Około 12 milionów Polaków mieszka w blokach mieszkalnych pochodzących z czasów PRL. Tak zwane budownictwo wielkopłytowe stanowi znaczną część rynku nieruchomości w sektorze wtórnym. Pomimo licznych krytyk dotyczących przestarzałych metod budowy, słabego projektu i nieatrakcyjnej estetyki, te apartamenty nadal przyciągają nabywców. A co z cenami? Zazwyczaj bloki mieszkalne są wyceniane na niższą wartość niż nowe inwestycje, chociaż nie zawsze tak jest.

Na początek rozważmy pewien kontekst historyczny. Podczas gdy budownictwo wielkopłytowe jest często postrzegane jako symbol bloku komunistycznego i pozostałość po minionej epoce w naszym regionie, jego początki sięgają Europy Zachodniej. W latach 30. XX wieku we Francji powstały pierwsze budynki mieszkalne. Pionierem tej koncepcji był urbanista, architekt i wizjoner Le Corbusier, który poszukiwał metod niedrogiej i szybkiej budowy przy użyciu prefabrykowanych komponentów.
Te zachodnie bloki mieszkalne nie zyskały powszechnej popularności. Zostały jednak entuzjastycznie przyjęte przez komunistyczny Wschód. Osiedla okazały się zarówno ekonomiczne, jak i szybkie w budowie. W Polsce pierwsze mieszkania z wielkiej płyty pojawiły się w latach 60. Władze PRL dążyły do szybkiego i ekonomicznego budownictwa, co osiągnęły, choć kosztem jakości, rezygnując z luksusów i wygód.
Ciężar czy korzyść?
Bloki mieszkalne są często uważane za wadliwe. Problemy takie jak niewystarczająca wentylacja (powodująca cofanie się powietrza), brak izolacji termicznej i słaba akustyka sprawiają, że hałas sąsiadów jest łatwo słyszalny. Często pojawiają się skargi na zsypy na śmieci, które przyciągają nieprzyjemne zapachy, szczury i karaluchy. Należy zwrócić uwagę na kiepską estetykę klatek schodowych (czteropiętrowe budynki zazwyczaj nie mają wind), a niepraktyczne projekty mieszkań mogą komplikować codzienne życie.
Niemniej jednak, pomimo tych licznych wad, osiedla mieszkaniowe oferują również znaczące zalety — szczególnie w porównaniu ze współczesnymi budynkami deweloperskimi. Choć mogą nie mieć atrakcyjnych wizualnie klatek schodowych i podziemnego parkingu z windami, standardem dla budynków z czasów PRL-u były piwnice przypisane do każdego mieszkania bez dodatkowych kosztów (unikając dodatkowych wydatków rzędu dziesiątek tysięcy złotych).
Piwnica była „wyznaczona” dla każdego mieszkańca, niezależnie od tego, czy był właścicielem mieszkania, czy osobą posiadającą prawa spółdzielcze do mieszkania. Chociaż piwnice te mogą nie być tak nowoczesne jak dzisiejsze jednostki magazynowe (często pozbawione własnego oświetlenia, drzwi antywłamaniowych i podatne na wilgoć i gryzonie), ich liczba odpowiada bezpośrednio liczbie mieszkań w budynku i zazwyczaj są znacznie większe niż nowoczesne rozwiązania magazynowe. Ponadto bloki PRL często oferują dodatkowe wspólne przestrzenie, takie jak pokoje dla wózków dziecięcych, przechowalnie rowerów lub suszarnie.
Zalety wykraczają poza to. Duże osiedla mieszkaniowe z czasów PRL zajmują ogromne obszary w naszych miastach i często zamieszkują je dziesiątki tysięcy mieszkańców. Dziś przestronność między blokami stoi w ostrym kontraście do często ciasnych warunków, jakie można znaleźć w nowszych konstrukcjach. Urbaniści z czasów PRL zadbali o to, aby osiedla te zostały zintegrowane z obszarami miejskimi z kompletną infrastrukturą. W związku z tym w ich pobliżu powszechnie znajdują się parki, place i place zabaw. Ponadto szkoły, przedszkola, przychodnie i lokalne supermarkety były częścią tych inwestycji, cech, których czasami brakuje w nowszych obszarach mieszkalnych.
Dzięki stopniowej modernizacji spółdzielni mieszkaniowych i wspólnot osiedlowych, które poprawiają estetykę fasad i klatek schodowych, a także zwiększają funkcjonalność (w tym zamykane miejsca parkingowe i monitoring), oferta tych osiedli wcale nie ustępuje ofercie nowych budynków.
Jakie są koszty bloków?
Eksperci z portalu GetHome.pl podkreślają, że mieszkania w blokach z wielkiej płyty są często wyceniane niżej niż nieruchomości wybudowane po 2000 roku, wykorzystujące nowoczesne techniki. Można wstępnie oszacować różnicę w cenie na poziomie 10-15 procent za metr kwadratowy. Nie jest to jednak ostateczna reguła. Domy z wielkiej płyty często mają inną istotną zaletę: doskonałą lokalizację.
Wraz z rozwojem miast, na obrzeżach, gdzie ziemia jest tańsza i możliwy jest rozwój, powstaje wiele nowych osiedli mieszkaniowych. Sytuacja ta prowadzi do niewystarczającej infrastruktury transportowej —
Źródło