Emerytura za dzieci? O tym, jak kobiety obarcza się w Polsce odpowiedzialnością za demografię

Moment przejścia kobiet na emeryturę zależny od ilości urodzonych dzieci? Idźmy dalej, nagradzajmy matki posiadające córki. Bo chociaż mówi się, że do tanga potrzeba dwojga, zdaje się, że w Polsce za słabą dzietność odpowiadają tylko kobiety.
Emerytura za dzieci? O tym, jak kobiety obarcza się w Polsce odpowiedzialnością za demografię - INFBusiness

Foto: Adobe stock

Joanna Ćwiek-Świdecka

Reklama

Fakty są takie: anonimowy autor petycji do prezydenta proponuje, by podwyższyć wiek emerytalny pań do 65 roku życia. Wcześniej na emeryturę mogłyby przechodzić te, które urodziły potomstwo. Im większa liczba dzieci, tym wiek emerytalny będzie niższy. To rozwiązanie emerytalne ma rzekomo skłonić kobiety w wieku 20–40 lat do regularnego powiększania familii. Wszak wiadomo, że troska o świadczenia otrzymywane na starość jest tym, co najbardziej zaprząta głowy młodym kobietom. I tylko młodym kobietom, bo młodzi mężczyźni są na pewno zajęci ważniejszymi sprawami.

Reklama Reklama

Dosyć żartów, ponieważ sytuacja jest poważna. Z danych GUS wynika, że w pierwszym półroczu 2025 roku w Polsce urodziło się 115,5 tys. dzieci, co stanowi spadek w porównaniu do analogicznego okresu roku poprzedniego o 10 tys. Wszystko wskazuje na to, że to kolejny rok, w którym liczba dzieci się zmniejsza. Ponadto, pojawiają się gminy, takie jak Krynica Morska, Baligród czy Dubicze Cerkiewne, gdzie do końca czerwca nie narodziło się ani jedno dziecko. Prognozy mówią, że wskaźnik dzietności w Polsce w tym roku wyniesie 1,02-1,03. Przypomnijmy, że aby doszło do zastępowalności pokoleń, czyli abyśmy jako naród nie wymarli, powinien on wynosić co najmniej 2,1. Dlaczego to istotne? Najprościej mówiąc, nie będzie miał kto pracować na nasze emerytury ani opiekować się wymagającymi pomocy seniorami, którzy mogą żyć długo, ale niekoniecznie w dobrym zdrowiu. Czy nam się to podoba, czy nie, trzeba będzie dłużej pracować (przynajmniej do 65 lat, a prawdopodobnie dłużej) i zapewne również zaprosić do nas imigrantów.

Dzieci w Polsce cenniejsze niż złoto, dzietność na niskim poziomie

Tragiczne dane demograficzne z pewnością wymuszają poszukiwanie bodźców dla młodych ludzi, aby częściej zakładali rodziny i decydowali się na dzieci. Jednak należy to robić z rozwagą, szacunkiem i w cywilizowany sposób. A pomysły z wspomnianej petycji w tych kategoriach się nie mieszczą (choć, podkreślmy, każdy ma prawo wyboru własnej drogi życiowej, także bez potomstwa).

Praca, Emerytury i renty Emerytury bezdzietnych kobiet. Czy petycja ma szansę zmienić prawo?

Petycje obywateli do władz, zwłaszcza te kontrowersyjne, służą budowaniu zainteresowania…

Dyskusja na temat dzietności często sprowadza się do rozmowy o tym, jak zachęcić kobiety do rodzenia dzieci. Brak potomstwa to również często „wina” kobiet, to one są obarczane odpowiedzialnością za przyszłe pokolenia. Nikt nie pyta mężczyzn, kiedy czas na dzieci, bo już pora – ewentualnie mama lub ciotka na rodzinnej uroczystości wspomną, że „czas się ustatkować”. Ktoś powie, że mężczyznom zegar biologiczny nie tyka? W kontekście zdolności rozrodczej może nie, ale także oni muszą mieć siłę, by zająć się dzieckiem. Kto miał/ma energicznego pięciolatka, ten wie, o czym mówię.

Reklama Reklama Reklama

Jak motywować do posiadania dzieci? Eksperci od dawna wskazują na rozwiązania systemowe, które ułatwiają łączenie obowiązków rodzicielskich i zawodowych – żłobki, przedszkola, możliwość pracy w elastycznych godzinach lub na część etatu, mieszkania czy wynagrodzenie pozwalające na utrzymanie rodziny. Ważne jest, aby móc urodzić w godnych warunkach. Ale istotna jest także dobra szkoła, umożliwiająca wykształcenie dzieci bez ponoszenia ogromnych kosztów na korepetycje, łatwy dostęp do lekarzy czy fizjoterapeutów. Niemniej ważny jest klimat wokół rodziny i rodzicielstwa – a ten niestety nie jest najlepszy.

Przykład? Proszę bardzo. Jedną z przyczyn niskiej dzietności są różnice w wykształceniu dziewcząt i chłopców. Młode dziewczyny z mniejszych miejscowości wiedzą, że jeśli nie pójdą na studia i nie wyjadą do dużego miasta, nie znajdą pracy w miejscu, z którego pochodzą. Na karierę w pobliskim miasteczku nie ma co liczyć, więc starają się dostać do liceum, a potem na studia. W 2024 roku odsetek studiujących kobiet wynosi 58,5 proc.   

W przypadku chłopaków takiej presji nie ma – wiadomo, mężczyzna zawsze znajdzie jakieś zajęcie za godziwe pieniądze. Ostatecznie oboje stają się osobami z różnych światów, z odmiennymi aspiracjami życiowymi, które nie mają wspólnych tematów do rozmowy. Nie założą rodziny, nie będą mieć dzieci, być może będą żyć samotnie. Pół internetu stwierdzi, że winne są dziewczyny, bo przez naukę im się w głowach poprzewracało. I najlepiej, żeby zajęły się tym, do czego zostały stworzone – domem i dziećmi.

Ale przecież nikt nie zabrania chłopakom się uczyć, choć zgadzam się z opinią, że nasz system edukacji bardziej sprzyja grzecznym dziewczynkom niż rozbrykanym chłopakom. Jednak system można zmienić, zresztą wiele państw (np. Szkocja, Irlandia, Niemcy, Australia) już zwraca uwagę na wprowadzanie rozwiązań, które zachęcają do kontynuowania edukacji i pomagają chłopakom w nauce. Dążmy do lepszego, a nie gorszego.     

Zamiast zarabiać,zatroszczą się o bliskich odciążając państwo

W petycji, która trafiła do prezydenta, ukryte jest również zdejmowanie odpowiedzialności państwa za opiekę nad małymi dziećmi. Obowiązki opiekuńcze najczęściej spadają na kobiety – między innymi dlatego ich wiek emerytalny jest niższy. Mamy przecież „babciowe” (świadczenie w wysokości 1500 zł wypłacane babci opiekującej się wnukiem) – a czemu nie „dziadkowe”? Tak czy inaczej, można przypuszczać, że im więcej miało się dzieci, tym bardziej potrzebna jest pomoc babci – więc zaproponujmy jej niższy wiek emerytalny. Będąc w domu zajmie się wnukami, ale także starszymi rodzicami, ponieważ opieka nad seniorami szwankuje. Skoro jednak za dzietność odpowiadają w tym kraju tylko kobiety, to może nagradzajmy przywilejami emerytalnymi tylko te panie, które miały córki?

Reklama Reklama Reklama

Tylko czy na pewno są to przywileje? Krótsza praca to niższa emerytura, którą i tak obniżają okresy przebywania na świadczeniach związanych z macierzyństwem i wychowaniem dzieci. Już dziś emerytura kobiet jest o około 30 proc. niższa niż świadczenie otrzymywane przez mężczyzn. Wpędzamy więc kobiety w ubóstwo, a renta wdowia (mężczyźni żyją krócej) jest zbyt niska, by razem pozwoliło to na godne życie.

Istnieje także kwestia związana z aktywnością zawodową kobiet. Jakoś tak się dzieje, że niechętnie zatrudnia się młode kobiety, obawiając się ciąży, zwolnień, urlopu macierzyńskiego i zwolnień lekarskich na dzieci (bo przecież wiadomo, że w Polsce dzieci mają tylko kobiety). Sytuacja poprawia się, gdy są w średnim wieku, a dzieci odchowane. Znów chcemy je dyskryminować na rynku pracy, nazywając to „przywilejem emerytalnym”?

Oczywiście, wcześniejsze przejście na emeryturę to wybór kobiety. Teoretycznie, bo zdarza się, że są na nią wypychane, gdy bardziej opłaca się to pracodawcy. Również te po pięćdziesiątce są traktowane jak starsze panie, które wkrótce opuszczą rynek pracy, więc po co je awansować i wysyłać na szkolenia. Lepiej postawić na młodszych – i to mężczyzn, bo nie mają obowiązków opiekuńczych. Czasy się zmieniają, obecnie wykształcone, ambitne, zadbane sześćdziesięciolatki mają mnóstwo energii i często wyglądają świetnie. Kto i dlaczego widzi w nich babcie?

Społeczności lokalne W 2024 r. ubyło mieszkańców w 80 proc. gmin. Jak demografia zmienia samorządy?

W minionym roku zmniejszyła się liczba ludności w 89 proc. powiatów i 92 proc. miast na prawach pow…

I na koniec bezdzietność – każdy człowiek ma prawo zdecydować, czy chce mieć dzieci, czy nie. Czy nie może ich mieć – bo czasami istnieją przeszkody zdrowotne lub finansowe. A jeśli chce je mieć, to ile? Czy chce mieć jedynaka, czy liczną rodzinę. To jego decyzja i nikomu nic do tego. Nie może się to wiązać z innym traktowaniem ze strony systemu zabezpieczenia społecznego.

Traktowanie osób bezdzietnych lub z małymi rodzinami jak obywateli drugiej kategorii jest po prostu niesprawiedliwe. A traktowanie pracy jako kary za bezdzietność, a dzieci jako narzędzia do osiągnięcia określonego celu jest czymś absurdalnym.   

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *