W poniedziałek zaprezentowano dwa wskaźniki odzwierciedlające koniunkturę w amerykańskim sektorze produkcyjnym. Podczas gdy PMI uległ poprawie i sygnalizuje progres, o tyle ISM — istotniejszy dla tej gospodarki — wykazał regres i jest to ósmy kolejny miesiąc poniżej progu 50 punktów. Napływ nowych zamówień wciąż jest ograniczony, a dostawcy potrzebują więcej czasu na realizację dostaw surowców do zakładów produkcyjnych ze względu na cła na dobra importowane.

Obraz sytuacji w amerykańskiej ekonomii nie jest do końca przejrzysty, ponieważ tzw. zawieszenie działalności rządu powoduje, że niektóre agencje nie publikują informacji wyczekiwanych przez inwestorów. Przykładowo, wciąż nie posiadamy szczegółowych danych statystycznych z rynku pracy, nie udostępniono danych NFP za wrzesień, a w piątek według harmonogramu powinniśmy już otrzymać dane za październik.
Tym bardziej więc śledzone są pozostałe dane z amerykańskiej gospodarki. W poniedziałek po południu czasu polskiego S&P Global poinformował, że indeks PMI dla amerykańskiego sektora wytwórczego w październiku poszedł w górę do 52,5 pkt z 52 pkt wcześniej. To wynik nieco lepszy od przewidywań na poziomie 52,2 pkt. Ten wskaźnik utrzymuje się powyżej poziomu 50 pkt, rozgraniczającego recesję od wzrostu, od mniej więcej roku (z dwoma miesiącami wyjątków, kiedy to przejściowo zniżył się nieznacznie poniżej 50 pkt). Rano zaprezentowano analogiczne dane dla europejskiego sektora przemysłowego.
Jednak w odniesieniu do USA większe znaczenie przypisuje się indeksowi ISM, publikowanemu przez amerykański Institute for Supply Management. To odpowiednik europejskiego PMI, gdzie również wartość powyżej 50 pkt oznacza progres gospodarczy, a poniżej 50 pkt implikuje recesję.
Przemysłowy ISM za październik okazał się słabszy od oczekiwań i od wskazania wrześniowego. Indeks zjechał do 48,7 pkt z 49,1 pkt, podczas gdy prognozowano zwyżkę do 49,5 pkt.
Jak prezentuje się struktura październikowego odczytu? Subindeks nowych zamówień delikatnie wzrósł do 49,4 pkt z 48,9 pkt (jest to trochę wyżej niż 47,1 pkt sprzed roku), co oznacza, że choć wciąż występuje malejący popyt w sektorze produkcyjnym, to zachodzi on w łagodniejszym tempie. Wskaźnik zatrudnienia w amerykańskim przemyśle nieznacznie podniósł się do 46 pkt z 45,3 pkt (wartość poniżej 50 pkt sygnalizuje, że firmy produkcyjne redukują etaty). Wskaźnik cen płaconych obniżył się do 58 pkt z 61,9 pkt (sugeruje to, że presja inflacyjna w przemyśle utrzymuje się na wysokim poziomie, ale wyraźnie się zmniejsza).
I mimo że warto pamiętać, iż przemysł stanowi relatywnie niedużą część gospodarki USA, to pogorszenie w tym obszarze może w przyszłości oddziaływać chociażby na zatrudnienie i tempo wzrostu wynagrodzeń, a zwolnienie w tym sektorze wpływałoby na osłabienie konsumpcji.
Publikacja danych nie wpłynęła w poniedziałek znacząco na kwotowania dolara. Kurs EUR/USD obniżał się od rana, co oznaczało deprecjację euro, przy czym po publikacji skala przeceny nieco zmalała: kurs tej pary spadał o 0,17 proc., do 1,1518 dolara za jedno euro. Zahamowanie spadków euro może wskazywać, że rynek dosyć powściągliwie odebrał dane z amerykańskiego przemysłu i zinterpretował je jako słabe (potencjalnie dodające argumentów za cięciami stóp procentowych).
businessinsider.com.pl Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło



