Najprawdopodobniej podczas środowego posiedzenia Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje o utrzymaniu stóp procentowych bez zmian i luty będzie 17. miesiącem z rzędu ze stopą referencyjną na poziomie 5,75 proc. Tym razem rynek będzie dodatkowo wsłuchiwał się w komentarze z RPP dotyczące wpływu wojny handlowej, którą może rozpętać Donald Trump. Choć Polska jest stosunkowo odporna na podwyżki ceł, to RPP może doszukiwać się tu argumentów za podtrzymaniem jastrzębiego stanowiska.
- Ekonomiści nie spodziewają się zmian w parametrach polityki pieniężnej ani w narracji prezesa NBP. Opublikowane od ostatniego posiedzenia dane z naszej gospodarki nie zmieniły oczekiwań co do wzrostu gospodarczego i inflacji
- Eksperci podkreślają, że Adam Glapiński i RPP prawdopodobnie zaakcentują znane już czynniki za utrzymywaniem wysokich stóp. To m.in. niepewna ścieżka inflacji, ryzyka regulacyjne, wysoka inflacja bazowa i szybki wzrost płac
- Pytanie brzmi, czy RPP zwróci uwagę na wojny celne, które może rozpętać Donald Trump. Ich efekt trudno prognozować i ich wpływ na sytuację makroekonomiczną oraz politykę pieniężną w Polsce może być niejednoznaczny
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
W środę po południu, po dwudniowym posiedzeniu, Rada Polityki Pieniężnej ogłosi decyzję w sprawie stóp procentowych w Polsce. Eksperci nie mają wątpliwości: zmiany kosztu pieniądza nie będzie, a to oznacza, że luty 2025 r. będzie 17. miesiącem z rzędu, w którym stopa referencyjna NBP, najważniejsza dla gospodarki, wynosić będzie 5,75 proc.
Ostatnią zmianą stóp przez RPP były dwa cięcia z jesieni 2023 r.: we wrześniu i październiku, tuż przed wyborami parlamentarnymi i gdy inflacja konsumencka sięgała 11 proc., obniżono koszt pieniądza odpowiednio o 0,75 pkt proc. i 0,25 pkt proc.
Prawie półtora roku stabilnie wysokich stóp procentowych
Zdaniem ekonomistów Credit Agricole Banku Polska wsparciem dla status quo w polityce pieniężnej są wypowiedzi Adama Glapińskiego, prezesa NBP, na konferencji prasowej po styczniowym posiedzeniu. Stwierdził wówczas, że obecny poziom stóp procentowych będzie sprzyjał powrotowi inflacji do celu inflacyjnego w średnim okresie, a przedwczesna obniżka wydłużyłaby ten proces. „Oczekujemy, że treść komunikatu po posiedzeniu nie ulegnie znaczącym zmianom w porównaniu do dokumentu opublikowanego w styczniu” — wskazali.
W podobnym tonie wypowiedzieli się eksperci Citi Handlowego. Wskazali, że retoryka prezesa NBP na konferencji w styczniu została utrzymana w jastrzębim tonie, co wyraźnie sugeruje opóźnienie rozpoczęcia cyklu łagodzenia polityki pieniężnej. Spodziewają się, że przesłanie lutowej konferencji prasowej (start o godz. 15.00 w czwartek) nie będzie się wyraźnie różnić.
Także analitycy ING Banku Śląskiego zakładają, że RPP utrzyma prezentowane od grudnia jastrzębie nastawienie. „Przy braku publikacji szacunku styczniowej inflacji główną informacją, jaką otrzymała RPP od poprzedniego posiedzenia, był wstępny szacunek PKB w 2024 r. Sugeruje on wyraźną poprawę koniunktury w IV kwartale 2024 r. (przyśpieszenie dynamiki do 3,4 proc. rok do roku z 2,7 proc. w III kwartale — red.), co nie daje podstaw do zmian jastrzębiego kursu. Wartym odnotowania czynnikiem, który może wpłynąć na perspektywy dla inflacji, jest ostatnie umocnienie złotego. O ile okaże się trwałe, to może przyspieszyć moment powrotu inflacji do celu” — dodali.
