Kurier dostarczy bułkę i żelazko? Szef Pyszne.pl odpowiada

Kurierzy z dostawą jedzenia wpisali się na dobre w krajobraz polskich miast. Jak mówi Business Insider Polska Arkadiusz Krupicz, szef Pyszne.pl, na lunchach się jednak nie skończy — a „pomarańczowi” kurierzy będą dowozić również bułki czy żelazka. A może kurierów zastąpią drony czy roboty? Nasz rozmówca uspokaja pracowników z krwi i kości, ale przyznaje — kolejne testy takich maszyn są w planach.

  • Z szefem Pyszne.pl rozmawiamy też o ulubionych smakach Polaków i o boomie na kuchnię z Korei
  • Wśród trendów kulinarnych bardzo wyraźny jest „głód popkultury” — wskazuje nasz rozmówca
  • Arkadiusz Krupicz uspokaja też pracowników, którzy mogą się czuć zagrożeni robotami. — Jeśli czegoś się obawiam, to tego, że będzie brakować kurierów niż tego, że zabraknie dla nich pracy — opowiada
  • Więcej informacji o biznesie znajdziesz na Businessinsider.com.pl

Mateusz Madejski, dziennikarz Business Insider Polska: Przeglądam najpopularniejsze dania na waszej platformie. Nie zaskakuje mnie to, że numerem jeden jest kebab ani to, że kochamy pizzę. Ale już popularność kuchni koreańskiej jest pewną nowością.

Arkadiusz Krupicz, dyrektor zarządzający i współzałożyciel Pyszne.pl: Czołówka faktycznie rzadko się zmienia. Są natomiast ciekawe dania, które trendują – zaczynają się pojawiać one w coraz większej liczbie lokali, najpierw zdobywają popularność w dużych miastach, potem w całej Polsce. Tak też powoli dzieje się z ramenem czy koreańskimi bulgogami. Mogę powiedzieć, że na przykład we Wrocławiu powstaje dużo lokali z koreańską kuchnią. Ale też jest sporo dostaw, na przykład do koreańskich pracowników firm z Dolnego Śląska.

Co sprawia, że Polacy otwierają się na nowe smaki?

Na pewno to, że coraz częściej podróżują – również w miejsca, które jeszcze niedawno były dla nich egzotyczne. Stamtąd przywożą inspirację. Często komuś się spodoba jakieś danie podczas podróży i zakłada mały lokal, który je serwuje. Kiedy się sprawdzi, inne, większe lokale, podchwytują taki specjał. Tak właśnie rodzą się trendy. Ale są też kuchnie, które nie potrafią za bardzo się u nas przyjąć. Na przykład portugalska.

Tylko podróże nas inspirują?

Oczywiście, że nie. Na przykład w najnowszym Raporcie Trendów Pyszne.pl wymieniliśmy „głód popkultury”. Ludzie inspirują się popkulturą – muzyką, serialami, filmami, ale i influencerami. Na przykład popularność K-Popu miała bardzo duży wpływ na nasze talerze – i to, że coraz częściej sięgamy po dania z Korei. Innym przykładem był popularny firm „Barbie” i wysyp różowych potraw w niektórych restauracjach czy dania inspirowane koncertem Taylor Swift.

Porozmawiajmy o przyszłości dostaw. Testowaliście dostawy jeżdżącymi, autonomicznymi robotami, ale i dostawy dronowe.

Takie maszyny mogą się sprawdzać w dostawach, ale oczywiście są tu pewne uwarunkowania oraz ograniczenia. Jeśli chodzi o dostawy jeżdżącymi autonomicznymi pojazdami, to mogą one sprawdzić się na przykład na kampusach czy na małych osiedlach. W naszym amerykańskim oddziale takie pojazdy są używane m.in. właśnie na zamkniętych uniwersyteckich kampusach. Drony są jeszcze bardziej skomplikowane – nie tylko od strony prawnej, ale i społecznej. Wielu ludzi może po prostu odczuwać dyskomfort, jeśli pojawiają się one nad głowami. W terenie zabudowanym nie mogą one być na razie wykorzystywane. Budzą natomiast zainteresowanie poza miastami. Nie ukrywam, że w ramach testów myśleliśmy o połączeniach dronowych pomiędzy Helem a Gdynią. Zwłaszcza że ten teren w sezonie bardzo się korkuje – a dostawa taką maszyną zajęłaby ok. 10-12 min. Jeśli chodzi zaś o jeżdżące roboty, to przygotowujemy się do kolejnych testów, być może na szerszą skalę, pamiętając o ograniczeniach – taki pojazd przecież nie wejdzie na przykład po schodach. Ale możemy na przykład zapytać klienta, czy jest w stanie zejść na dół po zamówienie. Jeśli tak, może podjechać do niego właśnie robot z dostawą. To idealne rozwiązanie na niewielkich odległościach i np. na osiedlach.

Popyt na kurierów rośnie

Kurierzy mają prawo do obaw?

Nie, wręcz przeciwnie – będziemy ich potrzebować coraz więcej. Popyt na szybkie dostawy – nie tylko jedzenia z restauracji, ale i innych artykułów – będzie bardzo rósł. Jeśli więc czegoś się obawiam, to tego, że będzie brakować kurierów niż tego, że zabraknie dla nich pracy. Systemy jeżdżące czy drony będą raczej wspierać ludzi, a nie ich zastępować. Kurier to najważniejsze ogniwo tego biznesu.

Jak duże są teraz problemy z personelem?

My jesteśmy jedyną platformą, która oferuje stałe wynagrodzenie za godzinę plus bonusy w oparciu o obowiązujące przepisy. Ale jeżeli jest weekend i dodatkowo np. pada deszcz, to o dostępnych kurierów jest zdecydowanie trudniej. Szczególnie że w tym czasie, gdy mniej osób chce jeździć, szybko wzrasta liczba tych, którzy chcą zamawiać.

Czy coś może tu zmienić dyrektywa platformowa – i jej implementacja?

Rozmowy w tej sprawie trwają, podobnie jak dialog z rządem w tej sprawie. Efektem implementacji może być obowiązkowa umowa o pracę dla każdego kuriera. To nie jest rozwiązanie pożądane ani przez kurierów, ani tym bardziej przez branżę gastronomiczną.

Waszym zdaniem to dobry pomysł?

Zapytaliśmy kurierów o rodzaj umowy w bezpośredniej ankiecie. 70 proc. z nich odpowiedziało, że preferuje umowy zlecenia. To daje im nie tylko większy zarobek, ale i elastyczność. Nie chcielibyśmy więc, żeby normowanie rynku – bardzo potrzebne – zakończyło się wylaniem dziecka z kąpielą. No i tym, że pizza będzie droższa o 10 czy 12 zł z dostawą. Bo taki byłby efekt zatrudnienia każdego kuriera na umowę o pracę. Potrzebny jest więc tu pewien balans. Trzeba też pamiętać, że kurierzy traktują często tę pracę jako dodatkową. Zwykle podstawowe źródło zarobków jest gdzieś indziej – więc im tu jest mniej formalności, tym lepiej. Oni ustalają swoje grafiki zwykle z tygodnia na tydzień. Praca kuriera ma zatem charakter pracy mocno elastycznej. Dobrze, by ta elastyczność była zachowana podczas implementacji dyrektywy platformowej. Oczekuje tego cała branża food delivery.

Czym się zwykle poruszają kurierzy?

To zależy od miejsca. W centrach miast najlepiej sprawdzają się rowery, na przykład te elektryczne. Na obrzeżach lepsze są samochody. Większość zamówień dostarczają natomiast kurierzy na rowerach. A wszystkich kurierów mamy prawie 4 tysiące.

Kurier przywiezie nawet elektronikę

Coraz częściej dowożą oni nie tylko ciepłe posiłki.

Idea jest taka, by dostarczali właściwie wszystko, co może się zmieścić do plecaka. Kwiaty, artykuły ze sklepów specjalistycznych, nawet drobną elektronikę – to wszystko wchodzi w grę. Bo też potrzeby ludzi są szerokie. Generalnie kierujemy naszą ofertę do tych, którzy są zabiegani, chcą zaoszczędzić czas – i którzy mogą sobie po prostu na taką usługę pozwolić. Chcemy stać się częścią codzienności Polaków.

Chcecie trochę konkurować z Paczkomatami InPostu?

Nie, bo takie maszyny opierają się na dostawach na drugi dzień. My chcemy dostarczać dostawę maksymalnie do 60 min. W Niemczech coś podobnego już funkcjonuje na podstawie współpracy naszego oddziału w tym kraju – Liferando – z MediaMarkt. Bardzo popularne są na przykład zamówienia padów do grania na konsoli. Ktoś gra, zepsuje mu się pad, zamawia kuriera, pad jest u niego w ciągu kilkudziesięciu minut. Ale też w grę wchodzą telefony, ładowarki, powerbanki… Inny przykład? Ktoś siedzi na home office i kończy mu się papier do drukarki. Przecież łatwiej zamówić kuriera niż wychodzić na godzinę do sklepu w czasie pracy. Każdy z nas w tygodniu ma sporo takich spraw. Już teraz mamy współpracę z Carrefourem, a sądzę, że będą kolejne umowy tego typu.

Pyszne.pl więc będzie dowodzić i bułki, i lunche – i elektronikę?

Taki mamy założony kierunek rozwoju i tego oczekują nasi klienci.

Dochodzą kolejne miasta, w których działa Pyszne.pl?

Tak. Obecnie jesteśmy już w 50 miastach – niedawno doszło Zakopane. Tam mamy swoją logistykę. Ale docieramy łącznie do 2 tys. miejscowości – w pozostałych po prostu partnerzy sami dostarczają zamówienia. Pyszne.pl jest zdecydowanie najbardziej dostępną platformą w naszym kraju.

Najwięcej zamówień jest w weekend?

Zgadza się. A co roku jednym z najlepszych dni jest 1 stycznia, choć klienci bardzo dużo się zamawiają podczas ważnych wydarzeń sportowych, jak mecze UEFA czy podczas ceremonii rozdania Oskarów.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *