„Śmierć Bartłomieja Miecznikowskiego”. Mocne oskarżenia rodziny, wstrząsające nagrania

„Śmierć Bartłomieja Miecznikowskiego”. Mocne oskarżenia rodziny, wstrząsające nagrania - INFBusiness
Wiadomości Polsatu

Wiadomości Polsatu ujawniają. „Śmierć Bartłomieja Miecznikowskiego”

Dziennikarze Polsat News Jacek Smaruj i Monika Gawrońska uzyskali nagrania z więzienia Czarne, gdzie zmarł Bartłomiej Miecznikowski. Jego rodzina jest jednoznaczna: doszło do zabójstwa i oskarża służbę więzienną. Dziennikarze przeanalizowali 350 godzin nagrań z monitoringu i akt śledztwa. Na ich podstawie zrekonstruowali przebieg wydarzeń, które doprowadziły do śmierci 33-latka.

Bartłomiej Miecznikowski odbywał karę w więzieniu Czarne . Został skazany na cztery lata więzienia za udział w napadzie. Zmarł 18 maja 2025 roku w zakładzie karnym, w którym odbywał karę.

Prokuratura Rejonowa w Słupsku, która prowadzi śledztwo w sprawie zabójstwa, na razie nikomu nie postawiła zarzutów .

Dziennikarze Polsatu News uzyskali nagranie z monitoringu ostatnich godzin życia Bartłomieja Miecznikowskiego. Obejmuje ono 350 godzin nagrań z 29 kamer. Co ujawnia?

„Śmierć Bartłomieja Miecznikowskiego”. Wiadomości Polsatu ujawniają

Jest 18 maja 2025 roku. Bartłomiej Miecznikowski, w towarzystwie strażników więziennych, zostaje wyprowadzony z celi o godzinie 17:30. Na nagraniu widać, jak się zatacza. W pewnym momencie upada. Przez chwilę leży na ziemi, a następnie zostaje zabrany do pokoju, gdzie prawdopodobnie zostanie zbadany.

Po kilku minutach zostaje zabrany do pokoju oznaczonego na kamerze monitoringu jako „poczekalnia”. Dostaje plastikową torbę, do której wymiotuje. Spędza tam ponad pół godziny. Następnie jest eskortowany z powrotem do celi – tym razem stąpa pewnie. Załączona do akt sprawy dokumentacja medyczna opisuje stan Bartłomieja następująco:

„Nektywne wyniki testów na obecność narkotyków w moczu. Zwężone źrenice. Wymioty. Po zażyciu substancji psychoaktywnych? Chwiejny chód, bełkotliwa mowa.”

„Postanowiłam udostępnić Państwu materiały ze śledztwa, aby cała Polska mogła o tym usłyszeć. Aby wszyscy wiedzieli, że mój syn został zakatowany na śmierć w więzieniu Czarne. Aby żadna matka nigdy więcej nie musiała znosić takiego bólu, jaki ja znoszę. Aby żaden inny więzień nie był już tak upokorzony i pobity jak mój syn” – powiedziała Krystyna Miecznikowska, matka Bartłomieja.

Od tego momentu przedstawiamy ustalenia śledczych, którzy przygotowali opis tego, co dziennikarze Polsat News pokazują w materiale wideo:

  • O 20:52 widać strażnika wchodzącego na korytarz pawilonu K2, kierującego się w stronę celi Bartłomieja. Oprócz strażnika w środku znajduje się dwóch więźniów. W tym momencie – oto cytat z akt śledztwa – „postacie wykonują nieokreślone ruchy przypominające szamotaninę lub bierny opór. Nie da się tego precyzyjnie określić ze względu na słabą jakość nagrania”.
  • O 20:57 do celi podbiega kolejny strażnik, schyla się i staje tuż przed nią. Rozmawia przez telefon. W tym momencie nie widać, co się dzieje w celi.
  • O 21:00 do celi podchodzi dwóch kolejnych strażników. Strażnik numer dwa wychodzi i wykonuje kolejny telefon, kierując się w stronę bramy wejściowej. Trzy minuty później wraca do celi.
  • O 21:05 pojawia się piąty strażnik. Wkrótce potem dołącza szósty.

„Jak długo można kogoś bić? 25 minut…” – stwierdził Wojciech Miecznikowski. Brat Bartłomieja zdaje się nie mieć wątpliwości co do tego, co działo się w celi w tamtym czasie.

  • O 21:07 strażnicy wyprowadzają dwóch więźniów z celi. Krótko potem, na nagraniu widać, jak jeden ze strażników idzie do celi z noszami.
  • Po minucie pojawia się kolejny strażnik. Śledczy meldują, że nadal nie można rozszyfrować, co dzieje się w celi.
  • O 21:11 jeden ze strażników wybiega spod celi w kierunku kraty wejściowej. Cztery minuty później dołącza kolejny strażnik. Pięć minut później kolejny.
  • O 21:22 do celi podchodzi trzech strażników z zespołu interwencyjnego Służby Więziennej. Jeden z nich jest wyposażony w tarczę.
  • O 20:24 pojawiają się dwaj kolejni strażnicy.
  • Trzy minuty później strażnicy otwierają sąsiednią celę i rozmawiają z więźniami.
  • 0 20:29 Strażnik wchodzi do celi z noszami. Minutę później strażnicy wychodzą z celi z noszami , na których leży Bartłomiej Miecznikowski.

Śmierć w więzieniu Czarne. Co się stało z Bartłomiejem Miecznikowskim?

Podsumowując ten fragment, nie wiemy, co działo się w celi przez prawie 40 minut. Pewne jest, że na kilku metrach kwadratowych celi przebywało łącznie kilkunastu strażników więziennych, w tym ci z grupy interwencyjnej .

– Najbardziej boli człowieka to, że musiał tyle wycierpieć i nie miał jak się bronić – skomentowała Karolina Chmielewska, kuzynka Bartłomieja.

Na kolejnych nagraniach z monitoringu więziennego widać, jak Bartłomiej Miecznikowski jest niesiony na noszach do pawilonu szpitalnego.

O godzinie 21:32 zarejestrowano wejście 13 strażników, z których pięciu trzymało nosze, na których leżał Bartłomiej. Niecałe 20 minut później jeden ze strażników pobiegł w kierunku drzwi pawilonu, a następnie wrócił do wyjścia.

O 22:07 przed pawilonem podjeżdża karetka pogotowia, a ratownicy medyczni przyjeżdżają na oddział. Po 43 minutach odjeżdżają. O 23:00 zespół interwencyjny opuszcza pawilon, a o 00:18 do budynku wchodzą pracownicy zakładu pogrzebowego. Dwie minuty później ciało Bartłomieja Miecznikowskiego zostaje znalezione w białym worku na zwłoki.

Lekarz więzienny napisał w akcie zgonu, że przyczyna zgonu jest nieznana.

„To nie był widok człowieka umierającego na zawał serca”

„Zażądałam od prokuratora, żeby zobaczył ciało mojego syna. Dostałam pozwolenie. To nie był widok człowieka umierającego na zawał serca. Mój syn był cały posiniaczony, z grymasem, który doskonale znam : gdy się denerwował lub z czymś walczył, przygryzał wargę” – wyjaśniła Krystyna Miecznikowska.

Dziennikarze Polsat News Ujawnia dotarli do nagrania audio, które może stać się kluczowym dowodem w sprawie śmierci Bartłomieja Miecznikowskiego. Trwa ono kilkadziesiąt sekund i rzekomo zostało nagrane przez jednego ze skazanych.

„Słychać, jak mój brat łapie oddech, jęczy, próbuje wołać o pomoc. Nie mówi pełnymi zdaniami, tylko sylabami: »Pomocy, zabijesz mnie« ” – wspomina Wojciech Miecznikowski.

– Nie mam wątpliwości, że to był mój umierający syn – dodaje Krystyna Miecznikowska.

Rodzina dowiedziała się o śmierci Bartłomieja następnego wieczoru. Byli przekonani, że został zamordowany.

Więźniowie Czarnego nielegalnie posiadali telefon komórkowy, którym prawdopodobnie, jak już wspomnieliśmy, nagrali ostatnie słowa Bartłomieja. To właśnie z takiego urządzenia jeden z więźniów – przyjaciel Bartłomieja – poinformował brata SMS-em o tym, co miało się wydarzyć za murami więzienia.

„Rano personel mówił, że zmarł od stymulantów. Błagał o pomoc, a te dziwki chcą dostać epilepsji, żeby umyć ręce. Jeden z przyjaciół Grubego powiedział strażnikowi, że zamordowali chłopca, a strażnik rzucił: »Lepiej się zamknij, bo cię wyślą w czarnym worku«”.

Krystyna Miecznikowska mówi, że w więzieniu usłyszała od jednego z funkcjonariuszy, że „jej syn coś spalił”.

Tymczasem prywatny raport z sekcji zwłok zlecony przez rodzinę stwierdzał, że:

„W badanym materiale nie stwierdzono obecności innych nielotnych związków organicznych pochodzenia egzogennego, które mogłyby wykazywać działanie psychotropowe, narkotyczne lub farmakologiczne.”

Śmierć więźnia w Czarnem. Wersja dla służby więziennej.

To zapis rozmowy z rzecznikiem prasowym Zakładu Karnego Czarne, przeprowadzonej w czasie, gdy nasi dziennikarze nie mieli jeszcze dostępu do monitoringu więziennego. W ten sposób służba więzienna relacjonowała wówczas całą sprawę.

„18 maja więzień stracił przytomność. Lekarz dyżurny wezwał ratowników medycznych i rozpoczął resuscytację krążeniowo-oddechową. Ratownicy medyczni przejęli akcję, a dyżurujący personel poinformował naczelnika więzienia. O 22:33 przerwano resuscytację, a więzień został uznany za zmarłego. Zgodnie z procedurą powiadomiono policję i prokuraturę. Bezpośrednio przed śmiercią nie zastosowano środków przymusu bezpośredniego” – powiedziała rzeczniczka Natalia Prach.

Odnosząc się do nagrania udostępnionego przez rodzinę Bartłomieja, na którym słychać, jak rozpaczliwie woła o pomoc, wskazała, że „nie ma potwierdzenia, że nagranie rzeczywiście zostało wykonane w więzieniu Czarne i dotyczyło wydarzeń z 18 maja”. Dodał, że żaden z interweniujących funkcjonariuszy nie został zawieszony ani usunięty ze służby.

Zaledwie dwa dni po tym oświadczeniu wiele z niego straciło aktualność. Zbigniew Stonoga opublikował nagranie rzekomo z udziałem Michała B., jednego ze strażników więzienia Czarne, który – jak już wiemy – został zwolniony ze służby.

„No cóż, jestem w kiepskim stanie. Uderzyłem go, mówiąc, że poszedł do internisty. A skoro lekarz był w porządku, to „nic mu nie jest”. I tak bardzo stłukłem mu wątrobę… mocno go stłukłem, a brzuch miał siny. Bo to było jedyne, co mogłem zrobić. Przewrócił się na brzuch i to było wszystko. Wiemy, co możemy zrobić”.

Dotarliśmy do Michała B.

„Nie było mnie tam. To bzdura, wszystko zostało przekręcone i dodane. To prawda, wszystko jest tak okrojone, że sam będę oceniał. To wszystko. Nie byłem wtedy na służbie” – zapewnił.

Nagrania z monitoringu temu przeczą. Kamery nagrywały go kilkakrotnie, m.in. w szpitalu, gdzie Bartłomiej zmarł.

Zapytaliśmy służbę więzienną: Jaka jest ich odpowiedź na zeznania Michała B., że rzekomo pobił zmarłego Bartłomieja Miecznikowskiego w izolatce? Oto ich odpowiedź:

„Skazany Bartłomiej Miecznikowski nie został ukarany karą dyscyplinarną w postaci umieszczenia w celi izolacyjnej podczas ostatniego pobytu w izolacji penitencjarnej. W dniu 18 maja 2025 roku funkcjonariusz Michał B. nie pełnił służby na oddziale mieszkalnym, w którym przebywał skazany Bartłomiej Miecznikowski. Został wezwany na oddział dopiero po potwierdzeniu zgonu osadzonego (monitoring).”

Badanie ciała wykazało m.in. krwiak o barwie wiśniowej wokół oka, liczne otarcia i siniaki – zwłaszcza po prawej stronie ciała, a także dodatkowy obrzęk mózgu i płuc.

Takie wnioski płyną z sekcji zwłok zleconej przez prokuraturę.

Biorąc pod uwagę wyniki sekcji zwłok, należy przyjąć, że bezpośrednią przyczyną zgonu była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa, choć sekcja zwłok nie wyjaśnia jednoznacznie jej przyczyny i mechanizmu. Wyniki sekcji sądowo-lekarskiej pozwalają wykluczyć możliwość, że Bartłomiej Miecznikowski zmarł w wyniku szeroko rozumianego urazu, czyli śmierci gwałtownej.

„Uważam, że syn również został uduszony”

Rodzina przeprowadziła ponadto prywatną sekcję zwłok.

„Kiedy lekarka otrzymała dokument, powiedziała, że bardzo trudno jest operować ciało mojego syna, ponieważ wszystkie wnętrzności były poważnie pocięte. Jedyne, co jej naprawdę dokuczało, to jego rozdęte płuca. Sądzę, że mój syn również został uduszony. Na zdjęciach ciała widać zaczerwienioną szyję” – powiedziała Bartłomiejowi Miecznikowskiemu.

A oto fragment sekcji prywatnej:

„Niemniej jednak zaobserwowano przekrwienie, obrzęk i rozdęcie płuc (…), a także przekrwienie nerek i mięśni. Patogeneza zgonu jest niejasna. Obrzęk płuc może sugerować niewydolność lewokomorową. (…) Ślady smolistej treści w żołądku i jelicie cienkim mogą wskazywać na krwawienie do przewodu pokarmowego. (…) Pozostałe opisane obrażenia są wynikiem urazu twardym i tępym narzędziem, a cechy takiego narzędzia mogą odpowiadać na przykład elementom otoczenia lub podłożu, na które mogła upaść ofiara, dłoni zaciśniętej w pięść itp. Dlatego też badanie i sekcja zwłok nie dostarczyły wystarczających dowodów na to, że śmierć nastąpiła w wyniku działań przestępczych osób trzecich. Ogólny obraz sugeruje raczej zgon z powodu choroby”.

Bartłomiej Miecznikowski odbywał karę czterech lat pozbawienia wolności za udział w rozboju. Prokuratura Rejonowa w Słupsku prowadzi śledztwo w sprawie jego śmierci jako nieumyślnego spowodowania śmierci. Do tej pory nie postawiono mu zarzutów. Oto oświadczenie prokuratora:

„Postępowanie jest w toku, w sprawie prowadzone są planowane przez prokuratora czynności dowodowe, w tym przesłuchania świadków, a także nadal oczekiwane jest sporządzenie opinii fizykochemicznej i opinii z badań histopatologicznych; opinia biegłego patomorfologa uzyskana w sprawie – po przeprowadzeniu sekcji zwłok Bartłomieja M. – wskazuje, że przyczyną zgonu była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa, a zgon nastąpił bez udziału osób trzecich.”

Policja znalazła broń w domu Michała B. Ponownie skontaktowaliśmy się ze służbą więzienną, aby dowiedzieć się, co wydarzyło się w celi i na oddziale szpitalnym. Czy były tam jakieś kamery, a jeśli tak, to dlaczego nie zostały przekazane do zbadania. Powiadomiliśmy o sprawie Ministerstwo Sprawiedliwości.

Odkryliśmy również nowe informacje, które nie znalazły się w aktach sprawy, a także nagrania, które nie zostały wzięte pod uwagę przez śledczych. Rozmawialiśmy z kluczowymi osobami w tej sprawie. Nasze ustalenia będą wkrótce dostępne…

Cały materiał programu „Polsat News Ujawnia” można obejrzeć TUTAJ.

WIDEO: Szansa na budowę elektrowni jądrowej w Koninie

„Śmierć Bartłomieja Miecznikowskiego”. Mocne oskarżenia rodziny, wstrząsające nagrania - INFBusiness

redaktor / polsatnews.pl

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *