Życie nad Wielką Rzeką. Jak polscy chłopi i olędrzy z Kazunia radzili sobie z Wisłą

27 maja 2016. Zabudowa Olęderskiego Parku Etnograficznego w Wielkiej Nieszawce k. Torunia. PAP/Tytus Żmijewski 27 maja 2016. Zabudowa Olęderskiego Parku Etnograficznego w Wielkiej Nieszawce k. Torunia. PAP/Tytus Żmijewski

W mazowieckiej parafii Kazuń dwie sąsiadujące społeczności, współistniejące w pobliżu narażoną na powodzie Wisłę, opracowały kontrastujące strategie odporności. Interdyscyplinarny zespół badawczy zbadał, jak katoliccy rolnicy i niemieccy mennonici historycznie angażowali się w swoje nadrzeczne środowisko.

Dr Łukasz Sobechowicz z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania Polskiej Akademii Nauk kierował badaniem dotyczącym dynamiki relacji człowiek-środowisko na przestrzeni wieków w Kazuniu, parafii położonej na północ od Puszczy Kampinoskiej nad Wisłą.

W dochodzeniu wykorzystano różne źródła: zapisy parafialne rejestrujące urodzenia i zgony, historyczne dane cenowe, materiały kartograficzne oraz próbki osadów dennych jezior zawierające pyłki starożytnych roślin.

Naukowcy starali się zrozumieć, jak nieprzewidywalna dynamika rzek – w tym sezonowe powodzie, erozja i przesunięcia koryt – wpływała na lokalne warunki życia. W okresie od początku XIX wieku do I wojny światowej odnotowano wzmożoną niestabilność środowiska, a w Kazuniu odnotowano ponad tuzin poważnych powodzi.

1
Źródło: Ł. Sobechowicz i in. Przegląd antropocenu https://journals.sagepub.com/doi/abs/10.1177/20530196251348937

Unikalny kontekst parafii obejmował dwie odrębne kulturowo grupy. Katoliccy rolnicy z Kazunia Polskiego zajmowali tereny zachodnie, podczas gdy wschodnie tereny zalewowe – bardziej narażone na wdzieranie się rzeki – były zasiedlane przez kolonistów mennonickich, oddzielonych starorzeczem Wisły.

– Różnice kulturowe, religijne i językowe ukształtowały reakcje każdej grupy na presję ekologiczną i metody adaptacji – zauważa dr Sobechowicz.

Analiza archiwalna ujawniła, że obie społeczności w XIX wieku zmagały się z kryzysami przeludnienia i niedostatkiem zasobów. Tradycyjne metody utrzymania zawiodły, co doprowadziło do rozbieżnych rozwiązań. Katoliccy mieszkańcy zmagali się z długotrwałymi problemami społeczno-ekonomicznymi, które trwały przez pokolenia, podczas gdy mennonici radzili sobie z nimi szybciej.

Mennonici, pierwotnie holenderscy osadnicy zaproszeni na tereny zalewowe Polski w XVI wieku (zwani olęderami), dzierżawili ziemię na wymagających warunkach, które zachęcały do przedsiębiorczości. Ich doświadczenie w zarządzaniu terenami zalewowymi okazało się kluczowe.

– Posiadali specjalistyczną wiedzę, pozwalającą im radzić sobie na terenach zagrożonych powodzią – podkreśla Sobechowicz.

Innowacje olęderskie obejmowały wyniesione gospodarstwa (terpy), wały ochronne i bariery roślinne łagodzące skutki powodzi. Przechodząc od upraw wrażliwych na powodzie, priorytetowo traktowali oni hodowlę bydła mlecznego, udoskonalając rasy bydła i dywersyfikując ją w kierunku upraw sadowniczych. Dystrybucja ryzyka poprzez zróżnicowaną działalność rolniczą zwiększyła ich odporność.

Wspólne działania wyróżniały społeczności mennonickie. Podział ziemi na równe pasy nadrzeczne zapewniał dzielenie ryzyka powodzi, uzupełniany systemami wzajemnej pomocy. Z kolei rolnicy katoliccy działali indywidualnie – dysproporcja ta powodowała, że niektóre gospodarstwa domowe były niszczone przez powodzie, podczas gdy inne nie odczuwały skutków.

Struktury ekonomiczne jeszcze bardziej rozdzieliły te grupy. Zorientowane na rynek praktyki mennonitów, napędzane wysokimi obowiązkami czynszowymi, sprzyjały takim przedsięwzięciom jak rzemieślnicza produkcja sera. Katoliccy odpowiednicy opierali się na monokulturach zbożowych, podatnych zarówno na powodzie, jak i ekstremalne warunki klimatyczne. Interwencje państwa, takie jak programy relokacji polskich rolników po powodzi, przyniosły ograniczone długoterminowe rozwiązania.

1
Źródło: Ł. Sobechowicz i in. Przegląd antropocenu https://journals.sagepub.com/doi/abs/10.1177/20530196251348937

Badanie rzuciło światło na maltuzjańską dynamikę populacji i zasobów, pokazując wahania wskaźnika urodzeń powiązane z cenami żywności i powodziami. Pomimo porównywalnych środowisk, ramy kulturowe prowadziły do odmiennych interakcji środowiskowych.

Z tych historycznych wzorców wyłaniają się współczesne wnioski. „Współczesne zabezpieczenia przeciwpowodziowe tworzą fałszywe poczucie bezpieczeństwa” – zauważa Sobechowicz. „Dawne społeczności współistniały z rytmem rzeki, dostosowując się do niego, a nie kontrolując go. Świadomość kulturowa ukształtowała zrównoważone współistnienie”.

Badania podkreślają, jak tradycje i wierzenia pośredniczą w relacjach między człowiekiem a naturą. „Mądrość tkwi w pełnym szacunku współistnieniu z potężnymi rzekami” – podsumowuje Sobechowicz.

Nauka w Polsce, Ludwika Tomal (PAP)

lt/ zan/ kosić/



Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *