Niskie oszczędności, słabe inwestycje. Polacy na szarym końcu w UE, mimo rekordowego wzrostu zarobków.

Gdzie lokujemy nasze ciężko zarobione środki? Z analiz Eurostatu wynika, że pomimo najszybszego wzrostu naszych dochodów dyspozycyjnych wśród państw Unii Europejskiej, które przekazały zbliżone dane, nie ma to większego wpływu na nasze preferencje dotyczące oszczędzania i inwestowania. W obu tych kategoriach plasujemy się na ostatnich lub niemal ostatnich miejscach w Europie.

Polacy mimo najszybszego wzrostu dochodu rozporządzalnego w Unii nie są przekonani do oszczędzania
Polacy mimo najszybszego wzrostu dochodu rozporządzalnego w Unii nie są przekonani do oszczędzania | Foto: Grand Warszawski / Shutterstock

Przeciętna wartość aktywów statystycznego Polaka po odjęciu długów, czyli tzw. majątku netto w połowie bieżącego roku kalendarzowego, wynosiła raptem 4,3-krotność (436 proc.) sumy miesięcznego przychodu dyspozycyjnego oraz zmian w kapitale emerytalnym – pokazuje raport Eurostatu. Używamy słowa „raptem”, ponieważ tylko obywatele Rumunii mieli słabsze wyniki wśród krajów, których informacje zebrał unijny urząd statystyczny.

Czytaj też: Sprawdź skrzynkę. Jaka część „zapomnianych oszczędności Polaków” należy do ciebie?

Najbogatsi okazali się Duńczycy, których majątek dorównuje blisko 22-krotności miesięcznych zarobków, a także Włosi z prawie 14-krotnością. Niemcy zarządzają majątkiem netto w wysokości 10-krotności ich przychodu. Jednakże aż 53 proc. (dane z 2024 r. wg destatis) Niemców zamieszkuje w wynajmowanych lokalach mieszkalnych, co może tłumaczyć relatywnie niską wartość majątku netto przypadającą na osobę. Niska, choć i tak przeszło dwukrotnie wyższa niż w przypadku Polaka w odniesieniu do zarobków.

Polacy zaoszczędzili przy tym zaledwie 56 proc. tego, co Czesi w stosunku do swoich zarobków. A przecież z Czechami lubimy się porównywać, ponieważ startowaliśmy po okresie komunizmu z niewiele wyższego poziomu. Lecz nie należy się dziwić, że zgromadziliśmy tak mało, skoro stosunkowo niewielką część naszych dochodów przeznaczamy na cele inne niż konsumpcja.

Niska stopa oszczędności Polaków

Formalnie może to cieszyć ministra finansów, ponieważ wpływy z VAT od konsumpcji są dzięki temu wyższe, jednakże w drugim kwartale 2025 roku stopa oszczędności przeciętnego Polaka wyniosła zaledwie 12,8 proc. dochodu dyspozycyjnego (powiększonego o zmianę aktywów emerytalnych), a mniej w Europie oszczędzają ponownie jedynie Rumuni.

Najwięcej odkładają Francuzi (26,9 proc. dochodu dyspozycyjnego ze zmianą rezerw emerytalnych), a także Szwedzi (25,5 proc.) i Holendrzy (25,2 proc.). W przypadku Czechów jest to 17,1 proc., a Niemców – 18,9 proc. Skoro odkładamy relatywnie niewiele na przyszłość, to naturalnie nasz majątek nie powiększa się tak jak u innych. Ale widać poprawę.

Chociaż 12,8 proc. stopy oszczędności w drugim kwartale nie robi wrażenia na tle innych krajów europejskich, to jest to nasz drugi najwyższy wynik kwartalny od końca 2020 roku. Rok temu w analogicznym okresie odkładaliśmy w drugim kwartale zaledwie niecałe 10 proc. przychodu, a w kwartale pierwszym bieżącego roku tylko 0,2 proc. Poprawa wskaźnika o 2,8 pkt proc. rok do roku jest jednocześnie najwyższa w Europie.

Z tego powodu mniej zadowolony jest minister Domański, który oczekiwał większej konsumpcji i wyższych wpływów z VAT. Lecz wzrost oszczędności to z pewnością rezultat polepszenia się naszych dochodów dyspozycyjnych.

Dochody rozporządzalne rosły w Polsce najszybciej w Unii

Realnie, czyli z uwzględnieniem cen, przychody dyspozycyjne (wynagrodzenia plus świadczenia) w ciągu 12 miesięcy wzrosły w Polsce do czerwca o 7,8 proc. – wynika z danych Eurostatu. Na tle Unii jest to imponujący przyrost, ponieważ drugi co do wielkości wyniósł 2,4 proc. rdr i odnotowała go Portugalia.

Czytaj też: Oszczędny jak Polak. Tak zarządzamy finansami

Wspomniane 7,8 proc. to jednocześnie drugi najszybszy wzrost w Polsce od trzeciego kwartału 2020 roku. Należy również wspomnieć, że są kraje, gdzie te przychody dyspozycyjne malały. Konkretnie chodzi o bliskie nam terytorialnie Czechy (-0,2 proc. rdr) oraz Austrię (-0,6 proc. rdr).

Inwestycje Polaków w nieruchomości

Relatywnie niewiele inwestujemy też w nieruchomości, to znaczy w zakup nowych mieszkań i remonty już istniejących. Tu znów plasujemy się na przedostatnim miejscu w Unii, ponieważ w drugim kwartale bieżącego roku wydawaliśmy na ten cel zaledwie 4,91 proc. naszych dochodów dyspozycyjnych.

Tym razem nie wyprzedzają nas jednak Rumuni, ponieważ oni przeznaczali na ten cel 6,1 proc. przychodu. Co ciekawe, za nami byli Szwedzi z zaledwie 4,7 proc. dochodów przeznaczonych na inwestycje mieszkaniowe.

W przeciwieństwie do Szwedów w naszym przypadku widać jednak spadek tego typu inwestycji rok do roku o 0,4 pkt proc., co powinno martwić zarówno deweloperów, jak i producentów materiałów do remontowania mieszkań.

Skąd się bierze nasza niechęć do oszczędzania?

Niska tendencja do oszczędzania i inwestowania wynika przede wszystkim z tego, że zarabiamy za mało, aby móc odłożyć czy kupić jakąś nieruchomość. Nie bez powodu w stopie oszczędności wyprzedzają nas tylko Rumuni. Ale istnieje również druga strona medalu, a mianowicie przedkładanie konsumpcji obecnej nad konsumpcję przyszłą.

Im wyższa inflacja, tym mniej będziemy chcieli gromadzić kapitał, a chętniej kupujemy na bieżąco, ponieważ za rok to samo będzie droższe. Dlatego widoczna jest poprawa tendencji do oszczędzania, ponieważ inflacja znacząco zmalała.

Większa ilość pieniędzy na oszczędności z pewnością nie jest efektem korzystnej oferty lokat w bankach. Według danych NBP banki płaciły w sierpniu średnio 3,4 proc. brutto rocznie za roczną lokatę przy inflacji 2,9 proc. rdr w sierpniu i prognozie również 2,9 proc. na 2026 rok. Teoretycznie, deponując pieniądze w banku, za rok będziemy do przodu. Lecz tylko jeśli nie uwzględnimy tzw. podatku Belki. Biorąc go pod uwagę, okazuje się, że za lokatę wraz z odsetkami (netto 2,7 proc.) za rok kupimy mniej niż obecnie. Z tego powodu Polacy coraz częściej spoglądają w stronę funduszy inwestycyjnych.

Według IZFiA we wrześniu do funduszy wpłynęło aż 4,4 mld zł, a fundusze dołożyły do tego, łącznie z zyskiem z inwestycji, 3,3 mld zł. W ciągu 12 miesięcy do września wartość aktywów netto funduszy inwestycyjnych wzrosła o 38 mld zł do 407 mld zł. Z tego 24 mld zł wzrostu odnotowały fundusze obligacji prowadzone przez PKO TFI, w tym dwa fundusze PPK (2035 i 2040). Pieniądze wpłacane do tych funduszy trafiły jednak głównie w obligacje skarbowe. Równie dobrze można, unikając prowizji funduszu, samemu nabyć te obligacje. I tak też ludzie robią.

W tym roku na nowe emisje państwowych obligacji detalicznych wydawaliśmy średnio 6,5 mld zł miesięcznie, z czego 1,1 mld zł przeznaczano na rolowanie wygasających obligacji i zamianę na nowe emisje. Taka sytuacja trwała do września. Czy jednak utrzyma się ona nadal? Można w to wątpić, ponieważ wraz ze spadkiem stóp procentowych Ministerstwo Finansów od października obniżyło atrakcyjność tego rodzaju papierów dłużnych, zmniejszając oprocentowanie średnio o 0,25 pkt proc. W listopadzie obniżka wyniesie kolejne 0,25 pkt proc.

Dodatkowo część obligacji była oprocentowana w oparciu o inflację plus marża. W przypadku obligacji czteroletnich oprocentowanych zgodnie z inflacją plus marża 1,5 pkt proc., zakładając inflację 2,9 proc., po odjęciu „podatku Belki” zostanie nam niecałe 3,6 proc. odsetek na rękę, czyli już 0,7 pkt proc. powyżej inflacji. Lecz nasze środki są zamrożone na cztery lata.

Istnieje także opcja stosunkowo bezpiecznej inwestycji w fundusze obligacji korporacyjnych. W ciągu roku przybyło jednak zaledwie 2,3 mld zł kapitału do funduszy inwestujących w dług polskich spółek.

Analizując proporcje przemieszczającego się kapitału, można stwierdzić, że Polacy unikają ryzykownych inwestycji, być może poza grupą, która kupuje kryptowaluty. Lecz tutaj powracamy do kwestii poziomu zarobków i tendencji do inwestowania w ogóle. Jeśli będziemy więcej zarabiać, to część kapitału, który nam co miesiąc pozostaje, chętniej będziemy angażować na giełdzie lub w inne formy inwestycji obarczonych większym ryzykiem.

Autor: Jacek Frączyk, redaktor Business Insider Polska

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *