Fot. Adobe Stock
Nadciśnienie tętnicze, podwyższony cholesterol, zwiększony poziom cukru oraz nałóg palenia to najpospolitsze przyczyny, które poprzedzają pierwsze poważne incydenty sercowo-naczyniowe. Takie wnioski wynikają z nowego, międzynarodowego studium, które objęło miliony ludzi.
Analiza informacji z Korei Południowej i Stanów Zjednoczonych ujawniła, że ponad 99% pacjentów posiadało minimum jeden czynnik ryzyka zanim doznało ataku serca, wylewu lub niewydolności serca (http://dx.doi.org/10.1016/j.jacc.2025.07.014). Ponad 93% posiadało dwa lub więcej czynników.
Naukowcy skupili się na czterech fundamentalnych czynnikach: ciśnieniu krwi, poziomie cholesterolu ogólnego, glikemii na pusty żołądek oraz paleniu.
W pierwszym etapie za nieprawidłowe uznawano ciśnienie tętnicze przekraczające wartość 120/80 mm Hg lub kurację obniżającą ciśnienie; stężenie cholesterolu całkowitego powyżej 200 mg/dL lub terapię tej dolegliwości; poziom glukozy na czczo powyżej 100 mg/dL lub zdiagnozowaną cukrzycę; aktualne nałogowe palenie lub palenie w przeszłości.
W drugim opracowaniu użyto wyższych progów: ciśnienie powyżej 140/90 mm Hg, stężenie cholesterolu przekraczające 240 mg/dL, poziom glukozy wyższy niż 126 mg/dL oraz czynne palenie.
Nawet w tym podejściu aż 90% osób miało co najmniej jeden czynnik ryzyka przed nadejściem zdarzenia sercowo-naczyniowego.
Najczęstszym kłopotem było nadciśnienie, które dotykało ponad 95% pacjentów w Korei i 93% w USA.
Co istotne, nawet w obrębie grupy kobiet poniżej 60 roku życia, które zazwyczaj uważa się za mniej narażone na choroby układu krążenia, więcej niż 95% posiadało minimum jeden z wymienionych czynników ryzyka.
Autorzy akcentują, że rezultaty te obalają przekonanie, jakoby choroby krążenia pojawiały się często bez uprzednich sygnałów ostrzegawczych.
„To badanie jednoznacznie ukazuje, że oddziaływanie jednego lub większej liczby nieoptymalnych czynników ryzyka przed zaistnieniem pierwszego incydentu sercowo-naczyniowego jest niemal stuprocentowe” – stwierdza prof. Philip Greenland z Northwestern University, współautor badania, cytowany w materiale prasowym.
„Celem powinno być teraz usilniejsze poszukiwanie metod kontroli tych modyfikowalnych czynników ryzyka, zamiast zużywania energii na zajmowanie się innymi, które są trudne do leczenia i nie mają charakteru przyczynowego” – dodaje.
Autorzy sygnalizują, że uzyskane przez nich rezultaty nie oznaczają, że całkowite wykluczenie wszystkich czynników zapewnia uniknięcie choroby.
Demonstrują jednak, że istnieje rozległe „okno alarmowe”, w którym osiągalna jest skuteczna interwencja – poprzez modyfikację trybu życia, farmakoterapię lub regularne badania prewencyjne.
Trwające ponad 10 lat studium, którego wyniki ogłoszono w periodyku „Journal of the American College of Cardiology”, objęło przeszło 9 mln osób z Korei Południowej i blisko 7 tys. uczestników z USA.
Marek Matacz (PAP)
mat/ bar/