Szef Europejskiej Rady Innowacji wprost: Polska musi wyjść z podwykonawstwa

Dużym wyzwaniem dla Polski jest odejście od gospodarki opartej na podwykonawstwie. Zasadniczo Polska przetrwała lata 90. dzięki zagranicznym zakładom. To dobrze, ale jeśli pozostaniesz gospodarką podwykonawczą lub gospodarką opartą o zakłady zagraniczne, moc decyzyjna pozostaje gdzie indziej — przyznaje Michiel Scheffer, szef Europejskiej Rady ds. Innowacji w rozmowie z Business Insider Polska podczas Deep Tech Summit. I broni unijnego podejścia do polityki klimatycznej i biznesu.

Michiel Scheffer diagnozuje największe bolączki Europy Wśród nich nie ma Zielonego Ładu
Michiel Scheffer diagnozuje największe bolączki Europy Wśród nich nie ma Zielonego Ładu | Foto: Lukasz Gdak/East News / East News
  • Unia Europejska stara się doganiać Chiny i USA pod względem innowacyjności
  • Europejskie badania i patenty są znacznie lepsze, niż wynikałoby to z udziału w populacji, jednak istnieją trudności z wdrożeniem innowacji w biznesie
  • Scheffer broni koncepcji europejskiego Zielonego Ładu
  • Europa utknęła w pułapce średniej technologii, a innowacje w dużej mierze koncentrują się na przemyśle samochodowym oraz dużych firmach inżynieryjnych
  • Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl

Grzegorz Kowalczyk, dziennikarz Business Insider: Komisja Europejska i przedstawiciele Unii bez przerwy mówią o innowacyjności i gonieniu Chin oraz USA. Tymczasem najpotężniejsze i najbardziej zaawansowane technologiczne firmy na świecie to domena USA i Chin. Chyba to „gonienie” niezbyt się udaje.

Michiel Scheffer, szef zarządu Europejskiej Rady ds. Innowacji (EIC Board): Analizy często potwierdzają, że jesteśmy bardzo dobrzy w prowadzeniu badań. Pod względem publikacji i patentów radzimy sobie znacznie lepiej, niż wskazywałby nasz udział w światowej populacji, nawet uwzględniając, że UE tworzą kraje rozwinięte. Jest jednak duży kłopot z wdrożeniem ich w biznesie. Nie tworzymy wielkich firm. I częściowo faktycznie wynika to z europejskiego systemu tworzenia innowacji i niewielkich, wciąż osobnych rynków państw członkowskich. W porównaniu z ogromnym rynkiem USA czy Chin pojedyncze kraje UE nie mają czego szukać.

Unia przecież stworzyła wspólny europejski rynek.

Wciąż mamy jednak 27 systemów kolejowych, 27 systemów opieki zdrowotnej, 27 armii i można tak jeszcze długo wymieniać. Pomyślmy też o transporcie publicznym, służbie zdrowia, a w USA o sile przemysłu obronnego. Nie mamy w Europie takiej samej siły nabywczej. Nasi czempioni w większości działają w skali poszczególnych państw. Nie osiągnęliśmy więc masy krytycznej na wielu kluczowych rynkach. My wciąż mamy 27 rynków telefonicznych. Stany Zjednoczone mają jeden. Brakuje więc puli popytu, która jest znacząca w porównaniu do dwóch innych potęg.

Ale w XX w. Europa była innowacyjna. Dlaczego to się zmieniło?

Utknęliśmy w pułapce średniej technologii. Jeśli porównamy duże firmy badawczo-rozwojowe obecnie i 20 lat temu w USA, to sytuacja uległa ogromnej zmianie. W Chinach również wszystko się zmieniło. A w Europie niewiele. Na Starym Kontynencie innowacje w dużych firmach to wciąż przede wszystkim przemysł samochodowy i duże firmy inżynieryjne, takie jak Siemens.

Jest szansa, by z tego wyjść? W dziedzinie sztucznej inteligencji dominują również firmy spoza UE.

Jeśli spojrzymy na duże wyzwania stojące przed Europą, to są to: zwiększenie produktywności, utrzymanie wysokiego poziomu jakości i dostępności systemu opieki zdrowotnej, zazielenienie energetyki. To nie dzięki sztucznej inteligencji zmniejszymy spożycie mięsa. To nie dzięki sztucznej inteligencji przejdziemy na czysto biologiczne źródła energii. Ona może nam w tym pomóc, ale wciąż są inne pola do rozwoju. AI może znacznie zwiększyć produktywność w przemyśle i służbie zdrowia. Nie jest to jednak cudowne rozwiązanie, które odpowie na wszystkie potrzeby. Wciąż jest wiele do zrobienia w innych obszarach.

Dalsza część artykułu pod wideo:

Polska będzie w 2025 r. jednym z liderów wzrostu gospodarczego

W przeszłości ważnym kołem zamachowym dla innowacji był przemysł zbrojeniowy. Europa do niego wraca. To szansa na skok?

I tak, i nie. Finansujemy projekty, które trwają latami. Obrona może pomóc w innowacjach, jeśli przedstawi jasną mapę drogową tego, czego będzie potrzebować za 8-10 lat. Jeśli ich nie mamy, to nie uda się przekuć tych nakładów w innowacje. Obronność staje się wtedy pustą skorupą. Stany Zjednoczone mają dobry mechanizm definiowania map drogowych rozwoju technologicznego w późniejszych czasach. My musimy to wypracować.

Jaki był największy błąd Unii Europejskiej w ostatnich latach w budowaniu innowacji?

Trudno powiedzieć. Myślę, że nie ma sensu rozpatrywać tego w tych kategoriach. Unia Europejska poprawnie diagnozuje sytuację. Zasadniczo wiemy, co działa i wiemy, co należy poprawić. To nietrudne, ale wymaga to prawdziwego konsensusu ze strony państw członkowskich. Wygramy dzięki ściślejszej współpracy i lepszemu łączeniu zdolności na szczeblu europejskim. Żadne z państw członkowskich Europy nie ma wystarczającej siły ognia, aby być w stanie obronić się samodzielnie.

A może to właśnie unijne ograniczenia uniemożliwiają rozwój innowacyjności?

Zgadzam się, że istnieje wiele regulacji, które nie mają nic wspólnego z technologiami, a które naprawdę utrudniają działanie startupów, ale one nie pochodzą z UE. Są kraje, w których zakładając firmę, od razu trzeba zapłacić podatek, podczas gdy w innych są trzy lata wakacji podatkowych. Takie kwestie są fundamentalne. Tak samo mechanizmy kontrolne w systemie podatkowym, w systemie ubezpieczeń społecznych, które naprawdę pomagają w prawie pracy, ale potrafią utrudniać innowacje.

A droga energia na skutek restrykcji klimatycznych nie zabija innowacji? W takich krajach jak Polska to duży problem.

Kwestie klimatu to właśnie przypadek, w którym zbyt mało regulacji zniechęca do innowacji. Potrzebujemy więc regulacji. Musimy zakazać korzystania z technologii, których już nie chcemy. Dopiero to tworzy przestrzeń dla alternatyw. Tylko poprzez zakaz emisji CO2 w przewidywalnej przyszłości naprawdę stworzymy ruch wspierania biopaliw, stworzymy gospodarkę wodorową, przejdziemy na tańsze w długiej perspektywie źródła energii.

I rozwojowi w Europie Środkowo-Wschodniej pomoże to samo, co Europie Zachodniej?

Mamy wiele wspólnych problemów. Starzenie się społeczeństw jest zjawiskiem występującym w całej Europie. Tak więc zwiększenie produktywności i dostępności opieki zdrowotnej jest kwestią istotną we wszystkich 27 krajach. Nikt przed tym nie ucieknie. Transformacja energetyczna jest również wyzwaniem dla wszystkich. Ale na przykład w przypadku Polski, ze znacznym sektorem wydobycia węgla, jest to inne wyzwanie niż w Belgii, która zamknęła swoje kopalnie węgla 40 lat temu.

Nie musi to być jednak wyłącznie wadą. Dziedzictwo wydobycia węgla daje również możliwości skoku technologicznego, których kraje bez wydobycia węgla już nie mają. Polska, Czechy, Słowacja zachowały wciąż znaczącą bazę przemysłową. Możliwa jest więc transformacja przemysłowa, która nie jest już możliwa w kraju takim jak Chorwacja, gdzie przemysł jest słabszy. Dla mniej uprzemysłowionych krajów innowacje w produkcji mogą być zbyt drogie lub zbyt skomplikowane, skoro nie ma tam bazy infrastrukturalnej i logistycznej.

A w kwestii sztucznej inteligencji nie ma ryzyka unijnego przeregulowania?

Jest jeden ważny powód, dla którego istnieją regulacje dotyczące wielu produktów — od butów roboczych po leki. Chcemy chronić bezpieczeństwo konsumentów w Europie, również ze względu na doświadczenia z przeszłości, chcemy mieć silniejsze prawa do prywatności i ochrony jednostki. W sztucznej inteligencji też. To delikatna kwestia, w której należy zachować ostrożność. W naszym portfelu mamy jednak wiele firm, które wykorzystują sztuczną inteligencję, a nie dotyczą tak wrażliwych danych. AI jest pomocna np. do wykrywania wczesnych usterek w maszynach. Daje ogromne możliwości w energetyce, czy w przemyśle motoryzacyjnym. Tam nie ma tak dużej bariery regulacyjnej, jak w przypadku danych osobowych. I myślę, że jest to bitwa, którą możemy wygrać. Amerykanie i Chińczycy stosują inny model. My musimy inwestować więcej w nisze, w których bariery prywatności się nie liczą.

Czy mamy wystarczająco dużo czasu, by uczynić Europę innowacyjną? Spójrzmy na pojazdy elektryczne. Chiny są coraz silniejsze, a europejskie koncerny motoryzacyjne mają dziś duży problem. Jak sobie z tym radzić?

Jeśli chcesz czegoś jutro, powinieneś zacząć tydzień temu. Zgadzam się, że może istnieć problem z wyczuciem czasu, ale niektórzy producenci samochodów, również Europejczycy, naprawdę podjęli wyzwanie. Nie wolno mi wymieniać marek, ale część z nich idzie w dobrym kierunku i oferuje ciekawe modele. One zintegrowały swoją tradycyjną wiedzę na temat budowy samochodów z nowymi źródłami energii, ale niektórzy czekali być może zbyt długo.

Unijne regulacje zakazu produkcji samochodów spalinowych do 2030 r. nie dławią europejskiej motoryzacji?

Nie widzę korzyści z ewentualnego przedłużenia tego terminu. Tak, to wiąże się z poważnymi inwestycjami, ale wykonalnymi. Musimy pokazywać, że innowacje są ważne i muszą być wdrażane już teraz. Tak, niektóre firmy mogą potrzebować większej ochrony i wsparcia, ale przez krótki okres. Musimy umieć balansować. Mario Draghi w swoim raporcie pisze o zachowaniu równowagi między wystarczającą innowacyjnością, wystarczającą swobodą działania i wystarczającymi regulacjami, aby chronić klientów. Za każdym razem trzeba zachować tę równowagę. Ale nie zapominajmy też o profitach. Obecnie energia wiatrowa i słoneczna jest tańsza niż inne paliwa i źródła energii elektrycznej. Tak więc, jeśli przetrwasz ból, pojawią się również korzyści. Nie możemy zostać przy paliwach kopalnych. Europa jest znacznie bardziej zależna od importowanych materiałów i energii niż inni duzi gracze na świecie. Jeśli nie będziemy mieć ropy naftowej, będzie problem z tworzywami sztucznymi na jej bazie, a ich transformacja dopiero się rozpoczęła. Tu wciąż jesteśmy na poziomie poniżej 5 proc. ukończonej transformacji. Ale szczerze mówiąc, jeśli chodzi o energię, myślę, że osiągniemy cele na 2050 r. Mamy już ok. 20-25 proc. realizacji celu. Przechodzimy przez najtrudniejsze, ale zaraz będzie łatwiej.

A czy to w ogóle dobry czas na tak wielką transformację gospodarki? Mamy wojnę w Europie, mamy ogromne długi publiczne w części krajów członkowskich UE z powodu COVID-19, a społeczeństwa europejskie się starzeją.

Tak, większość krajów ma ograniczenia w zakresie większych inwestycji. To prawda. Ale społeczeństwa w UE nagle nie staną się młodsze – a zatem będzie tylko trudniej. Pamiętajmy, że emerytury za dziesięć lat muszą być wypłacane z tego, co wypracujemy na rynku pracy w tym samym czasie. Jeśli więc nie stworzymy nowych miejsc pracy, nie będzie z czego wypłacać emerytur. Fundusze emerytalne również są zainteresowane współfinansowaniem sprawdzonych innowacji i pomocą w ich skalowaniu, tak aby zapewniały miejsca pracy i przychody w przyszłości. Właśnie dlatego nowa Komisja chce zreformować rynki finansowe, aby zmobilizować więcej emerytur, funduszy i oszczędności do inwestowania we wdrażanie innowacji w Europie.

A kwestia wojny?

Wojnę w Ukrainie postrzegam jako strategiczne starcie o rzadkie minerały. Jeśli Europa wygra, Ukraina stanie się największym producentem biomasy w Europie. Jeśli Rosja zwycięży, wykorzysta zdobyte terytoria do wydobycia paliw kopalnych, surowców i metali. Są to więc dwie różne koncepcje gospodarki, które także ze sobą walczą. Zobaczymy, która okaże się wiodąca. Oczywiście mam nadzieję, że europejska, bo jest po prostu lepsza.

USA za prezydentury Donalda Trumpa zaostrzą politykę handlową, Chiny też są w niej bardzo zdecydowane. Jak Europa powinna kształtować swoją politykę?

Europa postawiła na dwie rzeczy – reindustrializację i utrzymanie wielostronnego porządku świata, w którym możliwy jest wolny handel. I w tym duchu wprowadza swoje regulacje.

Świadczy o tym m.in. rozporządzenie surowcowe czy to o chipach. Kryzys COVID-19 pokazał, jak ważna jest choćby minimalna, ale własna baza produkcyjna, być odpornym na kryzys. Handel jest kluczowy do tego, by uzupełniać własną suwerenność. Chodzi o wymianę dóbr, ale też inwestycje. Pomyślmy więc o Ameryce Łacińskiej, niektórych krajach azjatyckich, Australii, Kanadzie. Istnieje więc wiele krajów, w których można pogłębić to połączenie.

Wolny handel ma być jednym z fundamentów, ale jednocześnie UE właśnie wprowadza cła na samochody z Chin.

Jako ekonomista powiedziałbym, że jeśli chcesz mieć strategiczną bazę przemysłową, muszą istnieć zachęty cenowe. Jeśli więc nieustannie prześciga cię zagraniczna konkurencja, niemożliwe jest utrzymanie produktywnych, rentownych inwestycji. Drugim jest tak zwany argument Alexandra Hamiltona, że czasami na początku potrzebna jest ochrona, aby móc rozwijać przemysł. Tak jest w tym przypadku. Chyba że jest również opcja zawarcia porozumienia z Chinami w sprawie sprawiedliwego systemu handlu między nimi. Zobaczymy.

Jak w tym wyścigu umieścić Polskę? Jakie wnioski płyną z pana wizyty tutaj?

Niektóre kraje cierpią na kompleks Calimero. To taki niewielki ptak, który narzeka: nikt mnie nie docenia i każdy mnie lekceważy, bo jestem mały, a oni są duzi. Polski to nie dotyczy – ma kulturę dużego kraju i bardzo silne podstawy techniczne, inżynieryjne i matematyczne. Istnieje pewien poziom konkurencji. Jest to również kraj, który jest wystarczająco duży, aby mieć kilka dobrych uniwersytetów. Widzimy jednak, że Polska osiąga wyniki poniżej swojego potencjału. Ma to również problemy z drobnymi rzeczami, takimi jak status pracowników akademickich. Jest więc cała gama rzeczy, dzięki którym Polska może lepiej wykorzystać swój potencjał.

Jestem tutaj, aby pomóc promować tych, którzy robią dobre rzeczy i w bardzo mały sposób. Przewodniczę 20-osobowej radzie nadzorczej i bardzo chcę mieć w niej członka z Polski. Prof. Marcin Piątkowski zareagował na raport Draghiego, mówiąc, że to nie wystarczy – stwierdził, że nie bierze wystarczająco pod uwagę wyzwań, przed którymi stoi Polska. Zależy mi na takich opiniach.

Jaki model wzrostu gospodarczego byłby zatem najlepszy dla dzisiejszej Polski?

Myślę, że dużym wyzwaniem dla Polski, ale także dla innych kluczowych krajów, jest odejście od gospodarki opartej na podwykonawstwie. Zasadniczo Polska przetrwała lata 90. dzięki zagranicznym zakładom. Inwestował tu Fiat, wielcy przemysłowi potentaci, powstawały zakłady odzieżowe pracujące dla holenderskich, niemieckich, szwajcarskich marek. To dobrze, ale jeśli pozostaniesz gospodarką podwykonawczą lub gospodarką opartą o zakłady zagraniczne, moc decyzyjna pozostaje gdzie indziej. Innowacje pomagają wzmocnić rodzimą część gospodarki. Pozwala otwierać się na nowe łańcuchy wartości i wchodzić wyżej. To kluczowe.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *