Choć dopłaty do kredytów mieszkaniowych były głównym hasłem niesionym na nieruchomościowych sztandarach przez Koalicję Obywatelską, obietnic wyborczych, które miały wpłynąć na rynek nieruchomości – zarówno głoszonych przez KO, Trzecią Drogę, jak i Lewicę, było znacznie więcej. W rok od wyborów sprawdzamy, co udało się zrealizować, a co okazało się pustosłowiem.
Koalicyjne ogólniki
W umowie koalicyjnej podpisanej przez Koalicję Obywatelską, Trzecią Drogę oraz Nową Lewicę na temat nieruchomości znalazły się raptem trzy zdania. W punkcie 21. umowy są zobowiązania dotyczące:
- zwiększenia dostępności mieszkań,
- stworzenia warunków „dla istotnego przyspieszenia tempa oddawania nowych mieszkań: własnościowych, dostępnych na najem realizowany także przez samorządy oraz mieszkań socjalnych i komunalnych",
- wsparcia dla samorządów w remontach pustostanów na cele mieszkaniowe.
Fiasko „Kredytu na start” – przynajmniej w tym roku
Więcej obietnic związanych z tzw. mieszkaniówką można było jednak znaleźć w programach wyborczych poszczególnych ugrupowań tworzących obecną koalicję.
Koalicja Obywatelska do wygranych przez siebie ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych niosła na sztandarach przede wszystkim obietnicę wprowadzenia w życie kredytu z oprocentowaniem 0 proc., który marketingowo przemianowano na „Kredyt na start”.
Rok po wyborach i po przeszło dziesięciu miesiącach rządu Donalda Tuska takiego programu dopłat do kredytów mieszkaniowych nadal nie ma. Nadzieję zwolennikom rządowego dopalacza dał ostatnio Krzysztof Paszyk, minister rozwoju i technologii.
– Moim marzeniem byłoby, aby rocznica powołania rządu Donalda Tuska była tym terminem, kiedy będzie przyjęty program mieszkaniowy – stwierdził Paszyk.
Program nie ruszy jednak na pewno w 2024 r. Środki przeznaczone na budownictwo zostały przeznaczone bowiem na pomoc dla powodzian.
Obecnie najwcześniejszym terminem rozważanym w ministerstwie rozwoju i technologii w kontekście wprowadzenia w życie programu „Kredyt na start” jest marzec przyszłego roku, choć – jak pisaliśmy pod koniec września, przewija się również maj 2025 r.
Tak ceny mieszkań napompował „Bezpieczny kredyt 2 proc.”
Brak programu dopłat do kredytów mieszkaniowych może jednak cieszyć tych kupujących, którzy nie mogliby liczyć na dopłatę, a którzy zamiast rządowego wsparcia liczą na stabilizację stawek rozgrzanych „Bezpiecznym kredytem 2 proc.”.
Jak wynika bowiem z danych Bankier.pl udostępnionych przez Cenatorium, tylko w drugiej połowie 2023 r., gdy funkcjonował wspomniany program, średnie ceny transakcyjne, a więc faktycznie płacone za mieszkania, wzrosły w największych polskich miastach od ponad 11 proc. w Krakowie i Łodzi do ponad 16 proc. w Lublinie.
Stawki rozpędziły się tak bardzo, że o spowolnieniu wzrostu nie było mowy w I kw. 2024 r., a w II kw. 2024 r. podwyżkowy trend, zwłaszcza w przypadku najpopularniejszych metraży (0-35 i 35-60 mkw.) osłabł do 2-4 proc. w relacji kwartalnej. Biorąc pod uwagę ostatnie 12 miesięcy, średnie ceny ofertowe wzrosły w przypadku analizowanych metraży o ponad 20 proc., co uczyniło Polskę krajem z najmocniejszymi podwyżkami cen mieszkań w całej Unii Europejskiej.
Wyborców, którzy wcześniej zaciągnęli kredyty mieszkaniowe, mamiła także obietnica wchodząca w skład koalicji Nowa Lewica, która mówiła o zamrożeniu oprocentowania kredytów. Miały z niego skorzystać osoby, które swoje kredyty zaciągnęły do końca 2021 r.
Postulat nie został zrealizowany. Obecny rząd przedłużył jedynie tzw. wakacje kredytowe, czyli program umożliwiający odroczenie rat kredytu.
Nie ma śladu po dopłatach do czynszów
KO kusiła wyborców także dopłatami dla najemców mieszkań. Zgodnie z wyborczym pomysłem mieli oni otrzymywać na ten cel 600 zł miesięcznie.
W wykazie prac legislacyjnych Sejmu nie ma jednak ani jednej wzmianki, która wskazywałaby, że w ciągu ostatnich 10 miesięcy powstał jakikolwiek projekt ustawy wprowadzającej takie dopłaty.
Dopłaty do czynszów, choć nie dla wszystkich, umożliwia jednak funkcjonujący od sześciu lat program „Mieszkanie na start”. Warunkiem jest najem lokalu gminnego lub zbudowanego np. przez należącą do Skarbu Państwa spółkę PFR Nieruchomości.
W przypadku singli miesięczny dochód nie może jednak przekraczać progu wyznaczonego przez przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej. W przypadku rodzin stosowany jest z kolei przelicznik – 100 proc. przeciętnego wynagrodzenia powiększony o dodatkowe 40 proc. na każdego kolejnego członka rodziny.
10 mld na czynszówki, ale dopiero w 2030 r.
Wszystkie te obwarowania sprawiają, że z dopłat nie korzysta wielu najemców. Mogłoby to jednak zmienić większe zaangażowanie rządu i samorządów w budownictwo czynszowe.
Była to jedna z obietnic Koalicji Obywatelskiej, która zapowiadała, w przypadku wygranych wyborów, przeznaczać rocznie na uwolnienie pustostanów na cele mieszkaniowe 10 mld zł. Kolejne 3 mld zł miały trafiać do puli służącej dofinansowywaniu budowy nowych mieszkań w ramach Towarzystw Budownictwa Społecznego. Uwolnienie pustostanów i przeznaczenie ich na wynajem obiecywała także Nowa Lewica.
Projekt ustawy, która miałaby zwiększyć strumień pieniędzy na budownictwo czynszowe, powstał jeszcze wiosną, gdy resortem rozwoju i technologii kierował Krzysztof Hetman.
Projekt nie został jednak jeszcze skierowany do Sejmu. Od sierpnia pochylają się nad nim eksperci z Komisji Prawniczej.
Projekt zakłada m.in. w najbliższych latach maksymalnego (wynoszącego obecnie 1 mld zł) limitu wydatków budżetu państwa na program Budownictwa Społecznego i Komunalnego oraz ustalenie limitu wydatków na program w latach 2026-2030, tak by docelowo w 2030 r. wyniósł on wspomniane już 10 mld zł.
W przypadku Społecznego Budownictwa Czynszowego projekt ustawy wprowadza wydłużenie o rok, czyli do końca 2025 r., obowiązującego programu i jednoczesne zwiększenie jego budżetu z 4,5 do 7 mld zł. Środki ma zapewnić Bank Gospodarstwa Krajowego.
Poniżej błędu statystycznego
Jest jednak co naprawiać. Pomimo że liczba mieszkań wznoszonych w ramach budownictwa społecznego czynszowego jest najwyższa w ciągu ostatnich 10 lat, to jednak wciąż udział tego typu mieszkań wśród wszystkich nowo budowanych lokali jest znacznie poniżej błędu statystycznego.
Zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego w ciągu pierwszych ośmiu miesięcy 2024 r. rozpoczęto budowę 1816 takich mieszkań – o 2,6 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2023 r., jednak dwukrotnie więcej niż w 2022 r., 2020 r. czy 2019 r. oraz o 65 proc. więcej niż w najlepszym dla budownictwa 2021 r.
Ich udział w liczbie wszystkich nowo budowanych mieszkań wynosi 1,12 proc. – dwukrotnie więcej niż w latach 2019 – 2021 r.
Na najniższym poziomie od lat znajduje się za to budownictwo komunalne. W analizowanym okresie – według danych GUS – rozpoczęto budowę 432 mieszkań komunalnych – o ponad 40 proc. mniej niż przed rokiem i dwoma laty i o blisko 60 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2019 r. Udział tego typu budów wynosi obecnie 0,27 proc. Niższy był jedynie w pandemicznym 2020 r., gdy wiosną praktycznie nie rozpoczynano nowych budów w tym sektorze.
Akademik za złotówkę – ministerstwo nie ma uprawnień
We wspomnianym już projekcie ustawy znalazły się także zapisy dotyczące akademików, a dokładnie dopłat na ich budowę, remonty, a także kupno i przystosowanie już istniejących budynków. Mogliby z nich korzystać jednak wyłącznie studenci nieposiadający tytułów prawnych do innych lokali mieszkalnych w tych samym miejscowościach.
Nic jednak nie wskazuje na to, by w życie miał wejść głoszony przez Trzecią Drogę, głównie ustami Władysława Kosiniaka-Kamysza, program gwarantujący studentom akademik za symboliczną złotówkę.
O tym, że program raczej się nie ziści, świadczy odpowiedź na poselską interpelację Barbary Grygorcewicz (KO), która zapytała, kiedy ministerstwo planuje uruchomić program obniżenia cen pokoi w akademikach i jak będzie on wyglądał.
Z odpowiedzi udzielonej przez Mirosława Gzika, wiceministra nauki, wynika, że resort „nie ma uprawnień w zakresie kształtowania wysokości opłat za miejsca w domach studenckich”, a kwestia ta leży wyłącznie w kompetencjach uczelni, do których należą poszczególne akademiki.
Spora część uczelni przed rozpoczętym niedawno rokiem akademickim 2024/2025 zafundowała swoim żakom podwyżki w cennikach domów studenckich.
Milion mieszkań mało realny
Trzecia Droga stała także za postulatem budowy 1 mln mieszkań w trakcie kadencji Sejmu, czyli w ciągu czterech lat. Pomóc miało w tym uwolnienie wszystkich gruntów będących w zasobach Krajowego Zasobu Nieruchomości.
Dane Głównego Urzędu Statystycznego, które prezentujemy co miesiąc, sugerują jednak, że może być o to niezwykle trudno. Bo choć ostatnie lata były rekordowe pod względem liczby oddawanych mieszkań i domów, to w żadnym pojedynczym roku nie przekroczono poziomu 250 tys. lokali, a taki byłby niezbędny, by w ciągu najbliższych czterech lat osiągnąć obiecywany milion.
Ponadto liczba mieszkań, które będą oddawane do użytku w najbliższych latach, zależeć będzie od tego, ile budów rozpoczynano w poprzednich. O ile w 2021 r. deweloperzy i inwestorzy indywidualni ruszyli z budową 272 444 lokali, co było rekordem, licząc od 1989 r., o tyle w 2022 r. liczba rozpoczynanych budów spadła poniżej 200 tys. Próg ten najprawdopodobniej nie zostanie przekroczony także w 2023 r.
Mówimy przy tym łącznie o mieszkaniach oddawanych przez deweloperów, a także domach budowanych przez inwestorów indywidualnych.
Jeśli wyłączyć prywatną inicjatywę, liczba oddawanych do użytku mieszkań wahała się w ostatnich siedmiu latach od 105 do niespełna 144 tys., a liczba rozpoczynanych budów od 85 do 166 tys. lokali.