamika inflacji bazowej jest tylko nieznacznie niższa i wynosi 0,35% w ujęciu miesięcznym, co dałoby bazowy wskaźnik CPI na poziomie 4,2%” – cytuje obliczenia Tyrowicz.

Rozgrzana polska gospodarka nie jest gotowa na wstrząsy

Według Tyrowicz największym ryzykiem i niepewnością dla polskiej gospodarki jest to, że znajduje się ona obecnie w podobnej kondycji jak w latach 2018-19. „Mamy szybko rosnące płace, silny popyt na pracę i silny popyt konsumpcyjny. Co więcej, biorąc pod uwagę poprzedni obraz, polskie rodziny zgromadziły znaczną poduszkę finansową w postaci oszczędności. W tak silnej wewnętrznie gospodarce presja na wzrost cen narastała wtedy i może nadal rosnąć. Nasz bank centralny – mówiąc kolokwialnie – przespał wtedy to zjawisko i byłoby rozsądnie nie powtarzać tego błędu po długiej serii innych poważnych błędów” – powiedziała.

„Jeśli nie ustabilizujemy procesów cenowych, to gdy nastąpi szok zewnętrzny związany z osłabieniem złotego czy zmianą cen paliw, szybko obudzimy się z tymi samymi problemami. Przy tak silnej gospodarce nie chodzi o duszenie czy chłodzenie gospodarki, ale o stabilizację procesów cenowych” – dodała.

Dziękujemy za przeczytanie tego artykułu. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Google News.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *