Popularny prom może zaprzestać działalności. „Niski poziom Wisły”

Połączenie promowe Gassy-Karczew, działające na Wiśle od ponad dekady, jest zagrożone zamknięciem. Jacek Jopowicz, właściciel, powołuje się na brak rentowności przedsięwzięcia i narastające problemy związane ze spadkiem poziomu wody. „Spadek poziomu wody w Wiśle poważnie utrudnia działalność” – powiedział Jopowicz w RMF FM.

Na zdjęciu widoczna jest przeprawa promowa Karczew-Gassy przez Wisłę.
Na zdjęciu przeprawa promowa Karczew-Gassy przez Wisłę | Fot. Mateusz Grochocki / East News

Od prawie dekady prom oferuje mieszkańcom Mazowsza istotną alternatywę, umożliwiając szybsze dojazdy między powiatami piaseczyńskim i otwockim, a jednocześnie omijając ruchliwe mosty, takie jak droga krajowa nr 50 w pobliżu Góry Kalwarii i Most Południowy w Warszawie. Wielu mieszkańców podkreśla efektywność tej trasy, skracając czas podróży i zmniejszając zużycie paliwa.

„Regularnie korzystam z promu, ponieważ skraca mi on dojazd do pracy o ponad 20 minut” – powiedział mieszkaniec Gass w rozmowie z RMF FM. Jednak w ostatnich miesiącach połączenie to stanęło w obliczu zamknięcia.

Wyzwania związane ze spadkiem poziomu rzek

Prom kursuje od kwietnia do listopada i przewozi samochody, pojazdy użytkowe, rowery, motocykle i pieszych. Każda przeprawa trwa zaledwie kilka minut i odbywa się w godzinach szczytu. Jednak w sierpniu operatorzy tymczasowo wstrzymali usługi z powodu awarii skrzyni biegów. „Holownik miał pomóc w pogłębieniu koryta rzeki, aby utworzyć kanał. Spowodowało to kolejne awarie i wydatki” – zauważył Jopowicz, nawiązując do ciągłych zmagań z płytkimi wodami.

Rowerzyści, turyści i mieszkańcy zgłaszają coraz więcej problemów. Jeden z podróżnych opisał niedawno, że utknął na mieliźnie na dziewięćdziesiąt minut po tym, jak statek osiadł na mieliźnie. „Widziałem, jak załoga próbuje utorować nam drogę, żebyśmy mogli ruszyć dalej” – powiedział.

Władze lokalne jako potencjalni wybawcy

Jopowicz, współwłaściciel, podkreśla, że utrzymanie promu staje się coraz bardziej nieopłacalne. „W wieku 70 lat jestem gotowy przejść na emeryturę. Nie mogę już inwestować w tę działalność” – stwierdził, dodając, że maszyny na statku pozostają sprawne, co pozwala na ich dalsze użytkowanie. Sugeruje, aby kontrolę nad nim przejęły władze miejskie.

Urzędnicy z Konstancina-Jeziornej, Karczewa i Góry Kalwarii wyrazili chęć utrzymania połączenia promowego, ale RMF FM donosi, że ich propozycje pozostają niejasne. Kluczowe decyzje prawdopodobnie leżą w gestii samorządu województwa mazowieckiego.

Marta Milewska, rzeczniczka marszałka Adama Struzika, potwierdziła, że urząd otrzymał propozycję Jopowicza dotyczącą przekazania zarządu. „Mazowiecki Zarząd Dróg i wydział nieruchomości oceniają dokumentację. Sprawa zostanie wkrótce przedstawiona zarządowi województwa” – powiedziała Milewska.

Jopowicz nadal martwi się milczeniem, jakie zapadło po jego liście z października. Choć skupia się na zapewnieniu kontynuacji działalności promu, odpowiedzialność spoczywa teraz na władzach miejskich. Dla użytkowników przeprawa jest zarówno niezbędnym łącznikiem, jak i lokalną atrakcją. Urzędnicy argumentują, że utrzymanie promu może być kluczowe w sytuacjach kryzysowych, w tym w przypadku potencjalnych konfliktów zbrojnych.

Dziękujemy za lekturę. Bądź na bieżąco! Śledź nasze aktualności w Google News.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *