Zwierzęta wpadają w popłoch, a gospodarze w gniew. W Mielenku Gryfińskim nieopodal Szczecina trwa konflikt wokół strzelnicy, którą ulokowano na obrzeżach lasu. Sprzeciwiają się pobliscy lokatorzy, posiadacze gospodarstw agroturystycznych i stajni koni. Huk wystrzałów wywołuje u zwierząt napięcie, przez co porywają się do ucieczki. A to może skutkować stratowaniem lub kosztownymi urazami. Reportaż "Interwencji".

Spór o strzelnicę w Mielenku Gryfińskim trwa Zobacz więcej
W Mielenku Gryfińskim koło Szczecina od dłuższego czasu rozgrywa się sprawa sporna pomiędzy hodowcą bydła a Bractwem Kurkowym z Gryfina, które obok własności rolnej rolnika uruchomiło strzelnicę otwartą. Jest ona umiejscowiona zaledwie sto metrów od łąki, gdzie wypasane są krowy.
– Moje funkcjonowanie jest związane ze strzelnicą. Żaka sąsiaduje z nią, zwierzęta się niepokoją, oddalają się. Zaczynamy odczuwać dotkliwe konsekwencje w postaci utraty młodych. Ostatnia sobota, godzina trzynasta, otrzymuję wiadomość od sołtyski, że będą strzelać od piętnastej. Muszę być w gotowości, że stado pobiegnie w to miejsce z łąki. Należy skontrolować, czy wszystkie młode powróciły – relacjonuje Jacek Buszta.
Uskażają się na dolegliwości strzelnicy. „Na ogół strzelanie trwa 4-5 godzin, non stop”
Mężczyzna hoduje bydło mięsne. Posiada ich dwieście dwadzieœcia. Troszczy się o zwierzęta tym bardziej, że tylko jeden jego byk reproduktor jest warty sześć tysięcy euro. A gdy krowy słyszą kanonadę wystrzałów, ogarnia je panika. Gna przed siebie w popłochu. Zdarza się, że wpadają do zbiorników wodnych.
– Zwykle strzelanie zajmuje 4-5 godzin, bez przerwy. Pomimo że to bydło mięsne, ono też produkuje mleko dla swych młodych. W sytuacji stresowej przekłada się to na obniżoną produkcję mleka. Tak samo jest w przypadku krów mlecznych – mówi Jacek Buszta.
– Jestem bardzo rozczarowana, że nie odbyły się żadne konsultacje społeczne. Dowiedziałam się o strzelnicy w momencie jej otwarcia. To jest miejscowość hodowlana, dlatego dziwi mnie, że nikt nie zapytał. To niezrozumiałe – podkreśla Wioletta Grochalska, sołtys Mielenka Gryfińskiego.
Właściciele strzelnicy nie odczuwają wyrzutów sumienia.
Marek Woś, przewodniczący Bractwa Kurkowego Gryf w Gryfinie, zapewnia, że wybrano najlepsze miejsce na strzelnicę.
Przewodniczący: Jest usytuowana w samym środku lasu.
Reporter: Na początku lasu.
Przewodniczący: Ale z trzech stron występuje drzewostan. Wielokrotnie dokonywaliśmy pomiarów natężenia dźwięku i nigdzie nie są normy przekroczone.
Reporter: Ale występuje problem.
Przewodniczący: Jest, oprócz tego pana hodowcy dolegliwości zawiadamiają hodowcy koni.
Reporter: Jak rozwiązać problem?
Przewodniczący: To, co było możliwe już wykonaliśmy, wyciszyliśmy stanowiska do strzelania, to jedyna metoda, chcemy ponadto zdobyć fundusze na płyty dźwiękochłonne, ekrany.
Pan Jacek od roku usiłuje rozwiązać zagadnienie, lecz negocjacje z Bractwem kończą się niepowodzeniem. Jego sąsiedzi i inni rolnicy demonstrują przeciwko odgłosom ze strzelnicy. Ponadto staje się ona również składowiskiem złomu i zużytych opon.
– Posiadamy krowy, trzymamy konie w naszym chowie. Denerwuje mnie, że ktoś się zabawia i zakłóca mój spokój. A zwierzęta mają wrażliwszy słuch. Najgorsze są nagłe i niespodziewane huki. Moje zwierzęta są niebezpieczne dla siebie oraz dla nas. Gdy rozpoczyna się strzelanie, kiedy wpadną w szaleństwo, biegają bez opamiętania – zauważa Jacek Wasik, hodowca koni i krów.
– Podczas odbywania się strzelań, trudno usiedzieć na zewnątrz, napić się kawy. Rozlega się huk, nieregularne strzały, podrywa człowieka, psy zaczynają skomleć. Prawa społeczne trzeba wyważać. Z jednej strony mamy Bractwo Kurkowe, a z drugiej wioskę, dwieście osób we wsi, którzy przez to cierpią. To jest społecznie niedopuszczalne, to nie fair, że kilku panów, którzy chcą sobie postrzelać, terrorem nęka wioskę – uważa Piotr Kielak, mieszkaniec okolicy.
– Człowiek nie może uporządkować swych myśli, wystrzały są seriami. Nawet z armat strzelali różnych. Huk. Kury nie chcą opuszczać podwórka podczas strzelaniny – opowiada Sławomir Olek, sąsiad pana Jacka.
„Stwierdziliśmy, że dobro mieszkańców jest ważniejsze”
Ustaliliśmy, że wcześniej to samo Bractwo Kurkowe użytkowało inną strzelnicę w sąsiedniej gminie Widuchowa. Tamtejszy wójt przyczynił się do zakazu jej działalności.
– Funkcjonowanie strzelnicy w Widuchowej budziło niepokoje u lokatorów. Miało to związek z nadmierną uciążliwością akustyczną. Stwierdziliśmy, że dobro mieszkańców jest ważniejsze. Bractwo musiało poszukiwać innej strzelnicy i znalazło w Mielenku – wyjaśnia Paweł Wróbel, wójt gminy Widuchowa.
– Wydzierżawiliśmy tę działkę od Lasów Państwowych na dwadzieścia lat. Płacimy siedem tysięcy złotych rocznie za teren. Sądzimy, że to wspaniałe miejsce, nie możemy tego zmienić, jest zgodna z prawem – podkreśla Marek Woś, przewodniczący Bractwa Kurkowego.
Odmienne światło rzuca na sprawę radca prawny Aleksander Bolko: – Nie wszystko, co opisane w prawie, będzie w zgodzie z regułami współżycia społecznego, ze zdrowym rozsądkiem. Tego nie można zawrzeć w przepisach. Nie ma wątpliwości, że ludzie mają rację, mają prawo do spokojnego życia bez hałasu i stresu. Jeżeli to strefa rolnicza, to organizator winien pomysleć, że w tym miejscu nie powinno się to znajdować. Zabrakło logiki oraz przyzwoitości.
Tomasz Różak prowadzi agroturystyczne gospodarstwo rybackie w odrestaurowanym wiatraku. On również uskarża się na strzelnicę. Akcentuje, że traci turystów.
– W sezonie wakacyjnym mamy mnóstwo gości z miasta, którzy tutaj zjeżdżają poszukiwać natury, ciszy, spokoju, a zza granicy rozlegają się strzały. Ludzie tutaj przyjeżdżają słuchać szmeru rzeki, śpiewu ptactwa i to kłopot – zaznacza.
Agata Diakowska jest hodowcą koni. Zwraca uwagę na doli zwierząt.
– Takie wystrzały są nieprzewidywalne, a hałas impulsowy może być przyczyną spłoszenia. W następstwie może dochodzić do urazów ciała, konie mogą sforsować ogrodzenie, wyjść na zewnątrz, to stanowią zagrożenie dla osób postronnych. Przykładowo, gdybym jechała konno w pobliżu strzelnicy i nagle nastąpiłyby wystrzały, koń może mnie ponieść, zrzucić – mówi.
Lekarz weterynarii: Krowy mogą nabawić się kontuzji kończyn, w tym złamań
– Wystrzał może wywoływać silny stres u krów. Jedna waży od 700 do 900 kg, więc np. 100 krów rozpędzonych do ponad 30 km/h może wywołać kolosalne straty. Mogą doznać kontuzji kończyn, w tym złamań. Ponadto nagły wyrzut adrenaliny może powodować bezpłodność – wymienia lekarz weterynarii Marek Zenkner.
Co na to organy miejskie i gminne Gryfino? Kontrowersje wyjaśniamy z wiceburmistrzem Tomaszem Milerem.
– Czy to prawda, że burmistrz użytkuje tę strzelnicę?
– Była raz, lecz gdy się okazało, że jest to sporne, wstrzymała tam działalności do czasu zlikwidowania sporu.
– Na stronie Bractwa Kurkowego jedną z pierwszych informacji jest o zawodach o „Puchar Burmistrza Gryfina”.
– Jest to sytuacja, w której samowolnie tak nazwano zawody, sytuacja niedopuszczalna.
Po naszej rozmowie z wiceburmistrzem, na stronie internetowej Bractwa Kurkowego, ukazał się tajemniczy wpis: „Informujemy, że zawody o Puchar Burmistrza Gryfina nie były powiązane z Burmistrzem Miasta i Gminy Gryfino, nie były wsparte żadną pomocą ze środków gminy ani prywatnie przez jej władze”.
– Bezradność jest kompletna. Dlaczego burmistrz, wiedząc od roku, że mieszkańcy mają problem ze strzelnicą, nic nie zrobił? Jedynie co czynił, to kierował mnie na drogę sądową – reasumuje Jacek Buszta.
Pełny materiał dostępny w serwisie „Interwencja”.
Zauważyłeś coś istotnego? Przekaz nam fotografię, nagranie albo napisz, co się wydarzyło. Skorzystaj z naszej Wrzutni
WIDEO: Awantura w "Śniadaniu Rymanowskiego". "Pan nie jest godny nosić tytułu ministra"

Artur Pokorski/polsatnews.pl
Źródło



