Sektor offshore manifestuje obecnie zadowolenie — faza samych zamierzeń i niezrealizowanych koncepcji jest definitywnie za nim. Projekty związane z morską energią wiatrową przeistaczają się w realność, a pierwszy prąd z obszaru Bałtyku zasili polskich konsumentów w nadchodzącym roku. Odnosząc się do bilansu ekonomicznego, w najbardziej optymistycznym wariancie, aspiracje sięgają 284 mld zł wartości dodanej w krajowej gospodarce.

- Grudniowa licytacja dla tak zwanej drugiej odsłony rozbudowy morskiej energetyki wiatrowej w Polsce, bezpieczeństwo oraz konkurencyjność to kwestie, które przeważały podczas branżowej konferencji Offshore Wind Poland 2025
- Inwestycje mają generować setki miliardów zł wartości dodanej dla polskiego PKB i dziesiątki miliardów zł dodatkowych wpływów z podatków
- Z wytworzonej na morzu energii wiatrowej będzie mógł korzystać elektryfikujący się przemysł lub segment centrów danych
- Zgodnie z opinią przedstawicieli sektora, opóźniony względem krajów Europy Zachodniej rozwój offshore’u w Polsce umożliwia skorzystanie z bardziej rozwiniętych technologii
- Więcej informacji o biznesie odnajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
Otwierając kongres Offshore Wind Poland, który miał miejsce 18 i 19 listopada w Warszawie, minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska zaznaczyła, że tegoroczne spotkanie branży jest „przełomowe” i „wyjątkowe”. Rzeczywiście — pierwsze turbiny na morzu w ramach budowanej wspólnie przez Orlen i Northland Power farmy Baltic Power już stanęły (a nasz zespół redakcyjny miał możliwość zobaczyć je z bliska), a pozostałe projekty PGE Baltica z Ørsted oraz Polenergii z Equinorem wkroczą wkrótce w etap realizacji.
— Jesteśmy w momencie, w którym zliczamy fundamenty, konstrukcje i elektrownie wiatrowe, które już się wznoszą. Historia rozgrywa się na naszych oczach — oznajmiła pani minister. Za parę tygodni odbędzie się też aukcja, która wyłoni kolejne projekty z dotacją w ramach dwustronnych umów kompensacyjnych (czyli zagwarantowanymi dochodami na ustalonym poziomie — ten mechanizm jest uważany za niezbędny warunek powodzenia inwestycji).
Czytaj też: Sektor offshore spokojniejszy przed grudniową aukcją. Nowe prawo ma zredukować ryzyka
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Zielona energia dla polskich gospodarstw domowych, perspektywa dla polskiego przemysłu
Sektor zadowolony z ustawy
W odniesieniu do wspomnianego wydarzenia, branża offshore niedawno wygrała walkę z czasem — w październiku udało się uchwalić ustawę, którą w listopadzie podpisał prezydent, a która usprawnia warunki dla uczestników licytacji, na przykład poprzez stworzenie narzędzia dodatkowej aukcji interwencyjnej czy wprowadzenie warunkowej prekwalifikacji dla projektów w finalnej fazie otrzymywania decyzji środowiskowej. Szef Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, Janusz Gajowiecki, określił przygotowanie ustawy mianem „niezwykłego osiągnięcia”, za które podziękował ministerstwu klimatu i środowiska (odpowiedzialnemu za opracowanie dokumentu) oraz parlamentarzystom.
– Zaledwie 21 niedoinformowanych posłów głosowało przeciw — skomentowała minister Hennig-Kloska. Ustawa wprawdzie nie spełnia wszystkich oczekiwań podmiotów rynkowych, co również zaakcentowano podczas konferencji — zwłaszcza w kontekście waloryzacji kwot wsparcia o cele inflacyjne NBP, a nie średnioroczny pułap inflacji, na co liczyła branża. Pomimo tego spornego aspektu, w którym ustawodawca dążył do zredukowania przyszłych kosztów ponoszonych przez konsumentów energii, dominowało zadowolenie z uchwalenia przepisów.
Ile zyskamy na morskich wiatrakach?
Projekty farm wiatrowych na Bałtyku od dawna prezentowane są jako kolejne z szeregu dużych przedsięwzięć o strategicznym i rozwojowym znaczeniu dla całej polskiej gospodarki, z których skorzystają nie tylko sami inwestorzy, ale także wielu ich kooperantów z różnych segmentów przemysłu oraz usług, zyskujący atrakcyjne stanowiska pracownicy oraz budżet państwa. „Local content”, „repolonizacja” lub „polityka przemysłowa” to regularnie pojawiające się w kontekście offshore’u frazy, które coraz częściej przytaczają nie tylko przedstawiciele sektora, ale i administracji.
O tego rodzaju zaletach turbin wiatrowych na morzu zapewniał uczestników konferencji Janusz Gajowiecki. — Nasz potencjał w offshore do 2050 r. może sięgać nawet 33 GW. To skala budowy i realizacji trzech projektów CPK, razem z koleją. Mówimy o liczbach, które przesuwają nas co najmniej o dwa miejsca w rankingu najzamożniejszych państw świata — argumentował.
O jakich dokładnie liczbach mowa? Według Gajowieckiego, wartość inwestycji w 9,9 GW offshore (w ramach pierwszej fazy do 2030 r. w systemie ma pojawić się 5,9 GW mocy, dochodzą więc do tego również wolumeny z fazy drugiej, która będzie objęta aukcyjnym systemem wsparcia) wynosi 260 mld zł. Wartość dodana dla gospodarki miałaby wynieść w takim przypadku 54,3 mld zł oraz 15,5 mld zł wpływów budżetowych (z czego 5,3 mld zł z podatku CIT, jak również 4,2 mld zł z PIT oraz składek na ubezpieczenia społeczne).
W przypadku łącznego zbudowania 18 GW mocy w morskich farmach wiatrowych inwestycje pochłonęłyby 474 mld zł, a gospodarce przyniosłyby 123 mld zł wartości dodanej. Budżet wzbogaciłby się o 29,1 mld zł — w tym 9,6 mld zł z CIT oraz 8,7 mld zł z PIT i składek. Najbardziej „imponująca” opcja pełnego spożytkowania offshore’owego potencjału polskiej części Bałtyku, czyli wybudowania 33 GW w wiatrakach na morzu, to już 869 mld zł wyłożonych na inwestycje przy 284 mld zł wartości dodanej i 55,3 mld zł wpływów do budżetu (17,6 mld zł z CIT i 18 mld zł z PIT i składek).
Mniej gazu, silniejsze środki odstraszania
Przebieg konferencji ukazywał wieloaspektowość morskiej energetyki wiatrowej, której przypisywane są kolejne wątki oraz aspekty. Zapewne najistotniejszym z nich jest szeroko pojmowane bezpieczeństwo. Jak zauważyła Małgosia Bartosik, wiceszefowa organizacji Wind Europe, jeszcze kilka lat temu o sektorze offshore mówiono przede wszystkim w kontekście poszukiwania metod efektywnej walki ze zmianami klimatycznymi, natomiast obecnie akcent przemieścił się w kierunku niezależności energetycznej i wzmacniania konkurencyjności gospodarczej. Morskie wiatraki mają zwiększyć niezależność od importu paliw kopalnych — tymczasem, w ocenie Bartosik, po porzuceniu importu gazu z Rosji, Europie zagraża kolejna pułapka w postaci zależności od takich dostawców jak USA czy Arabia Saudyjska.
Czytaj też: Unia rezygnuje z gazu z Rosji. Co z importem z USA? „To mniejsze zło”
Kolejna kwestia to bezpieczeństwo militarne — wiatraki na morzu są wskazywane jako infrastruktura o krytycznym znaczeniu, szczególnie podatna na zagrożenia w dobie nasilających się agresywnych prowokacji Rosji, również bezpośrednio na Morzu Bałtyckim. Agata Staniewska-Bolesta z Ørsted wspomniała o współpracy firmy z ministerstwami odpowiedzialnymi za obronność we wszystkich krajach, gdzie realizowane są projekty, w tym w Polsce. Julian Wieczorkiewicz z Kwatery Głównej NATO zwrócił za to uwagę na zwiększenie aktywności sił Sojuszu na Bałtyku — NATO pozostaje w stałym kontakcie z operatorami podwodnej infrastruktury, gromadzi informacje o podejrzanych ruchach oraz zjawiskach, skraca też czas reakcji na incydenty i zwiększa zdolności odstraszania.
— Rozmieszczamy na Bałtyku sondy i drony, które przekazują na bieżąco informacje następnie sumowane przez AI, co umożliwia reagowanie na zagrożenia w czasie rzeczywistym, np. poprzez wysyłanie samolotów. Wykorzystujemy NATO jako platformę koordynowania form reakcji przez sojuszników, co widać np. przy przechwytywaniu statków z rosyjskiej floty cieni. Odstraszanie działa; ilość incydentów zmniejszyła się — opowiadał. Również wiatraki mogą stanowić obiekty, na których instalowane są urządzenia monitorujące.
„Wygrywają państwa z najbardziej osiągalną energią”
Kto skorzysta z energii z offshore’u? Rozwijając ten wątek, Małgosia Bartosik stwierdziła, że morska energetyka wiatrowa może odgrywać kluczową rolę w elektryfikacji europejskiego przemysłu, a sektory energochłonne chętnie będą zawierać z właścicielami farm kontrakty PPA na dostawy prądu. Pole do popisu i wsparcia obu stron mają mieć tu także państwa.
— Obecne ceny energii z morskiej energetyki wiatrowej są dla przemysłu nie do przyjęcia. Komisja Europejska dostrzega ten problem i proponuje zawieranie porozumień trójstronnych. Rządy powinny działać w kierunku zmniejszenia ryzyka inwestycji w offshore oraz w elektryfikację przemysłu, obniżając koszty działań, aby obie strony mogły ustalić ceny w ramach umów PPA. Te umowy będą efektywne tylko przy długofalowym oraz znaczącym zaangażowaniu sektora publicznego oraz publicznym wsparciu zaakceptowanym jako pomoc państwowa. Komisja pracuje nad tymi rozwiązaniami — prawdopodobnie do końca roku pierwsze takie umowy zostaną podpisane — prognozowała Bartosik.
W zasilaniu mocami z offshore’u nadzieję pokłada nie tylko podlegający elektryfikacji przemysł wytwórczy, lecz również sektor centrów danych i sztucznej inteligencji. Jako przedstawiciel tego odłamu strony popytowej na konferencji zaprezentował się wiceminister cyfryzacji Dariusz Standerski, opowiadając o prywatnych oraz publicznych inwestycjach w ten segment, np. we współfinansowane przez państwo fabryki AI w Krakowie i Poznaniu.
— Z historii każdej rewolucji technologicznej doskonale wiemy, że triumfują państwa z najłatwiej dostępną energią. Dziś sytuacja wygląda identycznie. W inwestycjach w centra danych, superkomputery oraz moce obliczeniowe widoczny jest konkretny udział wykorzystania energii — aktualnie to globalnie 1-2 proc. całego zużycia energii elektrycznej, a do 2030 r. odsetek ten globalnie wzrośnie o 165 proc. W Polsce w ciągu najbliższych pięciu lat zapotrzebowanie na energię w nowych sektorach wzrośnie nawet o 250 proc. — wyliczał.
„Jesteśmy w lepszej pozycji”
Jeden z paneli dyskusyjnych podczas konferencji odbywał się pod hasłem Polski jako „najbardziej obiecującego rynku offshore wind w Europie„. Sytuacja w naszym kraju ma korzystnie wyróżniać się na tle innych, gdzie inwestorzy doświadczyli w minionym okresie kilku potknięć, wpływających na ocenę kondycji całej branży. Poza trudnościami w USA, których aktualne władze są otwarcie nieprzychylne morskiej energetyce wiatrowej, chodzi przede wszystkim o nieudane aukcje w Niemczech, Danii i Holandii. Według prezesa PGE Baltica Bartosza Fedurka, ich fiasko to dla Polski „bardzo dobra wiadomość”, ponieważ umożliwi przekierowanie potencjału produkcyjnego oraz zasobów właśnie na nasz teren (co będzie tym bardziej korzystne, że od dłuższego czasu diagnozowanym problemem sektora offshore są wąskie gardła w łańcuchach dostaw).
Czytaj też: Morskie wiatraki kosztują Polskę coraz więcej. Eksperci tłumaczą, co dalej
Wydarzenia z Europy Zachodniej zostały uznane przez uczestników dyskusji za korektę, wynikającą z innego etapu rozwoju bądź braku takich mechanizmów wsparcia jak umowy kompensacyjne. — Te rynki są w kompletnie innym punkcie niż my — zaczęły znacznie wcześniej, a projekty funkcjonują w nich od wielu lat. Nie możemy się z nimi porównywać; jesteśmy w zupełnie odmiennej, lepszej pozycji. Uczymy się na doświadczeniach innych rynków. Ponieważ rozwój offshore’u w Polsce jest późniejszy, możemy korzystać z bardziej zaawansowanych technologii. Instalujemy obecnie turbiny nie po 3, a po 15 MW. Bardzo długo wyczekiwaliśmy na morską energetykę wiatrową, natomiast teraz trafiliśmy w doskonały moment na jej praktyczny rozwój — podsumował Kacper Kostrzewa, dyrektor zarządzający w Polsce w firmie Ocean Winds, realizującej projekt farmy BC-Wind.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Google.
Źródło



