Posłowie PiS i środowiska europosła Grzegorza Brauna z Konfederacji grzmią w serwisach społecznościowych. Nie podoba im się, że w czasie, gdy Polska przeznacza gigantyczne pieniądze na pomoc Ukrainie, markę Ursus przejmuje właśnie ukraińska firma. Kwestia w tym, że historia znanej marki traktorów nie ma nic wspólnego z sukcesem biznesowym. A wręcz przeciwnie.
- Ukraińska firma przejęła polską markę Ursus i majątek po niej za 74 mln zł
- Środowiska PiS i Konfederacji krytykują sprzedaż Ursusa akurat Ukraińcom
- Ursus miał wiele problemów finansowych i zmian właścicieli w przeszłości. Przeszedł przez kilka bankructw
- Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie Onet.pl
Ursus ma nowego właściciela — to spółka M.I.Crow powiązana z ukraińskim biznesmenem Olegiem Krotem. Słynna polska marka znalazła nabywcę w trzecim przetargu, z obniżoną ceną wywoławczą do 74 mln zł — informowaliśmy w piątek. Chodzi o majątek po firmie, która posiadała dwa zakłady produkcyjne — w Lublinie i Dobrym Mieście, w tym nieruchomości, znaki towarowe (w tym prawa do marki Ursus), a także maszyny, dokumentację projektową.
Okazuje się, że zamiast się cieszyć, że znalazł się ktoś, kto może odbudować znaną polską markę i zapłacił za to więcej niż pozostali chętni, to środowiska prawicy grzmią w internecie. „W Polsce Pana Tuska już nic się nie opłaca?” — pyta Bogdan Rzońca, europoseł PiS. Wskazuje, że ukraińska firma została założona trzy miesiące temu.
x.com
Warszawski oddział Korony Grzegorza Brauna, jednej z trzech głównych składowych Konfederacji alarmuje: „najpierw kierownictwo PiS rozdało miliardy Ukraińcom a teraz oni wykupują firmy”. Więcej kontrowersji budzi fakt, że kupującym jest ukraiński podmiot, niż że Ursus został sprzedany w „obce ręce”. „Biznes państwa które toczy wojnę, zmaga się z brakami w wielu miejscach, wszędzie prosi o wsparcie, ma nadal potencjał do ekspansji poza własne granice” – pisze na X Rafał Mekler, lider Konfederacji na Lubelszczyźnie i członek Ruchu Narodowego. Nad upadkiem Ursusa załamuje ręce również poseł Suwerennej Polski (połączona niedawno z PiS) Maria Kurowska.
„Kiedyś mieliśmy Warszawę, Syrenę, Fiata, Poloneza, Łucznik, Romet, Zelmer itp. i dozyliśmy czasów, że nie mamy nawet Ursusa. Rumunia ma Dacię, Czechy — Skodę, Białoruś — traktory Belarus” — wymienia z żalem Konrad Niżnik, członek Rady Naczelnej Konfederacji Korony Polskiej. Przypomnijmy tylko, że Dacia należy do francuskiego koncernu Renault, Skoda do niemieckiego Volkswagena, a Fiat nie jest polską marką, ale włoską.
Nikt nie dał więcej
Zastanawiać może fakt, że przejmujący Ursusa biznesmen Oleg Krot zajmował się dotąd zupełnie innymi dziedzinami biznesu. E-sport, bazujące na sztucznej inteligencji oprogramowanie dla internetowych sklepów odzieżowych, wynajem samochodów, produkcja pluszowych postaci z gier wideo albo komiksów. Pasuje tu stare polskie powiedzenie „od Sasa do Lasa”. A teraz jeszcze produkcja traktorów.
Czytaj też: Słynna firma do kupienia w promocji. Obniżka o 50 mln zł
Być może chodzi o wykorzystanie marki do oferty dla prężnego ukraińskiego rolnictwa, ale przejmujący nie podał jeszcze konkretów. Oczywiście może też chodzić zwyczajnie o zagospodarowanie nieruchomości w Lublinie i Dobrym Mieście w innym celu niż produkcja ciągników.
— Prawdopodobnie w przyszłym tygodniu prezes Oleg Krot pojawi się w Lublinie i Dobrym Mieście, aby spotkać się z załogą i przedstawić plany rozwoju Ursusa — powiedziała „Tygodnikowi Poradnikowi Rolniczemu” Bożena Głowacka, wspólniczka w M.I. Crow.
Dalszy ciąg tekstu pod materiałem wideo
Onet Rano Finansowo: Jak przejść z etatu na działalność gospodarczą?
Tak czy inaczej, jeśli kwota 75 mln zł wpłynie do syndyka masy upadłościowej Ursusa, to z pewnością dobrze dla tych, którzy zostali poszkodowani bankructwem firmy. Dostaną zwrot części swoich wierzytelności, tj. o ile wszystko nie trafi do ZUS. Jest też szansa na odbudowę marki i produkcji w Polsce, choć z tym należy zaczekać najpierw do deklaracji, a potem do czynów.
Historia upadłości Ursusa
Że nie będzie to łatwe, świadczy o tym dotychczasowa historia Ursusa. Pierwsza upadłość była już w 1930 r. z powodu przeinwestowania. Zamówienia były dwukrotnie niższe niż moce produkcyjne. Później w 2003 r. upadły zadłużone ZPC Ursus. Większa część hal fabrycznych w Warszawie została wyprzedana, a produkcja przeniesiona do nowszych hal fabrycznych w Ursusie. W 2006 r. wyprodukowano nawet 1,5-milionowy ciągnik i zakład odwiedził nieżyjący już wicepremier Andrzej Lepper. W 2007 r. utworzona została spółka przez państwowy Bumar i turecką firmę Uzel, która współpracowała z Ursusem od 2005 r. Przejęła produkcję i sprzedaż. Uzel nie spełniał jednak warunków umowy i współpraca została zerwana już rok później. Bumar przejął udziały.
W lipcu 2011 r. prywatna spółka Pol-Mot Warfama przejęła ciągniki na magazynach i markę Ursus za 15 mln zł. Pol-Mot Warfama zmieniła nazwę na Ursus i z taką nazwą od 2012 r. była notowana na giełdzie. Aż do 2022 r. Ursus po raz kolejny w swojej historii wpadł w problemy finansowe. W lipcu 2021 r. ogłoszono upadłość. Ostatnie cztery kwartały na giełdzie (do czerwca 2021) spółka kończyła z łączną stratą 51 mln zł. W 2018 r. strata wyniosła aż 104 mln zł.
Nie pomogły usilne plany wsparcia firmy i szukania jej przez państwo rynków zbytu w postaci programu „Go Africa”. Bank Gospodarstwa Krajowego płacił Ursusowi udzielając pożyczek eksportowych na eksport dla: Tanzanii, Etiopii, Namibii, Zambii i Algierii. Ursus musiał tylko wyprodukować i wysłać oraz liczyć zyski. BGK wziął na siebie ryzyko.
Jak tylko to się skończyło, wróciły jednak problemy Ursusa na polskim rynku, gdzie konkurencja nie pozwalała rozwinąć skrzydeł, a rolnicy za unijne dotacje niekoniecznie kupowali sprzęt polskiego producenta. Ursus próbował jeszcze sił w produkcji elektrycznych aut dostawczych i elektrycznych ciągników, na co dostał dofinansowanie 11 mln zł z NCBiR, ale nie udało się nowymi produktami zawojować rynku.
Według ostatniego dostępnego w KRS sprawozdania finansowego za 2022 r. Ursus SA miała 27 mln zł przychodów, a strata netto wyniosła 32 mln zł. Właścicielem 37 proc. akcji był Pol-Mot Holding, który zresztą… sam upadł w 2022 r., m.in. przez porażkę Ursusa.
W takie to przedsięwzięcie angażuje się obecnie ukraiński inwestor. Jeśli ostatecznie zapłaci kwotę 75 mln zł i przejmie markę, produkcję i majątek, to trzeba będzie kibicować, żeby mu się udało. Fakt, że Polska finansuje wielkim wysiłkiem Ukrainę, nie oznacza, że tamtejsi przedsiębiorcy nie mogą działać również w Polsce i tu przejmować aktywa. Z tego pewnie zdają sobie sprawę wolnorynkowe środowiska w Konfederacji czy PiS, ale niekoniecznie te nastawione bardziej „narodowo”.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło