Siatkarze w niedzielę powalczą z Francuzami o olimpijskie złoto. Ten sukces jest pochodną sukcesów polskich klubów, które stoją finansowo na nogach, a nie na głowie jak większość zespołów Ekstraklasy. Czy przekłada się to na zarobki siatkarzy i jak wyglądają w porównaniu z tym, ile płaci się w Polsce piłkarzom?
- Kluby siatkarskie są stabilne finansowo w przeciwieństwie do większości zespołów piłkarskich w Ekstraklasie
- Według naszych obliczeń mistrz Polski w siatkówce płaci zespołowi średnio 94 tys. zł na głowę z uwzględnieniem sztabu
- Z klubów Ekstraklasy najwięcej płaci się w Legii Warszawa
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
Po szalonym meczu siatkówki z ekipą Stanów Zjednoczonych i popisach Wilfredo Leona oraz Tomasz Fornala w dwóch ostatnich setach mamy finał. Jest szansa na złoto po 48 latach przerwy, wystarczy „tylko” pokonać ekipę Francji. I to wcale nie przypadek, że Polska jest w światowej czołówce.
Mamy mocną ligę, a nasze siatkarskie kluby regularnie walczą o najwyższe trofeum w europejskiej Lidze Mistrzów. Grają u nas najlepsi na świecie. Wilfredo Leon dołączył do piątego w ubiegłym sezonie zespołu PlusLigi Bogdanka LUK Lublin. Tomasz Fornal to zawodnik mistrza Polski Jastrzębskiego Węgla.
Skoro jest tak świetnie, czy to znaczy, że polscy siatkarze wynagradzani są w polskich klubach lepiej, niż płaci się w kraju piłkarzom? Przyjrzeliśmy się sprawozdaniom finansowym.
Ile zarabia siatkarz, a ile piłkarz?
Wynagrodzenia zawodników są w sprawozdaniach finansowych klubów siatkarskich ujmowane w księgach w pozycji „usługi obce”, bo ci pracują zwykle jako jednoosobowe firmy na kontraktach. Podobnie jest w klubach piłki nożnej. Przyjęliśmy, że większość tej pozycji to właśnie płace zawodników, więc dzieląc kwotę przez ich liczbę w klubie, w przybliżeniu otrzymamy kwotę miesięcznych zarobków.
Czytaj też: Buzuje w polskim klubie. Piłkarze protestują, czekają na pieniądze
Ze sprawozdań zamieszczonych w KRS umożliwiają takie kalkulacje sprawozdania trzech zespołów z czołowej piątki siatkarskiej ubiegłego sezonu. Jastrzębski Węgiel, Projekt Warszawa i Asseco Resovia Rzeszów — ile płaci się tam siatkarzom?
Mistrz z Jastrzębia-Zdroju wydał na usługi obce w 2023 r. 21,4 mln zł, zawodników gra w drużynie 14, więc wychodzi średnio 128 tys. zł na siatkarza miesięcznie. W 2022 r. było to 82 tys. zł. Gdy uwzględnić w wyliczeniach pięcioosobowy sztab szkoleniowy, to kwota maleje do 94 tys. zł. Od tego siatkarze muszą jeszcze odprowadzić podatki i ryczałtową składkę w ZUS.
Podobne wyliczenia pokazują, że Asseco Resovia płaciła w ub.r. 73 tys. zł miesięcznie podobnie jak rok wcześniej (z uwzględnieniem sztabu wychodzi 55 tys. zł), a Projekt Warszawa w 2022 r. (najnowsze dostępne sprawozdanie) przeznaczał na jednego zawodnika 72 tys. zł (ze sztabem 53 tys. zł). I nie są to kwoty, którymi muszą się wstydzić przed piłkarzami.
Piłkarze już nie dostają więcej
Spośród przeanalizowanych przez Business Insidera trzech klubów pucharowych: Jagiellonia, Legia, Śląsk plus „niepucharowy” były mistrz Raków, najwięcej płaci się w Legii Warszawa. Miesięcznie w sezonie 2022/2023 wychodziło aż 273 tys. zł na zawodnika miesięcznie, tj. mniej o 9 tys. zł niż sezon wcześniej. Licząc razem z 24-osobowym sztabem wychodzi 154 tys. zł na głowę. O wysokiej średniej kwocie może decydować płaca jednego kluczowego zawodnika. Tak czy inaczej, to dwukrotność zarobków u lidera siatkarskiej PlusLigi.
Porównywalne kwoty jak Jastrzębski Węgiel swoim zawodnikom płaci Raków Częstochowa. Z naszej kalkulacji wynika, że to 142 tys. zł miesięcznie, a licząc razem ze sztabem 95 tys. zł. Ale już na poziomach charakterystycznych dla średnich płac w siatkówce pobory otrzymują piłkarze Jagiellonii Białystok i Śląska Wrocław.
Dalszy ciąg tekstu pod materiałem wideo
Dlaczego tak ważne jest, aby rodzice dzielili się opieką nad dzieckiem?
W piłkarskim mistrzu Polski, który właśnie przegrał z norweskim Bodo 0:1 w eliminacjach Ligi Mistrzów, nasze wyliczenia wskazują na 71 tys. zł na piłkarza, a 47 tys. zł z uwzględnieniem sztabu w 2023 r. W Śląsku Wrocław, który przegrał właśnie na wyjeździe ze szwajcarskim Sankt Gallen 0:2 płace były wyższe niż w Jagiellonii, bo wyniosły szacunkowo 78 tys. zł, a 45 tys. zł, jeśli uwzględnić sztab.
Jak widać, nie tylko nie ma już przepaści płacowej między polską siatkówką na najwyższym poziomie a polską piłką, ale można mówić o zrównaniu płac. Inną kwestią jest, że wyniki są w siatkówce bez porównania lepsze. Ale też kluby siatkarskie osiągają poziom, powyżej którego wyskoczyć się już nie da, a w piłce nożnej jest dla klubów wizja wielokrotnie większych pieniędzy. Najwyraźniej piłkarzom właściciele klubów płacą za marzenia, a siatkarzom płaci się za wyniki.
Wynagrodzenia podobne, ale finansowa przepaść
Inaczej też prezentują się wyniki finansowe klubów obu dyscyplin. W klubach siatkarskich też zdarzają się straty, np. Asseco Resovia przy niewielkim zysku miało na koniec ostatniego roku obrotowego 5,8 mln zł niepodzielonej straty z lat ubiegłych, a Projekt Warszawa na koniec 2022 r. miał ujemne kapitały własne 6,5 mln zł. Ale w piłce nożnej byłyby to rezultaty rewelacyjne.
Legia Warszawa w roku obrotowym 2022/2023 straciła netto 21 mln zł i niepodzielonych strat z lat ubiegłych było aż 125 mln zł. Śląsk Wrocław zaliczył prawie identyczną stratę i miał do rozliczenia 90 mln zł strat z lat poprzednich. Raków to strata 34 mln zł i 28 mln zł strat z lat ubiegłych. Na tym tle względnie porządnie wyglądają dane Jagiellonii, która miała 4 mln zł strat i 17 mln zł strat z lat ubiegłych.
Dlaczego właściciele piłkarskich drużyn są skłonni dokładać do klubów w nieskończoność? Chodzi pewnie o hobby i nadzieje, że tymi pieniędzmi uda się zakwalifikować do Ligi Mistrzów, gdzie pieniądze są olbrzymie, lub przynajmniej duże na niższych poziomach rozgrywek (Liga Europy, Liga Konferencji).
O właścicielach klubów siatkarskich też trudno powiedzieć, żeby na tym biznesie zarabiali. Pocieszeniem jest z pewnością radość z sukcesów i że przynajmniej nie tracą. A po ewentualnym złocie olimpijskim być może i reklamodawcy będą na tę dyscyplinę patrzeć jeszcze przychylniej niż dotychczas.
Autor: Jacek Frączyk, redaktor Business Insider Polska
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło