Przebieg agresji Rosji na Ukrainę pokazał, że wojna między armiami wyposażonymi w nowoczesny sprzęt wygląda inaczej, niż się wcześniej wydawało. Nieoczekiwanie ważnym środkiem decydującym o zwycięstwie okazała się podobnie jak w I i II wojnie światowej artyleria konwencjonalna wielkokalibrowa. Rzecz w tym, że potężne zapasy amunicji ma Rosja, a nie NATO. Prywatna polska firma przygotowuje się na zaspokojenie wielkiego popytu, m.in. z polskiej armii. Dysponuje dobrą lokalizacją i warunkami po upadłym kilka lat temu państwowym przedsiębiorstwie. To, co było niepotrzebne kilkanaście lat temu, teraz okazuje się żyłą złota.
- Prywatna polska firma przygotowuje się na zaspokojenie popytu na amunicję wielkokalibrową, zwłaszcza z polskiej armii
- Rosyjska gospodarka ma dużo większe zdolności produkcji takiej amunicji niż całe NATO
- Polska podpisała kontrakty na dostawę amunicji, ale zdolności produkcyjne według nieoficjalnego źródła są niewystarczające
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
Rosyjska gospodarka w trybie wojennym jest w stanie produkować rocznie trzy miliony sztuk amunicji wielkokalibrowej – podało kilka miesięcy temu NATO. W wojnie z Ukrainą zużywa około 10 tys. sztuk dziennie, co walnie przyczynia się ostatnio do przesuwania głównego frontu w stronę niekorzystną dla Ukrainy (nie licząc ataku na teren Rosji, w którym Ukraińcy w tydzień zdobyli tyle terenu co Rosja na Ukrainie w rok).
To tyle, ile jest w stanie wyprodukować obecnie Polska, ale rocznie. Okazało się, że wystarczy skutecznie zakłócać sygnał GPS i w dużej mierze amunicja precyzyjnego rażenia staje się bezużyteczna, dlatego też powrót do tradycyjnej broni konwencjonalnej staje się taktyką skuteczną.
Tymczasem zdolności produkcyjne państw europejskich i USA wynoszą zaledwie ok. 1,36 mln sztuk. Nagle pojawił się na rynku popyt, który trudno zaspokoić, bo fabryk nie buduje się ot tak w ciągu kilku miesięcy.
Polska w ekspresowym trybie zamówiła setki armatohaubic (polskie kraby i pierwsza transza K9 212 sztuk z Korei Płd.), ale żeby mogły być potencjalnie wykorzystywane do działań zbrojnych, niezbędna jest amunicja. W grudniu ubiegłego roku Agencja Uzbrojenia podpisała nawet kontrakt z Polską Grupą Zbrojeniową na dostawę 300 tys. sztuk amunicji kalibru 155 mm, czyli tyle ile Rosja wystrzeliwuje w Ukrainie przez kilka miesięcy, z planowanym czasem realizacji 2024-2029. Koszt to 11 mld zł. Jak łatwo policzyć, za sztukę płaci się 37 tys. zł. Kolosalne pieniądze jak za jeden strzał z armaty.
Mimo upływu ponad siedmiu miesięcy kontrakt nie wszedł jednak w fazę realizacji — dowiadujemy się nieoficjalnie. Rok temu PGZ podawała, że chce zwiększyć produkcję z 30-40 tys. sztuk amunicji rocznie do ponad 200 tys. “PGZ w pojedynkę nie ma zdolności produkcyjnych na tak wysokim poziomie” — informuje źródło.
“Program Narodowej Rezerwy Amunicyjnej jest programem rządowym, do którego Polska Grupa Zbrojeniowa zgłosiła swój akces. Niezależnie od tego, jakie będą decyzje rządowe w zakresie przyznania środków finansowych w ramach NRA, spółki z domeny amunicyjnej Polskiej Grupy Zbrojeniowej zwiększają zdolności produkcyjne oraz realizują związane z tym inwestycje w ramach środków własnych, jak też finansowania ze źródeł zewnętrznych (np. program ASAP). Ponadto w trakcie realizacji znajduje się pierwsza z umów wykonawczych zawarta w ramach wieloletniej umowy ramowej podpisanej z Agencją Uzbrojenia w grudniu 2023 r. Zarówno to zamówienie, jak również wcześniej przyjęte kontrakty, są realizowane w wielkościach i terminach określonych w poszczególnych umowach. Z uwagi na niejawny charakter danych nie informujemy o wielkości produkcji, zdolnościach produkcyjnych oraz wolumenie realizowanych umów” — podał Business Insiderowi departament komunikacji i marketingu PGZ.
Niewiadów. Lokalizacja i plany
Zdolności produkcyjne w dość szybkim tempie rozwinąć ma natomiast należąca do Elżbiety Lubińskiej (62 l.) ZSP Niewiadów, a właściwie nowa spółka o nazwie Grupa Niewiadów S.A. kontrolowana przez rodzinę Lubińskich. Po analizie okazało się, że skupione dotąd przez ZSP Niewiadów tereny i majątek po likwidowanym przedsiębiorstwie państwowym o tej samej nazwie dają możliwość produkcji potencjalnie do 180 tys. sztuk amunicji 155 mm rocznie.
Czytaj też: Umowa podpisana. Polska zyska ogromną siłę ognia
Przy cenie 37 tys. zł za pocisk dałoby to przychody rzędu 7 mld zł rocznie. Jednak zagwarantowane przez poddostawców ilości i posiadana przez Niewiadów infrastruktura fabryczna umożliwi na razie realizację zamówień na poziomie kilkudziesięciu tysięcy sztuk amunicji rocznie – podała spółka.
Za 20 miesięcy ma to być już jednak 120 tys. Do osiągnięcia pełnej mocy docelowej fabryki potrzebne jest kolejne 12 miesięcy.
By przeprowadzać testy poznawcze produkowanej w przyszłości amunicji, Niewiadów zamówił już nawet w jednym z europejskich zakładów armatę o kalibrze 155 mm (na identycznych modelach certyfikację przeprowadza szwedzki Bofors, przodujący producent broni w Europie) i radary doppler. W Polsce działo ma się pojawić w październiku br. Zamówiona została też amunicja i ładunki miotające, które będą wykorzystane w badaniach poznawczych i certyfikujacych.
– Stary Niewiadów jeszcze przed likwidacją był jedyną firmą zbrojeniową z Polsce, która posiadała swój poligon. My te tereny odkupiliśmy i jesteśmy na końcowym etapie tworzenia trzech osi strzeleckich, najdłuższą będzie 500-metrowa, która pozwoli nam w wielu przypadkach przeprowadzać badania tak międzyoperacyjne, jak i końcowe, tu na własnym poligonie. To radykalnie obniży czas wytworzenia, jak i koszt – mówi Business Insiderowi Grzegorz Niedzielski, prezes ZSP Niewiadów i Grupy Niewiadów.
To dziś jedyny tego typu obiekt w Polsce, posiadaniem podobnego zakładu nie może się poszczycić żadna inna firma – ani prywatna, ani państwowa. Dlatego obiekt został strukturalnie oddzielony od Zakładów i będzie funkcjonować jako Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Amunicji i Uzbrojenia. To tu mają powstawać nowe typy amunicji wielko- i średniokalibrowej poszukiwane przez NATO-wskie armie.
Niewiadów ma m.in. bardzo duże magazyny amunicyjne (docelowo do 1,1 mln kg trotylu), bocznicę kolejową, własny poligon, budynki produkcyjne umożliwiające produkcję, kadrę inżynieryjną z doświadczeniem w branży oraz wszystkie potrzebne certyfikacje, pozwolenia i koncesje. Jednocześnie zakład jest dobrze skomunikowany na skrzyżowaniu tras szybkiego ruchu w kierunku Krakowa, Katowic, Wrocławia, Łodzi, Warszawy. Teraz trzeba tylko pieniędzy.
Kosztorys całego przedsięwzięcia to kwota około miliarda złotych. Rok temu firma myślała o wejściu na giełdę, obecnie jest w trakcie finalizowania rozmów dotyczących finansowania całej inwestycji, która ma być realizowana etapami w nadchodzących latach. Dzięki temu firma chce dynamicznie rozwijać swoje moce produkcyjne, co pozwoli na jak najszybsze uruchomienie sprzedaży. W ramach realizowanej inwestycji Niewiadów dąży do pełnej niezależności w całym cyklu produkcji, co wzmocni jej pozycję na rynku i zapewni długoterminową stabilność.
Czytaj też: Ukraina upokarza Rosję na jej terytorium. Eksperci wskazują trzy kluczowe kwestie
– To przedsięwzięcie chcemy zamknąć do dwudziestu miesięcy. Po dwudziestu miesiącach zgodnie z podpisanymi umowami powinny ruszyć m.in. linie produkcyjne elaboracji (napełniania trotylem) korpusów pocisków 155 mm – podaje prezes Niewiadowa.
Następnym krokiem będzie budowa Zakładu Kuźni, który zabezpieczy korpusy do procesu elaboracji. Spółka ma wytyczony teren pod tę inwestycje i jest umówiona na dostawę tych linii produkcyjnych z zagranicznym producentem. Po zakończeniu tej inwestycji ZSP Niewiadów osiągnie moce produkcyjne na poziomie do 180 tys. pocisków 155 mm rocznie.
Jak nie Polska, to rynki zagraniczne
W lutym Niewiadów złożył w Ministerstwie Obrony Narodowej wieloletnią ofertę na dostawy amunicji 155 mm. Jednocześnie firma prowadzi szeroko zakrojone działania na arenie międzynarodowej.
– Polska jest dla nas kluczowym rynkiem, ale niejedynym. Mamy podpisane porozumienia, listy intencyjne z wieloma partnerami zagranicznymi sprawdzonymi w wspólnych dostawach amunicji artyleryjskiej w ramach Centrum Zakupowego NATO. Jesteśmy gotowi dostarczać nasze produkty na różne rynki, co daje nam pewność w realizacji naszych planów rozwojowych. Współpraca z partnerami międzynarodowymi to istotny element strategii firmy, zapewniający jej stabilny rozwój i realizację długoterminowych celów – informuje.
Przy intensywnym zużyciu zapasów w wyniku pomocy dla Ukrainy teraz każda armia chce je uzupełnić.
– Słowacy, Czesi i Bułgarzy, w przeciwieństwie do nas, nie zaorali swojego przemysłu po okresie transformacji ustrojowej. Restrukturyzacja tych potężnych fabryk działających pod cały układ warszawski poszła zupełnie inną drogą. A mianowicie oni wydzierżawili, posprzedawali, generalnie oddali zbrojeniówkę w ręce prywatne. I dziś Bułgaria, Słowacja i Czechy są potężnymi eksporterami uzbrojenia w znacznym stopniu opartego na rozwiązaniach postradzieckich. Niestety nie można tego powiedzieć o naszym przemyśle zbrojeniowym – skomentował Grzegorz Niedzielski.
Z czego zbudowany jest pocisk?
Celem Niewiadowa jest dostarczanie kompletnej amunicji 155 mm, w skład której wchodzi m.in. pocisk, czyli zaelaborowany korpus żelazny wypełniony materiałem wybuchowym. To oryginalna szwedzka konstrukcja Instytutu Bofors, którą Hindusi przed laty kupili.
Dodatkowo strona indyjska zobowiązała się do przekazania dokumentacji technicznej pocisku po zakupie co najmniej 100 tys. sztuk korpusów. Identyczne ustalenia poczyniono z wiodącym europejskim producentem zapalników. Opakowania do amunicji będą z kolei sprowadzane z kanadyjskiej firmy Scepter. Niewiadów razem z Kanadyjczykami ma uruchomić produkcję tych opakowań w swoim zakładzie.
Ostatnim elementem wchodzącym w skład amunicji 155 mm jest zapłonnik pobudzający ładunki miotające. W tym zakresie Niewiadów podpisał już umowę – w pierwszej kolejności na dostawę, następnie na ich polonizację.
– Szwedzi konstruowali tę amunicję pod potrzeby swojego rządu, ale w tym szale odprężenia Szwecja, jako kraj neutralny, stwierdziła, że nie potrzebuje więcej armat i amunicji. Sprzedali to Hindusom, pomogli im wybudować fabrykę — opisuje prezes Niewiadowa.
— 1,2 mln pocisków rocznie. Wiele firm zachodnich kupuje u nich komponenty do produkcji amunicji, bo Hindusi słyną z bardzo wysokiej jakości swoich produktów. Szwedzi cały czas utrzymują kontrolę nad jakością tej produkcji zobligowali się także, że z chwilą złożenia przez nas zamówienia będą nadzorować proces produkcji jak i odbiory amunicji przeznaczonej do Niewiadowa. W takiej sytuacji trudno ta amunicję nazwać hinduską, łatwo natomiast ja nazwać natowską – komentuje prezes Niewiadowa.
Własna dokumentacja
– By można było prowadzić swobodne działania w kierunku sprzedaży tej amunicji na rynki inne niż nasz MON, konieczne jest posiadanie własnej dokumentacji technicznej wyrobu. Poczyniliśmy więc starania, w wyniku których za około 20-22 miesięcy planujemy rozpocząć certyfikację naszej amunicji — oznajmia.
– Polska nie ma swojej dokumentacji konstrukcyjnej na amunicję 155, bo wiele lat temu podpisała umowę licencyjną ze słowacką firmą ZVS w Dubnicy na sam pocisk w zespole, bez ładunków miotających. Strona słowacka rekomendowała tylko producenta tych ładunków. Zastrzegła także sobie każdorazowe wyrażanie zgody na sprzedaż tej amunicji na rynki inne niż polski MON. Dość trudna sytuacja biznesowa. Dlatego tak ważne dla nas jest posiadanie własnej dokumentacji konstrukcyjnej tej amunicji, co pozwoli uniknąć tak kłopotliwej sytuacji – opisuje prezes Niewiadowa.
Autor: Jacek Frączyk, redaktor Business Insider Polska
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło