Krzysztof Bolesta wprost. „Rok 2040 bez sensu”. Polska zabiega o przesunięcie ETS2 [ROZMOWA]

Cel klimatyczny Unii Europejskiej na rok 2040, który zakłada redukcję emisji dwutlenku węgla w UE o 90% w porównaniu z poziomem z roku 1990, jest dla Polski niepotrzebny – oświadcza w rozmowie z Business Insider Polska wiceminister klimatu, Krzysztof Bolesta. Rząd w Warszawie nie godzi się także z aktualnymi planami UE dotyczącymi opłaty od emisji w ramach ETS2. Dlatego wnioskuje o modyfikację europejskiego prawa klimatycznego, aby odsunąć w czasie wprowadzenie ETS2 dla krajów, które tego chcą.

Wiceminister klimatu i środowiska Krzysztof Bolesta negocjuje w Brukseli w sprawie celu klimatycznego na 2040 rok oraz opłaty od emisji ETS2
Wiceminister klimatu i środowiska Krzysztof Bolesta prowadzi rokowania w Brukseli odnośnie do celu klimatycznego na 2040 rok oraz daniny od emisji ETS2 | Foto: Forum Polska Agencja Fotografów
  • Nie akceptujemy takiej formuły celu klimatycznego na rok 2040 – oznajmia w rozmowie z Business Insider Polska wiceminister klimatu i środowiska, Krzysztof Bolesta
  • Według Bolesty, najbardziej prawdopodobny jest scenariusz, w którym ministrowie państw UE zatwierdzą cel na rok 2040, a korzyści z dodatkowych negocjacji pozostają niepewne
  • Podkreśla on jednak, że wszystko wskazuje na to, iż zmierzamy w dobrym kierunku, by otrzymać zgodę na przesunięcie ETS2 o trzy lata dla państw zainteresowanych takim rozwiązaniem
  • — Gdybym miał wskazać czynnik, który mógłby doprowadzić do całkowitego krachu unijnej polityki klimatycznej, byłoby to właśnie wdrożenie ETS2 w obecnym kształcie – ostrzega Krzysztof Bolesta
  • Więcej wiadomości ze świata biznesu znajdziesz na Businessinsider.com.pl

Sonia Sobczyk-Grygiel, Business Insider Polska: Dziś, 4 listopada, w Brukseli odbywa się nadzwyczajna rada ministrów środowiska państw UE poświęcona celowi klimatycznemu. Jakie są Państwa przewidywania?

Krzysztof Bolesta, wiceminister klimatu i środowiska: Duńska prezydencja proponuje modyfikację europejskiego prawa klimatycznego poprzez ustalenie nowego celu klimatycznego na rok 2040. Mówimy o redukcji emisji dwutlenku węgla w UE o 90% w stosunku do roku 1990, zgodnie z propozycją Komisji Europejskiej. Wcześniej odbyły się rozmowy na ten temat między liderami państw i rządów podczas ostatniej Rady Europejskiej w Brukseli. Każdy z uczestników tego szczytu przedstawił własne postulaty.

Polska nie godzi się na proponowany cel klimatyczny na rok 2040

Dalsza część artykułu pod fotografią

Unia Europejska ma plan redukcji emisji CO2 o 90 proc. do 2040 roku
Unia Europejska planuje zmniejszenie emisji CO2 o 90% do roku 2040 | dee karen / Shutterstock

Jakie są oczekiwania Polski?

Nie zgadzamy się z takim ujęciem celu. Musi on być osiągalny przy akceptowalnych kosztach. Przedstawiliśmy cztery postulaty: po pierwsze, uważamy, że wskazany poziom ambicji jest zbyt wygórowany. Po drugie, powinniśmy w większym stopniu uwzględnić ograniczenie emisji poza obszarem Unii Europejskiej — za pomocą tak zwanych kredytów międzynarodowych, inaczej zwanych offsetami. Pozwalają one przedsiębiorstwom na rozliczanie swoich emisji poprzez nabywanie redukcji międzynarodowych, które zazwyczaj są tańsze niż unijny ETS. To umożliwiłoby obniżenie kosztów. Trzeci postulat to solidna klauzula rewizyjna — wychodzimy z założenia, że ustalając cel do osiągnięcia za 15 lat, musimy uwzględniać zmieniające się realia i mieć możliwość zmiany samego celu. Trudno jest podejmować decyzje „w ciemno” dotyczące sztywnego celu. Uzasadnieniem tego jest na przykład wolniejszy niż wcześniej zakładano rozwój takich rozwiązań, jak zielony wodór czy CCS (technologia wychwytywania CO2).

Co da nam ta klauzula rewizyjna?

Powinna być aktywowana w roku 2030 i umożliwi nam wycofanie się, jeśli okaże się, że dany cel jest nieosiągalny. Pozwoli nam ocenić naszą aktualną sytuację, zdecydować, czy kontynuujemy dążenie do tego celu, czy go modyfikujemy. Silna klauzula rewizyjna zapewniłaby zatem, że cel na rok 2040 miałby charakter jedynie orientacyjny. Nasz ostatni postulat dotyczy ulg dla przemysłu obronnego.

A co z przemysłem energochłonnym?

Skupiliśmy się na przemyśle działającym na rzecz obronności, ponieważ obejmuje on również energochłonne branże, takie jak produkcja stali, cementu czy przemysł chemiczny. Chcemy uniknąć sytuacji, w której nowe obciążenia klimatyczne zwiększą nasze wydatki na obronność, które są obecnie absolutnym priorytetem.

Wracając do pierwszego postulatu – skoro uważamy, że wskazany poziom ambicji jest zbyt wysoki, to jaki poziom jest dla nas odpowiedni?

Uważamy, że 90% to zdecydowanie za dużo. Obecnie Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami (KOBiZE) szacuje konsekwencje dla Polski i Europy. Warto zauważyć, że cel 90% dotyczy UE jako całości, a dopiero później zostanie on podzielony na poszczególne państwa. Z analiz KOBiZE wynika, że Europa, ponosząc bardzo wysokie koszty, może osiągnąć maksymalnie osiemdziesiąt kilka procent redukcji emisji do roku 2040. Zatem informujemy Komisję, że ten poziom ambicji jest zbyt wysoki.

Nasze postulaty mają przede wszystkim na celu „sprowadzenie na ziemię” tej kwestii. Dążymy do uczynienia tego celu bardziej realistycznym. Zachęcamy Europę do podjęcia uczciwej dyskusji na ten temat. Nie wskazujemy alternatywnego poziomu ambicji, ponieważ uważamy, że ten cel sam w sobie jest zbędny.

Jaka decyzja zapadnie w Brukseli odnośnie do celu redukcji emisji CO2?

Czego zatem można oczekiwać po spotkaniu w Brukseli?

Najbardziej prawdopodobny scenariusz to taki, że ministrowie państw UE zaakceptują modyfikację europejskiego prawa klimatycznego, ustanawiającą cel redukcji emisji na rok 2040. Decyzje w tej sprawie zapadają większością kwalifikowaną. To, co uda nam się dodatkowo wynegocjować i w jakim stopniu uda nam się urzeczywistnić ten cel poprzez realizację naszych postulatów, pozostaje do ustalenia.

Kto nas wspiera?

Największe wsparcie mamy ze strony państw Europy Środkowo-Wschodniej, krajów bałtyckich oraz południowej Europy. Tak czy inaczej, czeka nas bardzo wymagająca dyskusja, ponieważ do zablokowania potrzebna jest mniejszość blokująca, której dotychczas nie udało nam się zgromadzić. Dysponujemy dużą grupą państw, które podchodzą do sprawy sceptycznie, ale nie są gotowe odrzucić projektu. Nie wiemy jeszcze, czy ostatecznie zagłosują „za”, czy „przeciw”.

Jak już wspomniałem, w opinii Polski cel na rok 2040 jest niepotrzebny, ponieważ wystarcza nam cel na rok 2050, który już istnieje, i preferujemy swobodę w jego osiąganiu. Niemniej jednak wiele państw nie podziela tego stanowiska.

Czyli jesteśmy najbardziej radykalni?

Jesteśmy dość radykalni, ale również pragmatyczni. W przeszłości nadmierne ambicje doprowadziły Unię do problemów z konkurencyjnością. Polityka klimatyczna nie może hamować naszego wzrostu, powinna go stymulować.

A co, jeśli nie uda się wdrożyć wymienionych przez pana zabezpieczeń?

Obecnie skupiam się na tym, aby wszystkie postulaty zostały uwzględnione.

Co Polska może wynegocjować w kwestii systemu opłat za emisje CO2?

Przejdźmy więc do kwestii ETS2. Co, pańskim zdaniem, jest realne do osiągnięcia w tej sprawie przy obecnym układzie sił w UE?

ETS2 wynika z dyrektywy uzgodnionej i opublikowanej wiosną 2023 roku, za czasów rządu Mateusza Morawieckiego. Dziś modyfikacja tego instrumentu jest o wiele trudniejsza niż wówczas – gdy wprowadzane jest nowe narzędzie i chce się je zablokować, wystarczy dysponować mniejszością blokującą. Zmiany w zatwierdzonym i opublikowanym akcie prawnym to zupełnie inny poziom trudności. Od wiosny 2024 roku staramy się zmienić ETS2, ale inicjatywa legislacyjna w tej sprawie należy do Komisji Europejskiej, a następnie do zaakceptowania zmian, na których nam zależy, potrzebna będzie zgoda większości państw.

Dalsza część artykułu pod fotografią

x.com

Dużym sukcesem polskiego rządu jest uzyskanie zapisu w konkluzjach ostatniej Rady Europejskiej w Brukseli, który wzywa Komisję do rewizji zasad ETS2. Ma to kluczowe znaczenie, ponieważ oznacza, że dyrektywa zostanie ponownie otwarta. Dzięki temu zarówno państwa członkowskie, jak i Parlament Europejski będą miały możliwość wpłynięcia na kształt zmian.

Dlaczego chcemy wznowić dyskusję na temat ETS2? Polska podkreśla, że potrzebuje więcej czasu na wdrożenie tego rozwiązania. Proponujemy trzyletnie przesunięcie, tak aby system zaczął funkcjonować w roku 2030 zamiast w roku 2027.

Rząd ogłosił ostatnią decyzję Rady Europejskiej, która otworzyła drogę do rewizji ETS2, jako swój sukces. Pojawiły się jednak zarzuty – w publikacji portalu Interia – że przypisujecie sobie sukces Czechów.

Rozumiem, skąd to się bierze. W UE obowiązuje niepisana zasada, że prezydencja nie walczy otwarcie o swoje interesy – nie proponuje działań ofensywno-zaczepnych. Można jednak współpracować z innymi, aby oni je proponowali. Podczas polskiej prezydencji bardzo blisko współpracowaliśmy z Czechami w sprawie ETS2. Był to wspólny wysiłek.

Kiedy dwa lata temu rozpocząłem prace nad modyfikacją ETS2, na początku rozumieliśmy się dosłownie z kilkoma państwami w regionie. Stopniowo powiększaliśmy tę grupę, dzięki czemu udało się uzyskać podpisy 19 państw członkowskich pod listem apelującym o wprowadzenie mechanizmu kontroli cen ETS2. Po zakończeniu prezydencji mogliśmy już oficjalnie koordynować prace w tej sprawie. Tak było na radzie ministrów środowiska w październiku, podczas której aż dziewięć państw opowiedziało się za przesunięciem ETS2. Zatem na początku to my zainicjowaliśmy ten temat, a pomagali nam Czesi. Na tym właśnie polega współpraca i budowanie koalicji.

Dalsza część artykułu pod fotografią

Wiceminister klimatu i środowiska Krzysztof Bolesta rozmawia z byłą ministrą przemysłu Marzeną Czarnecką
Wiceminister klimatu i środowiska Krzysztof Bolesta w rozmowie z byłą ministrą przemysłu Marzeną Czarnecką | Adam Chelstowski/FORUM / Forum Polska Agencja Fotografów

Czy postulujemy ogólne opóźnienie wprowadzenia ETS2 w całej Unii, czy też wyłączenie dla Polski i innych państw, które są tym zainteresowane?

Uważamy, że – aby wdrożyć ETS2 – potrzebujemy dodatkowego czasu na inwestycje, które przygotują polskie gospodarstwa domowe na to rozwiązanie. Chcemy, aby Europejski Fundusz Klimatyczny, z którego finansowane będą między innymi wymiana źródeł ciepła, termomodernizacja budynków oraz wsparcie dla bezemisyjnego transportu, rozpoczął działalność w roku 2027, a ETS2 w roku 2030. Potrzebujemy tych trzech dodatkowych lat na wymianę starych pieców i ocieplenie domów.

Dzięki wezwaniu Komisji do rewizji przez Radę Europejską możemy monitorować działania KE, aby przedstawiła harmonogram prac w tej sprawie, naciskać na to, co będzie objęte tą rewizją, i tak dalej.

Obecnie dysponujemy koalicją kilkunastu państw – na ostatnim Coreperze [Komitecie Stałych Przedstawicieli Rządów Państw Członkowskich Unii Europejskiej – przyp. red.] za przesunięciem ETS2 opowiedziało się 13 państw. Jak widać, liczebność naszej koalicji rośnie, ponieważ na wcześniejszym posiedzeniu ministrów, o którym wspomniałem, ten postulat przedstawiło dziewięć państw. Wydaje się, że jeśli uda się wywalczyć zgodę na opóźnienie, będzie to opcja dostępna dla chętnych.

Komisja, pod wpływem naszych argumentów, zrobiła już krok naprzód – zadeklarowała, że wprowadzi mechanizm, który zapewni kontrolę nad cenami ETS2.

Tak zwany korytarz cenowy – czy ma on polegać na ustaleniu górnego i dolnego pułapu ceny?

To jest raczej umowny korytarz cenowy. Mechanizm zaproponowany przez Komisję ma polegać na tym, że w przypadku wzrostu cen uprawnień do emisji w ETS2 – powyżej – załóżmy – 45 euro za tonę – uruchamiane będą dodatkowe pozwolenia znajdujące się w rezerwie pozwoleń na emisję [MSR – przyp. red.]. To spowoduje wzrost podaży i spadek ceny na rynku. De facto ten nasz postulat został już zrealizowany.

Kiedy spodziewacie się propozycji Komisji dotyczących zakresu rewizji ETS2?

Z pewnością w tym roku zaproponują mechanizm kontroli cen. Będziemy intensywnie zabiegać o to, aby najpóźniej na początku przyszłego roku zaproponowali rewizję daty uruchomienia systemu – należy to przeprowadzić w przyszłym roku, przed planowanym na początek 2027 roku uruchomieniem ETS2.

Opóźnienie ETS2 w przypadku Polski nie wpłynie negatywnie na ambicje redukcji emisji CO2

Jakie argumenty przemawiają za przyznaniem nam takiego przywileju, jakim jest jednoczesna możliwość korzystania ze środków z Europejskiego Funduszu Klimatycznego i odroczenie wprowadzenia ETS2 o trzy lata?

Uważam, że kluczowym argumentem jest fakt, że opóźnienie ETS2 w przypadku Polski nie zagrozi ambicjom unijnej polityki klimatycznej. Wynika to z tego, że w sektorach transportu, budownictwa, gospodarki odpadami i rolnictwa – czyli w tak zwanym obszarze non-ETS – bardzo dobrze radzimy sobie z redukcją emisji, mimo braku ETS2. Mamy wyznaczony cel redukcji emisji o siedem procent w porównaniu z rokiem 2005. Już osiągnęliśmy większą redukcję, niż zakłada nasz cel – dlatego nie potrzebujemy dodatkowej stymulacji w postaci ETS2.

Dalsza część artykułu pod fotografią

Unia Europejska zaostrza kurs na redukcję emisji CO2
Unia Europejska intensyfikuje działania na rzecz redukcji emisji CO2 | SuPatMaN / Shutterstock

Na ile procent ocenia pan prawdopodobieństwo, że uda nam się uzyskać takie wyłączenie?

To wciąż stanowi trudne wyzwanie, ponieważ – mimo zobowiązania Komisji do rewizji – musimy zabiegać o większość głosów popierających te zmiany. Obecnie balansujemy na granicy tej większości. Mamy grupę państw, które są za odroczeniem ETS2, ale musimy również przekonać drugą stronę – zwolenników ETS2 – że nasze wyłączenia nie będą im przeszkadzać.

Ciężko jest oszacować szanse na sukces procentowo. Kiedy dwa lata temu zacząłem się tym zajmować, oceniałem je na kilka procent. Dziś jestem zdecydowanie większym optymistą: mamy klauzulę rewizyjną w konkluzjach Rady Europejskiej, dysponujemy bardzo silną koalicją zwolenników mechanizmu kontroli cen ETS2 i wydaje się, że jesteśmy na dobrej drodze do uzyskania zgody na przesunięcie ETS2 o trzy lata dla państw, które tego chcą. Liczba państw w tej koalicji rośnie z miesiąca na miesiąc.

Czy argumenty natury społeczno-politycznej nie robią wrażenia na Komisji? Można usłyszeć, że wprowadzenie ETS2 spowoduje rewolucję w Polsce lub nawet wyjście z UE. To może być mocny bodziec dla radykalnych ruchów.

Gdybym miał wskazać czynnik, który mógłby doprowadzić do całkowitego załamania się polityki klimatycznej UE, byłoby to właśnie wdrożenie ETS2 w obecnym kształcie. To mechanizm, który w założeniu sprawia, że polityka klimatyczna jest kojarzona z kosztami ponoszonymi przez społeczeństwo. Jest to jeden z naszych argumentów w dyskusji.

Czy w przypadku niepowodzenia tych starań rozważany jest wariant jednostronnego niewdrożenia ETS2 przez Polskę? Mamy już precedens w postaci embarga na ukraińskie zboże.

Nasz rząd zrobi wszystko, co w jego mocy, aby doprowadzić do przesunięcia wejścia w życie ETS2 o trzy lata. Na razie nie chciałbym rozważać scenariuszy awaryjnych.

Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu. Bądź na bieżąco! Śledź nas w Google News.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *