Według najnowszych obliczeń GUS, typowy obywatel Polski inkasował 8 856,67 zł w drugim kwartale bieżącego roku. Informacje te uwzględniają zarówno większe firmy, jak i sektor publiczny oraz małe przedsiębiorstwa. Tym, którzy są zbulwersowani tymi statystykami, wyjaśniamy — uwzględniają one dochody kadry kierowniczej i dyrektorów, a nie są one reprezentatywne dla zarobków zwykłego Polaka. Reprezentuje je mediana, a nie średnia. A medianę GUS publikuje w osobnych zestawieniach.

Średnia pensja w Polsce przypadająca na jednego zatrudnionego wyniosła 8856,67 zł brutto w drugim kwartale bieżącego roku, jak wynika z danych GUS ogłoszonych w piątek.
W perspektywie 12 miesięcy wzrosła ona o 9,2 proc., z czego w firmach zatrudniających powyżej 10 osób o 8,6 proc. Biorąc pod uwagę, że inflacja w drugim kwartale wynosiła 4,1 proc. rok do roku, oznacza to, że realny, przeciętny wzrost wynagrodzeń można oszacować na 4,9 proc. rok do roku w całej gospodarce w drugim kwartale i na 4,4 proc. w przedsiębiorstwach 10+.
Jednakże kwota określana jako „brutto” nie odzwierciedla faktycznych kosztów ponoszonych przez pracodawcę na pracownika. Przy zarobkach 8856,67 zł miesięcznie pracodawca w rzeczywistości płaci 10670 zł, a pracownik zatrudniony na umowę o pracę otrzymuje na rękę 6368 zł, co stanowi niecałe 60 proc. rzeczywistej wypłaty. Pozostała część jest absorbowana przez PIT i ZUS.
Ponadto, statystyki te obejmują wszystkich pracowników, włączając w to dyrektorów i menadżerów. Wynagrodzenie dyrektora może przekraczać stukrotność przeciętnych zarobków jego podwładnych, jak miało to miejsce np. w Pepco i InPost w roku 2024, co znacząco podnosi średnią. Mediana stanowi znacznie lepszy wskaźnik zarobków statystycznego Polaka.
W kwietniu (najnowsze dostępne dane) wynosiła ona 7262 zł miesięcznie brutto. Prawie połowa Polaków zarabia więcej niż ta kwota, a prawie połowa zarabia mniej, co oznacza, że jest to dokładnie środkowe wynagrodzenie w Polsce.
Wyłącznie zatrudnieni, a nie „pracujący”
Te niecałe 8,9 tys. zł brutto to wartość uzyskana z analiz finansowych przedsiębiorstw z zatrudnieniem 10+, sektora budżetowego i mikrofirm, jednak dane te nie obejmują osób prowadzących działalność na własny rachunek, które nie są klasyfikowane jako „zatrudnieni”, lecz uwzględniane w kategorii „pracujący”. W związku z tym, są to informacje dotyczące 9,4 mln osób, w tym 6,5 mln zatrudnionych w przedsiębiorstwach z ogólnej liczby 17,2 mln pracujących w gospodarce.
GUS zaprezentował również informacje dotyczące zatrudnienia w badanych podmiotach. Tutaj negatywne informacje dotyczą firm 10+, ponieważ zatrudnienie spadło aż o 53 tys. rok do roku, czyli o 0,8 proc., natomiast w całej gospodarce wzrosło o tysiąc, czyli o 0,01 proc. Wskazuje to na aktywność sektora publicznego na rynku pracy lub mikrofirm. Informacje majowe o spadku liczby pracujących sugerują, że chodzi raczej o zwiększenie zatrudnienia w sektorze publicznym.
  Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło



