Weryfikacja uprawnień kierowców powinna się odbywać w powszechny sposób na stacjach paliw – twierdzi posłanka KO. Ministerstwo Infrastruktury prosi o więcej czasu na odpowiedź, jednak ekspert studzi entuzjazm: to raczej niewykonalne.
Wiktor Ferfecki
„Ten sposób nie wyeliminuje wszystkich tych, którzy nie powinni kierować pojazdem, ale można znacznie poprawić sytuację” – pisze w interpelacjach do ministrów infrastruktury oraz cyfryzacji posłanka Koalicji Obywatelskiej Katarzyna Kierzek-Koperska. Twierdzi, że znalazła sposób na ograniczenie liczby kierowców uczestniczących w ruchu drogowym mimo utraty uprawnień.
Seria wypadków spowodowanych przez kierowców bez uprawnień. Posłanka wysłała interpelacje
Temat jest szeroko dyskutowany w mediach za sprawą serii tragicznych wypadków z udziałem kierowców mających sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Do najgłośniejszego doszło w nocy z 14 na 15 września 2024 r. na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie, gdy volkswagen z dużą prędkością najechał na tył forda z czteroosobową rodziną w środku. Zginął 37-latek, a jego żona i dwójka dzieci odnieśli poważne obrażenia.
Sprawa zbulwersowała opinię publiczną, bo kierujący volkswagenem Łukasz Ż. miał w historii wystawionych aż pięć zakazów prowadzenia samochodu, a mimo to z premedytacją pod wpływem alkoholu usiadł za kierownicę. Co więcej, po wypadu miał utrudniać wraz ze znajomymi (też mają postawione zarzuty) prowadzenie postępowania i się ukrywać.
Kilkanaście dni później doszło w Warszawie do kolejnego wypadku z udziałem mężczyzny pozbawionego prawa jazdy. Kierowca SUV-a potrącił na pasach 48-letniego mężczyznę i uciekł z miejsca zdarzenia. Media szybko odkryły, że sprawcą jest były kierowca autobusu, który w czerwcu 2020 r., jadąc pod wpływem narkotyków, stracił panowanie nad pojazdem i spadł z mostu Grota-Roweckiego, powodując śmierć jednego z pasażerów i zranienie ponad 20.
To jednak tylko dwa z wielu przykładów. Jeden z nowszych? Na początku stycznia kierowca busa firmy kurierskiej śmiertelnie potrącił 14-latka na warszawskiej Woli, po czym, nie udzielając ofierze pomocy, uciekł z miejsca wypadku i ukrył auto. Okazało się, że też jeździł bez uprawnień, a od 2011 r. został skazany aż dziewięć razy za różne przestępstwa, ale nigdy nie trafił za kratki.
Kierowca kupujący paliwo nie tylko pokazywałby prawo jazdy, ale też dmuchał w alkomat
Zdaniem posłanki KO ten problem można łatwo ograniczyć. „Gdy w Polsce chciano zakazać nieletnim spożywania alkoholu, wprowadzono obowiązek dla sprzedawcy sprawdzania dowodu tożsamości, gdy ten ma wątpliwość, czy osoba kupująca alkohol jest pełnoletnia. Podobne rozwiązanie można wprowadzić w przypadku kierowców. Sprzedawca na stacji paliw miałby obowiązek sprawdzić prawo jazdy. Nie mógłby sprzedać paliwa osobom z brakiem dokumentu” – pisze Kierzek-Koperska w swoich interpelacjach. Dodaje, że „w dalszej kolejności można zobowiązać stacje paliw do sprawdzania trzeźwości i wzywania policji”.
Żyjemy w czasach powszechnej digitalizacji i rozwiązania cyfrowe powinny sprzyjać bezpieczeństwu
Co na to ministerstwa? Resort cyfryzacji nie odpisał, zaś Ministerstwo Infrastruktury poprosiło o przedłużenie terminu na odpowiedź, co wskazywałoby, że analizuje tę propozycję. Przewodniczący sejmowej Komisji Infrastruktury Mirosław Suchoń z Polski 2050 wypowiada się jednak ostrożnie. – Oczywiście, jeżeli projekt trafi pod obrady komisji, to zostanie rozpatrzony tak jak każdy inny, ale intuicyjnie sądzę, że osoby jeżdżące bez uprawnień łatwo ominęłyby przepisy o legitymowaniu. Uważam, że kary dla recydywistów powinny być odstraszające – dodaje.
Krytyczny jest też Łukasz Zboralski, redaktor naczelny portalu BRD24.pl, specjalista od bezpieczeństwa w ruchu drogowym. – W Polsce nie trzeba mieć przy sobie fizycznego dokumentu prawa jazdy. Obowiązek taki został zniesiony pod koniec 2020 r. Już samo to sprawia, że pomysł jest karkołomny – zauważa. – Poza tym dlaczego paliwa nie mógłby kupić pasażer? – pyta.
Jednak posłanka uważa, że choć nowy system nie byłby całkowicie szczelny, pozwoliły ograniczyć problem. „Często ludzie, którzy samodzielnie funkcjonują ze swoją dysfunkcją życiową, nie przemieszczają się z innymi kierowcami i wręcz ukrywają łamanie prawa, jakim jest prowadzenie pojazdu bez uprawnień” – argumentuje Katarzyna Kierzek-Koperska. „Bez paliwa nie porusza się żaden pojazd, więc stacja paliw jest miejscem szczególnym w tym zakresie. Nawet w przypadku stacji samoobsługowych jest to możliwe do zrealizowania. W Niemczech, aby zakupić papierosy w punktach samoobsługowych, należy skanować dowód osobisty w czytniku. W tym przypadku należałoby skanować prawo jazdy” – dodaje.
Jak poprawić bezpieczeństwo na drogach? Rząd przedstawia nowe rozwiązania
Jak zauważa, „statystyki nietrzeźwych kierowców oraz tych bez prawa jazdy kierujących samochodem rosną z roku na rok”. Jednak nie zmienia to faktu, że po głośnym wypadku na Trasie Łazienkowskiej rząd postanowił coś z tym zrobić.
W styczniu w wykazie prac legislacyjnych rządu pojawił się projekt nowelizacji niektórych ustaw w związku z poprawą bezpieczeństwa ruchu drogowego. Zakłada on m.in. wprowadzenie dożywotniego zakazu prowadzenia pojazdów oraz penalizację wyścigów samochodowych. Ministerstwo Sprawiedliwości chce m.in. zakazać celowego wprowadzania pojazdów w poślizg, czyli tzw. driftu, oraz podnieść dolną granicę świadczenia pieniężnego orzekanego obligatoryjnie za niestosowanie się do zakazu prowadzenia pojazdów: z 5 tys. zł do 10 tys. zł.
Po styczniowym wypadku spowodowanym przez pracownika firmy kurierskiej rząd opracował zaś usługę informatyczną umożliwiającą szybkie i zautomatyzowane sprawdzenie uprawnień kierowców. Wcześniej można było to zrobić, jedynie wpisując poszczególne imiona, nazwiska i numery prawa jazdy pracowników, co było kłopotliwe w firmach zatrudniających tysiące kierowców. Jako pierwszy z nowego systemu kilka dni temu zaczął korzystać InPost. I od razu namierzył sześciu takich kierowców.