Dyrekcja podstawówki z Gdańska zaostrza spór, zamiast go neutralizować, a jej działania wykazują symptomy emocjonalnego dręczenia uczennicy – wynika z listu posła KO Marcina Józefaciuka. Placówka oświatowa nie aprobuje jego oskarżeń.
Poseł KO Marcin Józefaciuk w Parlamencie
Wiktor Ferfecki
Reklama
Z tego tekstu się dowiesz:
- Jakie pretensje pod adresem szkoły wyraził poseł Marcin Józefaciuk?
- Na czym polegał zatarg związany z aktywnością Sary jako „najmłodszej parlamentarnej dziennikarki”?
- Jakie kroki podjęła szkoła w odpowiedzi na oskarżenia posła?
- Co skłoniło posła do przeprowadzenia kontroli parlamentarnej w szkole?
- Jakie były efekty interwencji poselskiej w kontekście wszczęcia postępowania karnego?
„Mamy do czynienia z wieloma zachowaniami, które, analizowane wspólnie, świadczą o skrajnym bagatelizowaniu dobra dziecka, uprawnień rodziców, jak również powinności informacyjnych i kontrolnych spoczywających na publicznej instytucji edukacyjnej. Ten rodzaj postępowania nie może zostać bez reakcji” – relacjonuje poseł KO Marcin Józefaciuk w zawiadomieniu do Komisji Dyscyplinarnej dla Nauczycieli przy wojewodzie pomorskim. Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, prominentny poseł, który sam jest pedagogiem i byłym zarządcą szkoły, zaangażował się w szeroko komentowany konflikt wokół Sary Małeckiej-Trzaskoś, znanej jako „najmłodsza parlamentarna reporterka”.
Reklama Reklama
Sara zaczęła pokazywać się w Sejmie w roku 2024, prędko zyskując popularność
Dorastająca Sara zdobyła internetową popularność w roku 2024, kiedy to zaczęła bywać w Sejmie jeszcze jako dziesięciolatka. Podchodziła do polityków, w tym czołowych, z mikrofonem z nakładką przypominającą tę, której używają profesjonalni sprawozdawcy, z tym że z napisem „Perspektywa Sary”, i zadawała im krótkie pytania. W ten sposób udało jej się zarejestrować m.in. marszałka Sejmu Szymona Hołownię, premiera Donalda Tuska czy lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Nagrania z udziałem „najmłodszej reporterki” trafiały do mediów społecznościowych, a jej aktywność wywoływała coraz większe spory. Często zarzucano rodzicom, że wykorzystują córkę przedmiotowo, zarabiając na odsłonach i realizując własne aspiracje, a ją samą wystawiają na stresujące sytuacje i absencje w szkole. Kontrowersje wywołały również niektóre rozmowy przeprowadzone przez Sarę. Np. ta z Grzegorzem Braunem, w trakcie której pytała polityka m.in. o kwestie Holokaustu, komór gazowych, żydokomuny, rasizmu i homofobii.
Reklama Reklama Reklama
Polityka Na Wiejską Sara już nie wejdzie. Zamknęli Sejm przed najmłodszą reporterką
Marszałek Szymon Hołownia definitywnie zmodyfikował regulacje, uniemożliwiając wstęp małoletnim dziennikarz…
W sierpniu minionego roku Kancelaria Sejmu zaprzestała wydawania dziewczynce tymczasowych pozwoleń, z których dotychczas korzystała. Jak wyjawiliśmy przed tygodniem w „Rzeczpospolitej”, dodatkowo na początku października weszły w życie nowe zasady regulaminowe, podpisane przez marszałka Szymona Hołownię, na stałe zamykające parlament przed niepełnoletnimi sprawozdawcami. Zbiegło się to z doniesieniami na temat konfliktu wokół Sary w szkole podstawowej w Gdańsku, który jako pierwsza opisała „Gazeta Wyborcza”.
Spór zaostrzał się głównie w wyniku postępowania rodziców Sary?
Według relacji dziennika, problemy zaistniały, kiedy rodzice dziewczynki zaczęli zgłaszać liczne zastrzeżenia dotyczące pracy nauczycieli, systemu oceniania oraz organizacji lekcji. Jak donosiła gazeta, doprowadziło to do ustąpienia dwóch wychowawczyń, a rodzice innych uczniów zaczęli nalegać na przeniesienie Sary.
Sara nastawia inne dzieci negatywnie do nauczycieli, angażuje w politykę, która na tym etapie rozwoju nie powinna stanowić istotnej części ich życia
Z sygnowanego przez rodziców pisma, do którego dotarła „Wyborcza”, wynika, że dziewczynka propaguje w klasie treści polityczne, co ma powodować zamieszanie i prowadzić do podziałów. Dyrekcja szkoły złożyła do sądu wniosek o ograniczenie władzy rodzicielskiej rodziców Sary, a ci ostatni wnieśli z kolei prywatny akt oskarżenia przeciwko 50 osobom, w tym przeciwko członkom rady pedagogicznej oraz rodzicom dzieci uczących się razem z ich córką. Twierdzą, że zostali pomówieni, a czyn ten miał być popełniony w wyniku podpisania listu z prośbą o przeniesienie dziewczynki.
Polityka Kolejna wpadka posła KO. Marcin Józefaciuk: Wstyd mi
Poseł Koalicji Obywatelskiej Marcin Józefaciuk kolejny raz nie wiedział, kto w Polsce piastuje wła…
Reklama Reklama Reklama
Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, ten konflikt ma jeszcze jednego nieoficjalnego uczestnika – posła Marcina Józefaciuka. Ustaliliśmy, że w kwietniu przeprowadził kontrolę poselską w szkole, do której uczęszcza Sara, a w jej następstwie w lipcu złożył do Komisji Dyscyplinarnej dla Nauczycieli doniesienie o możliwości naruszenia dyscypliny zawodowej przez dyrektorkę szkoły i jej zastępczynię. Dotarliśmy do tego dokumentu, a analizując go, można dojść do wniosku, że poseł opowiedział się w szkolnym sporze po stronie Sary i jej rodziców.
Poseł Marcin Józefaciuk zarzuca szkole w Gdańsku notoryczne łamanie praw Sary
Na początku Józefaciuk pisze, że dyrekcja szkoły wszczęła w 2024 r. procedurę przeniesienia uczennicy do innej placówki edukacyjnej „pomimo braku rzeczowych przesłanek ku tak radykalnemu posunięciu”. „Należy podkreślić, że uczennica ta osiąga wybitne wyniki w nauce. (…) Jej dotychczasowe oceny szkolne i opinie pedagogów były bardzo pochlebne” – pisze Józefaciuk. Dodaje, że „groźba przeniesienia do innej szkoły, podjęta bez uzasadnionych podstaw”, nosi „znamiona emocjonalnego znęcania się i narusza dobro dziecka”.
Warto także odnotować inne niepokojące praktyki, które towarzyszyły powyższym zajściom i wzmacniają przypuszczenie intencjonalnego dręczenia psychicznego uczennicy
Na tym oskarżenia posła się nie kończą. Jak wynika z jego relacji, dyrekcja szkoły zwróciła się do sądu rodzinnego o wgląd w sytuację rodzinną, zarzucając rodzicom wykorzystywanie dziecka do celów politycznych, a następnie przystąpiła do „gromadzenia na siłę dowodów przeciwko uczennicy”. W ocenie posła miało to polegać na „wątpliwych lub wręcz niewiarygodnych wpisach do dokumentacji szkolnej, które wyglądały na próbę zdyskredytowania dziecka”.
Przykłady? „Uwagę (dotyczącą jednego z incydentów – red.) wpisano nie od razu po domniemanym incydencie, lecz dopiero 6 listopada 2024 r., dzień po wizycie kuratora sądowego w szkole (…). Tego rodzaju działanie wywołuje uzasadnione podejrzenie antydatowania lub celowego fałszowania negatywnej uwagi, by przedstawić Sarę w gorszym świetle przed organami zewnętrznymi” – czytamy w piśmie Józefaciuka. W innym miejscu pisze, że „na krótko przed zaplanowanym terminem kontroli poselskiej (…), wobec Sary Małeckiej-Trzaskoś zastosowano szereg kar porządkowych o wątpliwej zasadności”.
Polityka Interpelacje poselskie: Poseł już raczej nie pyta, woli skontrolować
Gwałtownie spada liczba składanych interpelacji poselskich. Przyczyną jest ich ignorowanie lub składa…
Reklama Reklama Reklama
„Podsumowując powyższe aspekty: zgromadzony materiał dowodzi, iż pani dyrektor (…), zamiast realizować obowiązek wspierania uczennicy i rozwiązywania ewentualnych trudności w dialogu z rodzicami, wybrała ścieżkę represji i eskalacji sporu, nadużywając przy tym swojej władzy” – pisze Józefaciuk.
Jak wynika z pisma, ma on też obiekcje co do przebiegu swojej kontroli poselskiej z kwietnia. Relacjonuje, że dyrekcja odmówiła mu wglądu do dokumentacji, a także „możliwości swobodnego przemieszczania się po terenie szkoły oraz udziału osób towarzyszących (np. asystenta społecznego posła) w czynnościach kontrolnych”. W konsekwencji – jak pisze poseł – „był zmuszony wezwać na miejsce funkcjonariuszy policji”, którzy „sporządzili notatkę urzędową dokumentującą przebieg zdarzenia oraz fakt odmowy udostępnienia dokumentacji przez kierownictwo szkoły”.
Poseł KO zapewnia, że nie opowiada się po żadnej ze stron sporu i dąży do obiektywizmu
Co stało się z doniesieniem posła? „Komisja Dyscyplinarna dla Nauczycieli przy Wojewodzie Pomorskim wszczęła postępowanie dyscyplinarne” – przekazuje nam Pomorski Urząd Wojewódzki w Gdańsku.
W żadnym wypadku nie miałem i nie mam zamiaru opowiadać się po którejkolwiek ze stron konfliktu
A co na to szkoła? „Szkoła nie zgadza się z oskarżeniami przedstawionymi przez posła. W ocenie jej reprezentantów, zawarte w zawiadomieniu informacje nie odzwierciedlają faktycznej sytuacji w placówce. Ze względu na charakter sprawy oraz potrzebę ochrony danych i interesów osób zaangażowanych, nie możemy odnieść się do detali. Szkoła podjęła adekwatne działania zgodne z obowiązującymi procedurami” – przekazał nam z kolei Urząd Miejski w Gdańsku.
Reklama Reklama Reklama
Dlaczego tą sprawą zainteresował się Marcin Józefaciuk i czy nie ma wrażenia, że staje po jednej stronie szkolnego konfliktu? – Staram się zająć każdym przypadkiem, z którym zgłaszają się do mnie obywatele lub instytucje. W tym przypadku poczułem się szczególnie zobligowany, ponieważ specjalizuję się w kwestiach związanych z edukacją – oznajmia „Rzeczpospolitej” Marcin Józefaciuk. I zaznacza, że „w żadnym wypadku nie miał i nie ma intencji opowiadać się po którejkolwiek ze stron konfliktu”. – W moim piśmie po prostu zawarłem wnioski z kontroli poselskiej – dodaje.



