Prezydent Stanów Zjednoczonych ogłosił poważny konflikt handlowy ze społecznością globalną, który następnie częściowo zawiesił dość szybko. Jest niemal pewne, że ten konflikt będzie trwał — ale początkowa konfrontacja jest już za nami. Przedstawiamy podsumowanie jej wyników.

- Konflikt handlowy może być punktem centralnym drugiej kadencji Donalda Trumpa
- W tej chwili trudno powiedzieć, że wyszedł z tego zwycięsko.
- Ważne jest to, że Unia Europejska obecnie temu nie przeszkadza.
- Jednak nastroje w Pekinie są stosunkowo optymistyczne. Cła Trumpa mają swoich niedocenianych beneficjentów.
- Aby uzyskać dodatkowe informacje biznesowe, odwiedź Businessinsider.com.pl
Konflikt handlowy zainicjowany przez Donalda Trumpa jest trudny do śledzenia. 2 kwietnia nałożył on wygórowane cła na większość krajów, tylko po to, by wkrótce potem ogłosić zamrożenie wielu z nich na 90 dni. Cła na towary chińskie wzrosły do 145 procent. Mimo to niektóre produkty technologiczne miały być początkowo zwolnione z tych ceł, chociaż może już tak nie być.
Donald Trump nie zwycięża w swoim konflikcie
Ocena konfliktu po pierwszym starciu jest trudna. W tym momencie trudno jednak przeoczyć fakt, że Donald Trump nie odnosi sukcesów w bitwie, którą sam zainicjował. Jego wybory często się zmieniają, powodując panikę inwestorów — a niewielu rozumie jego pozycję. Podważa to wizerunek USA jako niezawodnego sojusznika gospodarczego. Ponadto cła ujawniły podziały w jego administracji. Społeczność globalna była na przykład świadkiem starcia dwóch kluczowych doradców Trumpa — Petera Navarro i Elona Muska.
Możliwe, że zaczynają się subtelne zmiany, które ostatecznie mogą okazać się korzystne dla Trumpa. Ze względu na niepewność związaną z taryfami, przedsiębiorstwa mogą coraz częściej decydować się na inwestowanie w USA i przenoszenie swoich fabryk z innych krajów. Nawet jeśli tak się stanie, konsekwencje takich ruchów prawdopodobnie nie będą widoczne przez kilka lat.
Co dzieje się w Pekinie?
Społeczność globalna próbowała odpowiedzieć raczej spokojnie na taryfy ogłoszone 2 kwietnia. Jednak Pekin wybrał inne podejście. Natychmiast ogłosił taryfy odwetowe, co wywołało reakcję ze strony USA — Trump zdecydował się na eskalację taryf na Chiny do 145%.
Ale czy Chiny są naprawdę w niekorzystnej sytuacji? Ekonomicznie z pewnością poniosą znaczne koszty. Niemniej jednak Chiny postrzegają tę konfrontację inaczej niż większość narodów — postrzegając ją bardziej jako walkę o globalną supremację.
„Pekin uważa, że gdy tylko zamieszki ustaną, niewielu będzie uważać USA za wiarygodnego partnera gospodarczego lub w zakresie bezpieczeństwa, a Chiny staną się bardziej przewidywalnym – i być może bardziej przychylnym – sojusznikiem” – stwierdził Guardian w swoim artykule redakcyjnym.
„To jest kluczowy moment w globalnym krajobrazie. Chiny przewidują trudności. Jednak nie będą całkowicie niezadowolone, gdy zobaczą, że Stany Zjednoczone przyspieszają swój własny upadek” – kontynuuje publikacja.
W krótkim okresie Pekin może również znaleźć korzyści w zwolnieniach z ceł na niektóre towary technologiczne. Podkreśla to nieprzewidywalność Donalda Trumpa — jednocześnie wzmacniając wizerunek Chin jako znaczącego globalnego gracza w sektorze IT.
Dalszą część artykułu znajdziesz pod filmem
Zbadaj „Jak chorują Polacy”: „Zaskakująca różnica między grupami wiekowymi”
UE jeszcze nie stoi w obliczu porażki
W przeciwieństwie do Chin Bruksela nie toczy otwartej walki z Waszyngtonem. Zasadniczo UE dąży do utrzymania bliskich stosunków politycznych i gospodarczych z USA.
Z tej perspektywy działania UE wydają się całkiem rozsądne – a Bruksela zachowała swoją polityczną godność. Po tym, jak Trump ogłosił ogólne cła w wysokości 20% na towary z UE 2 kwietnia, Bruksela odpowiedziała cłami w wysokości 25%, które były odpowiedzią na wcześniejsze cła USA nałożone w marcu na stal i aluminium. Ponadto cła UE zostały opracowane tak, aby przede wszystkim wpłynąć na te stany amerykańskie, które popierają Trumpa i Republikanów (obejmujące między innymi produkty rolne). Kiedy Donald Trump zawiesił cła w wysokości 20%, UE odpowiedziała zawieszeniem swoich. Wygląda na to, że dynamika USA-UE jest obecnie w martwym punkcie, być może z niewielką przewagą dla Europy.
Cisi beneficjenci konfliktu handlowego
Wielka Brytania radzi sobie z konfliktem handlowym stosunkowo dobrze. Naród stoi przed wyzwaniami — jego gospodarka nie jest w optymalnej kondycji, a po Brexicie napotyka trudności wynikające z ograniczonego dostępu do wspólnego rynku UE. Wysokie cła ze strony USA mogą zatem oznaczać katastrofę gospodarczą dla Londynu. Nic dziwnego, że premier Keir Starmer próbował nawiązać z Donaldem Trumpem zrównoważony kontakt. To podejście wydaje się przynosić rezultaty — 2 kwietnia USA nałożyły stosunkowo niskie, 10% cła ogólne na produkty z Wielkiej Brytanii. Tak więc, nawet jeśli wygórowane cła zostaną przywrócone za trzy miesiące, Brytyjczycy znajdą się w stosunkowo korzystnej sytuacji.
Do cichych beneficjentów konfliktu handlowego zaliczają się również kraje, które Trump zaczął testować na początku swojej obecnej kadencji — konkretnie Kanada i Meksyk. Kraje te całkowicie uniknęły nowych taryf 2 kwietnia, chociaż
Źródło