Złoty w stosunku do euro jest najsilniejsza od prawie siedmiu lat i mimo że europejska waluta traciła ostatnio do dolara, to nasza wobec amerykańskiej waluty zachowywała się dość stabilnie.
Braku istotnych zmian na czwartkowej konferencji prezesa oczekują też ekonomiści Banku Millennium. Zapowiadają, że prof. Glapiński wyraźnie sygnalizuje brak chęci do szybkiego luzowania polityki pieniężnej, wskazując na ryzyka związane z czynnikami regulacyjnymi (ceny energii), wysoką dynamiką płac i podwyższone oczekiwania inflacyjne.
Inflacja jeszcze na chwilę w górę, ale później w dół
Oczekiwania inflacyjne reagują głównie na odczyty bieżącej inflacji, publikowanej przez GUS, a te w ostatnich miesiącach idą w górę, m.in. za sprawą wycofywania części tarczy w zakresie cen energii (od lipca 2024 r.) i powrotu VAT na żywność do standardowych 5 proc. (od marca 2024 r.). W grudniu wskaźnik inflacji konsumenckiej CPI, tak jak w listopadzie, wyniósł 4,7 proc. rok do roku. Jeszcze wiosną chwilowo spadł do 2 proc., czyli nawet poniżej celu NBP, w całym roku średnia inflacja wyniosła 3,6 proc.
— W styczniu spodziewać się można jednak powrotu rocznego wskaźnika CPI w okolice 5 proc. Głównym czynnikiem są efekty sezonowe i coroczne dostosowywanie cenników, ale również podwyżki po stronie cen administrowanych, w tym gazu. Niemniej, w szerszej perspektywie, w szczególności drugiej połowy roku, można spodziewać się spadku inflacji w kierunku górnego ograniczenia celu inflacyjnego NBP (wynosi 3,5 proc. — red.). Sprzyjać temu będą efekty bazy z zeszłego roku oraz opóźnione efekty dotychczasowej restrykcyjnej polityki monetarnej — mówi Agata Filipowicz-Rybicka, głównej ekonomistka Alior Banku.
Zobacz też: Eksperci ostrzegają przed skutkami ceł Trumpa. „Wiele niedobrego dla gospodarki”
Dodaje, że czynnikiem ryzyka po stronie prognoz inflacji pozostaje ekspansywna polityka fiskalna rządu i ryzyka zewnętrzne, w tym w szczególności cła na produkty z Unii Europejskiej, którymi straszy prezydent Donald Trump, a to jej zdaniem mogłoby rzutować i na polską gospodarkę. Wylicza, że elementem niepewności dla ścieżki inflacji są też ceny energii.
Nieprzewidywalne decyzje RPP
— Obecnie, bazując na dostępnych danych i wypowiedziach członków RPP, scenariusz utrzymania obecnych stóp procentowych w najbliższych miesiącach wydaje się najbardziej prawdopodobny. Zakładamy, że więcej argumentów za obniżkami powinno pojawić się w okolicy połowy roku, a do końca 2025 r. stopy umiarkowanie spadną w okolice 5 proc. — mówi Filipowicz-Rybicka. Oznaczałoby to obniżki łącznie o 0,75 pkt proc.
Według ekspertów Citi Handlowego, biorąc pod uwagę prognozy inflacji oraz kalendarz polityczny (wybory prezydenckie w maju), do pierwszego cięcia stóp przez RPP dojdzie w lipcu. Również oni w całym 2025 r. spodziewają się obniżenia stóp procentowych o łącznie 0,75 pkt proc.
Także eksperci Credit Agricole prognozują, że obniżka stóp nastąpi III kwartale 2025 r., a więc w okresie, w którym ze względu na efekt wysokiej bazy inflacja ma spaść do poziomu zbliżonego do 3,5 proc. (górna granica odchyleń od celu). Ale w całym roku widzą maksymalnie dwa cięcia, czyli łącznie 0,50 pkt proc.
Na tle tych dominujących na rynku prognoz (mimo jastrzębiego nastawienia RPP) wyróżniają się ekonomiści mBanku, którzy podkreślili, że zaostrzenie retoryki Rady z ostatnich dwóch miesięcy nie ma uzasadnienia (wcześniej prezes Glapiński sugerował, że dyskusja o cięciach mogłaby rozpocząć się w marcu, przy okazji publikacji nowej projekcji NBP).
„Marcowa projekcja pokaże naszym zdaniem opadanie inflacji do celu. Niemniej jednak RPP wyraźnie nie chce na razie obniżać stóp. Marcowe posiedzenie jest rzutem monetą. Nie będziemy zdziwieni, gdy RPP nie zrobi nic i nie będziemy zdziwieni, gdy nagle obniży stopy, choć na razie twierdzi, że nawet na dyskusję o ich obniżeniu jest za wcześnie. Wynika to z faktu, że większość w RPP jest bardzo chwiejna. Niestety dokładnie to samo można powiedzieć o każdym kolejnym miesiącu” — napisali kilka dni temu. Ich zdaniem pierwsza obniżka nastąpi w marcu, a stopy w całym roku spadną do 4 proc., czyli łącznie o 1,75 pkt proc.
Efekt ceł Trumpa. Jakie ryzyka dostrzeże RPP?
W poniedziałek na rynkach finansowych zapanował chaos spowodowany informacjami z Białego Domu w sprawie ceł na import do USA towarów z Kanady, Meksyku i Chin. Wprawdzie później napłynęły wieści, że prezydent Trump łagodzi stanowisko i jest gotowy na dyskusje, to zdaniem ekonomistów Banku Millennium ryzyko wojny celnej stanowi dodatkowy czynnik niepewności.
„Wysoce prawdopodobne rozszerzenie ich na Unię Europejską spowoduje zaburzenia w produkcji, ale także inflacji. Z tych też powodów termin obniżki podwyżki pozostaje niepewny. W naszej ocenie przestrzeń do cięć stóp pojawi się w drugiej połowie roku, a zakres cięć w całym roku nie przekroczy w naszej ocenie 1 pkt proc.” — napisali.
Dodali, że wpływ działań USA na krajową inflację może być różnokierunkowy: z jednej strony np. słabszy popyt ograniczający globalne ceny żywności i paliw mógłby działać dezinflacyjnie, ale z drugiej strony powodowane przez cła ewentualne zaburzenia dostaw mogą skutkować wyższymi cenami niektórych towarów, co działałoby w kierunku wzrostu inflacji. Dlatego według ekspertów Banku Millennium RPP spokojnie poczeka na napływające dane.
Tydzień temu Jerome Powell, prezes Fedu, wymienił informacje dotyczące polityki handlowej USA jako jeden z czynników mogących wpływać na decyzję o stopach amerykańskiego banku centralnego. — Komitet jest w trybie oczekiwania, aby zobaczyć, jakie środki polityczne zostaną wprowadzone. Nie wiemy, co stanie się z taryfami, imigracją, polityką fiskalną i polityką regulacyjną. Dopiero zaczynamy się temu przyglądać i tak naprawdę nie widzimy jeszcze wiele. Myślę, że musimy pozwolić, aby te środki zostały określone, zanim będziemy mogli dokonać wiarygodnej oceny ich wpływu na gospodarkę — powiedział prezes Fedu.
Ostrożnie do wpływu potencjalnej wojny handlowej USA z Chinami, Kanadą, Meksykiem i Europą podchodzi Piotr Bartkiewicz, ekonomista Banku Pekao. — Nie sądzę, aby polityka celna w USA była jakimś istotnym czynnikiem, na który RPP będzie zwracać uwagę na tym posiedzeniu. Być może RPP zamówi wśród ekonomistów NBP analizę wpływu ewentualnych wojen handlowych na polską gospodarkę, ale już teraz wiadomo, że Polska jest jednym z najmniej eksponowanych krajów UE na to zjawisko. Mamy zrównoważony handel z USA, a nasz eksport do USA nie jest duży w stosunku do PKB. Dlatego ewentualne podwyżki ceł miałyby niewielki wpływ na inflację czy wzrost PKB w Polsce — mówi Bartkiewicz.
Spodziewa się, że na konferencji prezesa raczej padną komunikaty, które słyszeliśmy w ostatnich miesiącach, dotyczących niepewności w zakresie ścieżki inflacji kształtowania cen regulowanych, podwyższonej presji płacowej i oczekiwań inflacyjnych.
Zbyt silny złoty mógłby skłonić RPP do cięć
A co z innymi, mniej bezpośrednimi niż potencjalnie wyższe cła na produkty z Europy, skutkami wojen handlowych? Niektórzy ekonomiści prognozują, że efektem może być np. umocnienie dolara, zaburzenia łańcuchów dostaw, ale z drugiej strony choćby spadek cen surowców na czele z ropą naftową.
— Silniejszy dolar na razie nie jest problemem, złoty wręcz się ostatnio umocnił wobec euro. Ewentualnie intensyfikacja wojny handlowej mogłaby być przesłanką do głębszych cięć stóp procentowych w strefie euro, więc rósłby dysparytet stóp między EBC i NBP, a to mogłoby być nadmiernie umocnić złotego i być powodem do reakcji RPP — mówi Piotr Bartkiewicz.
Zobacz też: Cła Trumpa a wzrost cen. Oto prognozy
Rynek — przy słabszej aktywności gospodarczej w strefie euro — w ostatnich dniach nieco zwiększył (o około 0,1 pkt proc.) oczekiwaną w 2025 r. skalę obniżek stóp procentowych przez EBC, dotychczas zakładano, że oprócz cięcia sprzed tygodnia będą jeszcze trzy obniżki kończące cykl ze stopą depozytową na poziomie równych 2 proc. Zdaniem ekonomistów Santander Banku Polska to przesunięcie mogło stanowić reakcję rynku na kolejne zapowiedzi nałożenia przez USA ceł na UE. Byłoby ono jednocześnie sprzeczne z przyśpieszeniem inflacji HICP w styczniu w strefie euro do 2,5 proc.
Według Piotra Bartkiewicza ryzykiem dla inflacji mogłyby być rosnące ceny ropy naftowej, ale na razie jest odwrotnie — notowania tego kluczowego surowca w poniedziałek zareagowały spadkiem na wieść o wprowadzeniu wysokich ceł przez USA. We wtorek spadki były kontynuowane, taniał też gaz.
— Deglobalizacja i trzeszczenie łańcuchów dostaw to byłby inny świat niż ten, w którym polska gospodarka rosła w ostatnich latach, korzystając z powodzeniem ze sprawnego handlu międzynarodowego. Jednak to byłoby wyzwanie nie dla RPP. Choć bardziej w długim terminie, gdyby wpłynęło to negatywnie na potencjalne tempo wzrostu polskiej gospodarki, mogłoby to mieć znaczenie dla RPP — dodaje Piotr Bartkiewicz. Mogłoby się to przełożyć na niższą stopę neutralną (taką, która nie przyczynia się do rozpędzenia cen powyżej celu, ale też nie ogranicza tempa wzrostu PKB), a to z kolei mogłoby oznaczać niższe długoterminowe stopy procentowe.
Złoty we wtorek odrabiał straty po poniedziałkowej zawierusze. Zdaniem ekonomistów Banku Pekao notowania naszej waluty mogą się jednak korygować. „Posiedzenie RPP oraz – jak się na należy spodziewać – jastrzębia konferencja prasowa prezesa NBP nie będą w stanie zastopować deprecjacji złotego. Niechęć Rady do luzowania polityki pieniężnej w najbliższych miesiącach jest już w dużej mierze wyceniona przez rynki i niewiele więcej może zrobić Adam Glapiński, żeby ją jeszcze bardziej podkreślić” — napisali.
HtmlCode
Autor: Maciej Rudke, dziennikarz Business Insider Polska
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło