W kwietniu liczba sprzedanych mieszkań deweloperskich była najniższa od początku roku, podczas gdy podaż w dużych miastach wzrosła o 40 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim, jak podaje Otodom. Autorzy uważają, że stabilizacja cen i spadek transakcji sugerują, że rynek oczekuje m.in. decyzji dotyczącej programu wsparcia.

Raport wskazuje, że w kwietniu sprzedano zaledwie 3,15 tys. mieszkań deweloperskich, co stanowi najniższy wynik od stycznia tego roku. Po raz kolejny liczba mieszkań wprowadzonych na rynek przekroczyła sprzedaż, ustanawiając nowy rekord podaży. Na siedmiu głównych rynkach (Katowice, Kraków, Łódź, Poznań, Trójmiasto, Warszawa i Wrocław) dostępnych było 60,5 tys. mieszkań deweloperskich, co stanowi prawie 40 proc. więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Największy wzrost podaży odnotowano w Krakowie, gdzie wzrósł on o 91 proc., następnie w Katowicach (64 proc.), a także w Warszawie i Wrocławiu (odpowiednio 45 i 42 proc.).
„Na pierwszy rzut oka kwietniowe wyniki sprzedaży mieszkań deweloperskich mogą nie wydawać się korzystne, ale należy zauważyć, że kwiecień przyniósł więcej świąt niż poprzednie miesiące, a biorąc pod uwagę liczbę dni sprzedaży, wyniki były porównywalne z lutym i marcem. Skorygowane dane prawdopodobnie pokażą niewielki spadek w przyszłym miesiącu. Nie jest to jednak powód do niepokoju. Rynek znajduje się obecnie w fazie przejściowej i oczekuje zmian, które mogłyby zwiększyć popyt” – zauważa Marcin Krasoń z Otodom.
Ekspert podkreślił, że rynek oczekuje na wyniki prac rządu nad programem wsparcia kredytobiorców. Choć ma on koncentrować się wyłącznie na nabywcach istniejących nieruchomości, będzie miał wpływ na popyt na całym rynku nieruchomości. Potencjalni nabywcy liczą również na obniżenie stóp procentowych NBP, co w konsekwencji obniżyłoby oprocentowanie kredytów mieszkaniowych.
„Dodatkowo jest ustawa o publikowaniu cen ofertowych inwestycji deweloperskich, która może zmienić strategie sprzedaży i marketingu największych firm. Znajdujemy się więc w sytuacji, w której trzy czynniki mogą pośrednio kształtować rynek nieruchomości w nadchodzących miesiącach” – dodał Krasoń.
Autorzy raportu zauważyli, że obecnie nie widać znaczących zmian w cennikach deweloperów. We wszystkich siedmiu badanych miastach ceny mieszkań wzrosły rok do roku o 2 do 4 proc. Pod koniec kwietnia średnia cena za metr kwadratowy mieszkania deweloperskiego w Trójmieście osiągnęła 15 200 zł, co jest najwyższą ceną wśród wszystkich miast, podczas gdy obecne ceny w pozostałych sześciu miastach są niższe od poprzednich szczytów.
„W porównaniu do historycznie najwyższych poziomów, największe spadki cen odnotowano we Wrocławiu na poziomie 3% i Krakowie na poziomie 2%. Łódź odnotowała spadek o 1%. W Katowicach, Poznaniu i Warszawie średnie ceny ofertowe są nieco poniżej 0,5% niższe od rekordowych maksimów” – informują eksperci Otodom.
W kwietniu liczba aktywnych reklam na rynku wtórnym w siedmiu największych miastach Polski osiągnęła 51,4 tys. Ta liczba była niemal taka sama jak w poprzednim miesiącu, chociaż była o ponad 9 proc. wyższa niż rok wcześniej. Według ekspertów Otodom dane te wskazują, że pomimo trwającego trendu wzrostowego, tempo, w jakim nowe oferty trafiają na rynek, zaczyna zwalniać. „Co ciekawe, jest to najsłabszy wzrost roczny od ponad roku. Jednak w poszczególnych regionach sytuacja jest zróżnicowana – Poznań odnotował największy wzrost miesiąc do miesiąca na poziomie 4 proc., podczas gdy Wrocław odnotował największy spadek na poziomie 3 proc.”, czytamy w raporcie.
Oznaki ochłodzenia są również widoczne po stronie popytu. Liczba odpowiedzi na reklamy na rynku wtórnym spadła w kwietniu o 6% w porównaniu z marcem. Chociaż nastąpił wzrost o 14% rok do roku, był to najsłabszy wynik od początku 2025 roku. Największe spadki zaangażowania użytkowników odnotowano w Krakowie, gdzie spadek wyniósł 13% miesiąc do miesiąca, oraz w Warszawie, gdzie spadek wyniósł 8%. Tylko Katowice i Poznań utrzymały stabilny poziom popytu. „Co ciekawe, Poznań odnotował 30% wzrost odpowiedzi rok do roku, podczas gdy w pozostałych miastach zmiany mieściły się w jedno- lub dwucyfrowych procentach
Źródło