Federacja Rosyjska mierzy się z poważnymi kłopotami ekonomicznymi – progres gospodarczy prawie ustał, występują deficyty paliwowe, a rządzący wprowadzają nowe opłaty fiskalne. Władisław Inoziemcew, były doradca Kremla odnośnie do unowocześnienia ekonomii, obecnie zamieszkujący w Stanach Zjednoczonych, twierdzi w wywiadzie dla „Die Welt”, że państwo wkracza w kolejną dekadę marazmu.

Zdaniem Władisława Inoziemcewa, w minionych dwóch latach rosyjscy obywatele oraz przedsiębiorcy zanotowali spore profity, a lokaty bankowe zwiększyły się o 40 bilionów rubli, czyli mniej więcej 420 miliardów euro. Jednakże sytuacja zaczyna się zmieniać.
Ekonomista akcentuje, że sektor państwowy, w szczególności obronny, nie doświadcza trudności, ponieważ budżet zapewnia odpowiednie zasoby. Z kolei średnie i duże firmy prywatne napotykają na poważne kłopoty ze zbytem i eksportem, a jedynie niewielkie przedsiębiorstwa oraz firmy świadczące usługi, w tym turystyczne, wciąż prosperują.
Inoziemcew zaznacza, że kurs walutowy aktualnie nie sygnalizuje poważnych niebezpieczeństw, a nadwyżka w bilansie obrotów bieżących pozostaje wysoka. Mimo to, nastroje społeczne i polityczne w Rosji są posępne. Nadzieje na polepszenie się stanu rzeczy, które pojawiły się po rozmowie telefonicznej Donalda Trumpa z Władimirem Putinem w lutym oraz ich spotkaniu na Alasce w sierpniu, szybko prysły. Rosjanie nie odczuwają braku środków pieniężnych czy żywności, lecz rozczarowanie spowodowane niespełnionymi oczekiwaniami.
Kłopoty dnia powszedniego
Wśród kluczowych niedogodności, które mają wpływ na życie mieszkańców, Inoziemcew wymienia trzy aspekty.
Po pierwsze, coraz powszechniejsze awarie internetu, które komplikują nie tylko używanie serwisu YouTube, ale też nawigację podczas podróży. Po drugie, kryzys paliwowy, będący rezultatem ataków ukraińskich dronów na rafinerie i porty lotnicze. W efekcie, wielu Rosjan musiało zrezygnować z podróży lotniczych na rzecz długich tras samochodowych, co zaostrzyło deficyty benzyny. Trzecim problemem są częste odwołania lotów wywołane atakami dronów, które uniemożliwiają spontaniczne wyjazdy na urlop, wyjazdy służbowe czy partycypację w uroczystościach rodzinnych.
Nowe obciążenia fiskalne i zmiany dla biznesmenów
Od 2026 roku stawka VAT w Rosji podwyższy się z 20 do 22 procent, co ma wspomóc w finansowaniu wojny.
Rząd spodziewa się dodatkowych wpływów w kwocie 1,2 biliona rubli. Inoziemcew zauważa, że społeczeństwo nie odczuje tej przemiany nazbyt dotkliwie, ponieważ inflacja aktualnie maleje.
Jednakże o wiele większym problemem są nowe regulaminy podatkowe dla właścicieli drobnych firm, których w Rosji jest 13 milionów. Ekonomista podkreśla, że gdy modyfikacje dotykają wybrane grupy społeczne, reakcje są o wiele bardziej nerwowe niż w przypadku ogólnokrajowych problemów, takich jak inflacja.
Stagnacja zamiast kryzysu
Nowy projekt budżetu zakłada progres gospodarczy na poziomie zaledwie 1 procent w bieżącym roku, zamiast uprzednio prognozowanych 2,5 procent.
Pomimo mocnego rubla i niskich cen ropy naftowej, Inoziemcew nie dostrzega tak zwanego „idealnego sztormu” w gospodarce, lecz raczej stan stagnacji. Przychody z eksportu ropy obniżyły się o 21 procent w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy roku, ale podwyżka VAT ma zrekompensować część tych braków.
Ekonomista przyrównuje obecną sytuację do okresu po aneksji Krymu w 2014 roku, kiedy to progres gospodarczy oscylował wokół zera.
Utracona dekada i perspektywy na przyszłość
Inoziemcew mniema, że po dekadzie marazmu i wojnie na Ukrainie Rosja mogła wstąpić w czas stabilnego wzrostu, aczkolwiek teraz zmierza ku drugiej straconej dekadzie. Jego zdaniem, od aneksji Krymu do śmierci Putina kraj doświadcza erę stagnacji, a krótkotrwałe ożywienie gospodarcze było efektem liberalizacji dla przedsiębiorstw i funduszy państwowych w początkowych latach wojny.
Eskalacja konfliktu przyniosła skokowy wzrost, który już się zakończył, a ewentualne dalsze eskalacje mogą jedynie prowadzić do czasowego ożywienia.
Sankcje i ich efektywność
Ekonomista podkreśla, że obecne sankcje Zachodu nie są na tyle skuteczne, by poważnie zaszkodzić rosyjskiej gospodarce. Jego zdaniem, aby wywołać rzeczywisty wstrząs, należałoby rozszerzyć sankcje na całą Unię Eurazjatycką, co mogłoby doprowadzić do konfliktów wewnętrznych i załamania procesu integracji postsowieckiej.
Inoziemcew zauważa, że pierwsze sankcje po rozpoczęciu wojny były niespodziewane i surowe, dlatego wywołały silną reakcję w Rosji. Stopniowe rozszerzanie restrykcji nie przynosi już takiego rezultatu.
Mit o buncie społecznym w Rosji
Inoziemcew zwraca również uwagę, że Zachód powinien zrezygnować z przeświadczenia, iż pogorszenie się warunków bytowych w Rosji doprowadzi do buntu społecznego.
Jego zdaniem, wojna może być finansowana nawet w ciężkich warunkach gospodarczych, podczas gdy inne wydatki będą coraz trudniejsze do urzeczywistnienia.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło