Polska Stacja Antarktyczna im. Henryka Arctowskiego znajduje się na półkuli południowej, w archipelagu Szetlandów Południowych, na Wyspie Króla Jerzego. Cały archipelag leży w morskim regionie klimatycznym Antarktydy. gr PAP/Tomasz Janecki
Bez sprzyjających okoliczności nawet bardzo kosztowne i długotrwałe poszukiwania zaginionych badaczy polarnych okazują się bezskuteczne, dlatego odkrycie szczątków brytyjskiego odkrywcy przez polskich naukowców jest wydarzeniem przełomowym – zauważa dr Szymon Oryński z Instytutu Geofizyki Polskiej Akademii Nauk.
Brytyjski portal BBC ujawnił w poniedziałek, że badacze z Polskiej Stacji Antarktycznej im. Henryka Arctowskiego odnaleźli w styczniu tego roku szczątki brytyjskiego podróżnika Dennisa „Dzwonka”. Bell zaginął w 1959 roku w wieku 25 lat podczas misji na Antarktydzie. Oprócz szczątków szkieletu, odnaleziono między innymi zegarek, urządzenie komunikacyjne, fajkę, fragmenty bambusowych kijków narciarskich, resztki lampy paliwowej, szklane naczynia toaletowe oraz elementy namiotów wojskowych.
Dr Szymon Oryński, doświadczony w wyprawach polarnych i stosowaniu technik geofizycznych w archeologii, podkreślił bezprecedensowy charakter tego odkrycia.
„Ta sytuacja jest bezprecedensowa. Nawet skrupulatnie zaplanowane, wymagające dużych nakładów poszukiwania zaginionych polarników często nie przynoszą rezultatów bez zbiegu okoliczności. W tym przypadku odkrycia miały charakter incydentalny, po którym nastąpiły systematyczne działania badawcze i konserwatorskie” – wyjaśnił PAP specjalista z Zakładu Magnetyzmu Instytutu Geofizyki PAN.
Wyraził podziw dla osiągnięć swoich kolegów z Antarktydy.
Opisując zorganizowane protokoły przeszukiwania, Oryński podkreślił zróżnicowanie metodologii w zależności od okoliczności.
Przedstawiając potencjalne podejście, stwierdził: „Po zdefiniowaniu strefy docelowej – w oparciu o czynniki takie jak ostatnia znana komunikacja lub planowane trasy podróży – wstępne etapy obejmują analizę zdjęć lotniczych i danych teledetekcyjnych. Działania na miejscu zazwyczaj wykorzystują narzędzia geofizyczne, takie jak georadar, mapowanie pola magnetycznego lub pomiary elektrooporowe. Wybór możliwych do zastosowania technik jest szeroki, a ich zwieńczeniem są badania archeologiczne”.
Zauważył ponadto, że środowiska polarne – zarówno arktyczne, jak i antarktyczne – stwarzają wyjątkowe wyzwania ze względu na ruchy pokrywy lodowej, które utrudniają dokładne ustalenie miejsca pobytu ruchomych szczątków.
Oryński wspominał o częstych spotkaniach w terenie z różnymi przedmiotami, choć zazwyczaj są to głównie śmieci niesione przez prądy oceaniczne, jak to można było zaobserwować wzdłuż wybrzeży Svalbardu.
Dennis „Tink” Bell, urodzony w 1934 roku, służył w Królewskich Siłach Powietrznych (RAF) jako meteorolog. W 1958 roku, na mocy dwuletniego kontraktu, został wysłany do brytyjskiej bazy w Zatoce Admiralicji na Wyspie Króla Jerzego – około 120 km na północ od Półwyspu Antarktycznego. Zginął tragicznie w antarktycznych warunkach zimowych 26 lipca 1959 roku, wpadając do szczeliny lodowcowej podczas prac terenowych.
Szczątki zidentyfikowano 29 stycznia tego roku. Są pokryte lodem i kamienistym terenem u podnóża Lodowca Ekologicznego na Wyspie Króla Jerzego, a także osadami powierzchniowymi na samym lodowcu.
Odkrycia dokonała grupa badawcza z Polskiej Stacji Antarktycznej im. Henryka Arctowskiego w składzie: prof. Piotr Kittel, dr Paulina Borówka i dr Artur Ginter z Uniwersytetu Łódzkiego, dr Dariusz Puczko z Polskiej Akademii Nauk oraz pracownik techniczny Artur Adamek. (PAP)
akp/ agt/ kosić/