Moskwa analizuje decyzję Waszyngtonu odnośnie nowych sankcji nałożonych na rosyjskie potęgi naftowe. Postanowienie prezydenta USA wzbudziło serię odzewów ze strony osób bliskich Władimirowi Putinowi. Część z nich insynuuje, że kroki podjęte przez amerykańską administrację stanowią dowód na to, że Biały Dom jest prowokatorem wojny, a nie mediatorem. Sympatycy Kremla usiłują udowodnić, że sankcje i tak nie zaszkodzą rosyjskiej gospodarce.

- Stany Zjednoczone wprowadziły nowe restrykcje na rosyjskie przedsiębiorstwa naftowe Rosnieft i Łukoil, co spotkało się z reakcją władz w stolicy Rosji
- Entuzjaści Kremla utrzymują, że restrykcje nie zranią ekonomii Rosji, zaś przedstawiciele rządu krytykują USA, nazywając je adwersarzem
- Ekstremalne żądania Moskwy w stosunku do Ukrainy spowodowały odroczenie szczytu pokojowego w Budapeszcie
Wśród negujących znalazła się rzeczniczka ministerstwa spraw zagranicznych Maria Zacharowa — kluczowa propagandystka Kremla — która oznajmiła, że sankcje nałożone na koncerny energetyczne Rosnieft i Łukoil nie stanowią istotnego problemu. „Odnośnie do nas, nie doświadczymy żadnych znaczących trudności” — rzekła Zacharowa, unikając jakiejkolwiek wzmianki o Donaldzie Trumpie. „W związku ze wspomnianą decyzją Departamentu Skarbu USA, nasz kraj rozwinął dużą odporność na zachodnie ograniczenia i będzie kontynuował regularny rozwój swojego potencjału gospodarczego, w tym w sektorze energetycznym”.
„Jeśli ktoś miał złudzenia… Stany Zjednoczone są naszym wrogiem, a ich rozmowny „mediator” obecnie zaangażował się w wojnę przeciwko Rosji. Owszem, nie walczy czynnie po stronie Kijowa, ale od teraz jest to jego konflikt, a nie Bidena” — napisał były prezydent Rosji Dimitryj Miedwiediew w oświadczeniu opublikowanym na platformie Telegramie.
„Niektórzy stwierdzą, że nie miał innego wyboru, był przymuszany przez Kongres i innych. Ale to nie zmienia sedna sprawy: ta decyzja jest aktem agresji wobec Rosji a Trump teraz w pełni zgadza się z szaloną Europą” — dodał były prezydent.
Podczas briefingu prasowego ministerstwa spraw zagranicznych Maria Zacharowa oznajmiła, że Rosja nadal pozostanie otwarta na kontakt z Departamentem Stanu USA w celu wprowadzenia w życie ustaleń, które jakoby zostały osiągnięte podczas rozmowy telefonicznej między Putinem a Trumpem 16 października.
Maksymalistyczne wymagania
W ubiegłym tygodniu Donald Trump oświadczył, że obaj prezydenci zgodzili się spotkać na szczycie pokojowym w Budapeszcie, gdzie USA chciały wymusić na Rosji zawieszenie broni. Jednakże wyżsi urzędnicy rosyjscy, w tym minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, ponownie odrzucili ofertę rozmów o rozejmie, twierdząc, że należy zlikwidować „źródłowe przyczyny” wojny na Ukrainie.
To wyrażenie stanowi skrót myślowy Kremla oznaczający odsunięcie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego i zagwarantowanie, że państwo to zostanie zdemilitaryzowane i nigdy nie przystąpi do NATO.
Ekstremalne żądania Moskwy skłoniły USA do przełożenia szczytu na Węgrzech — chociaż oficjele w Budapeszcie, którzy utrzymują bliskie relacje zarówno z USA, jak i Rosją, wciąż mają nadzieję.
„Przygotowania trwają i jedyną kwestią jest czas, a nie intencja„, napisał węgierski minister spraw zagranicznych Péter Szijjártó na platformie X.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło



