Największy obiekt nuklearny w Europie, położony w ukraińskim Zaporożu, stał się poważną przeszkodą w próbach rozwiązania konfliktu między Rosją a Ukrainą. Kijów nie może pozwolić, aby ta ważna placówka pozostała pod kontrolą rosyjskich okupantów, którzy już ją uznali za swoją własność, według Washington Post. Stanowcze stanowisko Rosji w tej sprawie stanowi barierę dla rozmów pokojowych.

- Elektrownia jądrowa w Zaporożu odpowiadała za 20 procent produkcji energii na Ukrainie i była przykładem jej niezależności energetycznej.
- Rosja przekształciła elektrownię w bazę wojskową, wykorzystując ją do przeprowadzania ataków na Nikopol.
- Rosja formalnie włączyła elektrownię do swojego sektora jądrowego i nie zamierza jej zwrócić Ukrainie ani żadnemu innemu państwu.
- Aby uzyskać dodatkowe informacje na temat biznesu, odwiedź Businessinsider.com.pl
Kijów jest zdecydowany nie pozwolić siłom rosyjskim zachować kontroli nad elektrownią jądrową w Zaporożu. Tymczasem Moskwa twierdzi, że okupowany obiekt jest legalnym nabytkiem, jak donosi Washington Post.
Jak podkreśliła gazeta, elektrownia w Zaporożu była symbolem niezależności energetycznej Ukrainy, a co za tym idzie, jej samowystarczalności gospodarczej. Stanowiąc 20 procent krajowej produkcji energii elektrycznej , nie tylko zaspokajała popyt krajowy, ale także ułatwiała eksport energii elektrycznej do Europy.
Elektrownia przekształcona w obiekt wojskowy
Jednak obiekt ten stał się symbolem ambicji Rosji, by zdominować Ukrainę i podporządkować jej gospodarkę własnym potrzebom. Według Washington Post, siły rosyjskie przekształciły zakład w bazę wojskową, z której przeprowadzają ataki na Nikopol, miasto położone po drugiej stronie Dniepru.
Czytaj także: Tym razem administracja USA uznała Rosję za agresora
Jurij Bachno, szef nikopolskiej administracji wojskowej, poinformował, że po przejęciu elektrowni w Zaporożu Rosjanie zaczęli tam szkolić rekrutów do prowadzenia ostrzału artyleryjskiego i ataków dronów na miasto. W wyniku tych działań życie straciło 79 mieszkańców Nikopola, 400 osób zostało rannych, a około 7000 budynków zostało uszkodzonych.
Biały Dom zaproponował własną strategię dla elektrowni w Zaporożu. Prezydent Donald Trump zasugerował, że Stany Zjednoczone mogłyby pomóc w zarządzaniu i potencjalnym przejęciu ukraińskich obiektów jądrowych. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski stanowczo odrzucił tę sugestię, podkreślając, że elektrownia jądrowa jest własnością państwa ukraińskiego.
Rosja rości sobie prawo własności do elektrowni
Moskwa nie wykazała chęci zwrotu przejętej infrastruktury. Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych stwierdziło w marcu, że elektrownia jądrowa w Zaporożu została zintegrowana z rosyjskim sektorem nuklearnym i że jej przekazanie Ukrainie lub innemu państwu nie wchodzi w grę.
Przeczytaj także: Kongresmenka urodzona na Ukrainie proponuje: „Oddać terytorium Rosji”
Ukraina niedawno oskarżyła Moskwę o zaniedbanie kwestii bezpieczeństwa w okupowanej elektrowni, powołując się na doniesienia o znacznym wycieku oleju napędowego, które Rosja uznała za „fałsz”, donosi Reuters.
Strona ukraińska utrzymuje, że rosyjska administracja zakładu, który obecnie nie działa, doprowadziła do poważnego pogorszenia stanu jego wyposażenia. Według niej zakład będzie mógł wznowić działalność tylko po zwróceniu go władzom ukraińskim.
Agencja Reuters informuje, że pod koniec marca w elektrowni w Zaporożu obecny był niewielki zespół ekspertów z Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA). Najnowszy kwartalny raport MAEA wskazuje, że sytuacja bezpieczeństwa w obiekcie pozostaje niepewna, a uzbrojeni żołnierze rosyjscy ograniczają dostęp do niektórych obszarów stacji.
Dyrektor Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej Rafael Grossi oświadczył, że choć Rosja zarządza elektrownią w sposób kompetentny , niektóre prace konserwacyjne mogą nie być wykonywane tak dokładnie, jak to konieczne, ze względu na trwający konflikt.
Washington Post podkreśla, że ciągła kontrola Rosji nad elektrownią w Zaporożu stanowi najgorszy scenariusz dla Ukrainy. Taka sytuacja wiązałaby się z utratą krytycznej mocy energetycznej dostarczanej przez obiekt, a mieszkańcy Energodaru – miasta związanego z elektrownią – nie mogliby wrócić do swoich domów.
Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Google News.
Źródło