
Burmistrz Chełma tłumaczy decyzję o syrenach alarmowych (zdjęcie poglądowe)
„Wykonywaliśmy polecenie administracji rządowej” – wyjaśnił Jakub Banaszek, prezydent Chełma, odpowiadając na krytykę po uruchomieniu syren alarmowych w mieście. Zaznaczył, że prezydent dowiedział się o uruchomieniu syren dopiero po fakcie, a nieprzestrzeganie procedury może skutkować konsekwencjami osobistymi.
W sobotę mieszkańcy części Lubelszczyzny przeżyli chwile niepokoju. Wielu otrzymało alarmy od Rządowego Centrum Bezpieczeństwa ostrzegające przed „zagrożeniem z powietrza”, a w Chełmie i Świdniku zawyły syreny alarmowe. Ostatecznie do ataku nie doszło, ale sytuacja wywołała falę pytań i krytyki pod adresem lokalnych władz.
Do sprawy odniósł się w mediach społecznościowych prezydent Chełma Jakub Banaszek , podkreślając, że decyzja o uruchomieniu syren nie zapadła na szczeblu lokalnym, lecz wynikała z procedur zainicjowanych przez administrację rządową.
„Ja i prezydent Świdnika spotkaliśmy się z wieloma hejtami i krytyką, mimo że wykonywaliśmy polecenia administracji rządowej . Chciałbym tylko przypomnieć, że za niewykonywanie poleceń możemy zostać odwołani ze stanowisk” – podkreślił prezydent miasta.
Syreny alarmowe w Chełmie. Burmistrz: To automatyczne.
Według Banaszka sygnał do uruchomienia alarmu dociera do lokalnego Centrum Zarządzania Kryzysowego drogą radiową z regionalnej CZK.
Wówczas dyżurny w ośrodku zobowiązany jest powiadomić swojego przełożonego i za pośrednictwem Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej uruchomić syreny . Tak właśnie stało się w minioną sobotę.
„Po otrzymaniu zgłoszenia sygnał był już aktywowany, a mieszkańcy danego obszaru otrzymali alert RCB o możliwym zagrożeniu lotniczym . Przede wszystkim procedura nie jest „automatyczna”; każdy pracownik wie, co ma robić” – wyjaśnił.
Banaszek dodał, że został poinformowany o uruchomieniu syren dopiero po ich uruchomieniu . Otrzymał również osobną wiadomość o „prawdopodobnym zagrożeniu lotniczym”, zanim ostrzeżenie RCB zostało wysłane do mieszkańców.
W sobotnim komunikacie przedstawiciel władz lokalnych podkreślił, że w takich sytuacjach zawsze należy zachować spokój, postępować zgodnie z procedurami i wdrażać przyjęte wytyczne.
„Pamiętajmy, że lepiej jest uruchomić procedury „kilka razy za dużo” niż „raz za mało”” – zauważył.



