Europejska gospodarka ugina się pod presją wysokich stóp procentowych. Widać to nie tylko po przemyśle, który boryka się z niskimi zamówieniami także z powodu słabości Chin, ale także po sprzedaży detalicznej, która znowu wypadła słabiej.
Sprzedaż detaliczna w strefie euro i Unii Europejskiej wciąż wypada blado. W czerwcu — jak podał w czwartek Eurostat — zmalała w krajach unii walutowej o 0,3 proc. w porównaniu do maja, czyli to gorszy wynik od prognoz (oczekiwano spadku ale tylko o 0,1 proc.). Dla porównania w poprzednim miesiącu zanotowano wzrost o 0,1 proc.
W całej UE czerwcowa sprzedaż detaliczna zmalała o 0,1 proc. Wśród państw członkowskich, dla których dostępne są dane, największe miesięczne spadki całkowitej wielkości handlu detalicznego odnotowano w Chorwacji (-2,7 proc.), Austrii (-2,3 proc.), Łotwie i Litwie (po -1,7 proc.). Największe wzrosty zanotowano w Rumunii (+1,8 proc.), Bułgarii (+1,4 proc.) i Danii (+1,0 proc.). W Polsce dynamika była ujemna i wyniosła 0,2 proc.
W ujęciu rok do roku sprzedaż detaliczna w czerwcu w strefie euro spadła o 0,3 proc., wobec +0,5 proc. miesiąc wcześniej (po korekcie z +0,3 proc.). Odczyt jest gorszy od prognoz, bo spodziewano się wzrostu o 0,1 proc.
Wśród państw członkowskich, dla których dostępne są dane, najwyższe roczne wzrosty całkowitej wielkości handlu detalicznego odnotowano w Rumunii (+10,2 proc.), Luksemburgu (+7,9 proc.) i Chorwacji (+5,4 proc.). Największe spadki odnotowano w Belgii (-7,3 proc.), Estonii (-4,1 proc.) i Austrii (-3,9 proc.). Sprzedaż detaliczna w Polsce w czerwcu spadła o 0,8 proc. rok do roku, po spadku o 0,8 proc. w maju.
Dane roczne zostały skorygowane o liczbę dni roboczych, zaś dane miesięczne są ponadto odsezonowane.
Dane Eurostatu obejmują także najmniejsze firmy, zatrudniające poniżej 10 pracowników, czyli w tym przypadku małe, rodzinne sklepy, ale z kolei nie obejmują sprzedaży samochodów.
Dane prezentowane przez Główny Urząd Statystyczny, dotyczące sprzedaży detalicznej, są bardziej optymistyczne (inna jest metoda badania), choć i one nie pokazują boomu konsumpcyjnego. Zwiększona chęć do odbudowy oszczędności w ostatnich kilku miesiącach powodowała, że sprzedaż detaliczna po załamaniu z 2023 r. nie odbija w takim tempie, na które wskazywał wzrost płac realnych. Ostrożność konsumentów w Polsce widać po danych za czerwiec, gdy sprzedaż detaliczna w cenach stałych (po korekcie o inflację) urosła o 4,4 proc. rok do roku, wolniej od prognoz.
„Wyniki w Polsce i na Węgrzech realizują się znacznie poniżej dynamiki realnych wynagrodzeń, co jest skutkiem odbudowy oszczędności. Niemniej, wyraźnie ożywienie gospodarcze w Europie Środkowo-Wschodniej stoi w kontraście do marazmu w strefie euro” — napisali ekonomiści PKO BP.
x.com
Wskazali, że jednym z powodów szybszego wzrostu konsumpcji w naszym regionie w porównaniu z rozwiniętymi krajami Europy Zachodniej jest efekt konwergencji. „Oznacza to, że konsumpcja mieszkańców mniej rozwiniętych gospodarek rośnie szybciej niż bardziej rozwiniętych. Tempo tej poprawy zmniejsza się jednak z każdym rokiem, ale można spodziewać się, że konwergencja nadal będzie trwała” — podkreślili.
x.com Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło