Debiutancki film Tomasza Gąssowskiego. “Wróbel”, opowieść pełna ciepła

Kompozytor Tomasz Gąssowski prezentuje pierwszy wyreżyserowany przez siebie film. We „Wróblu” zagrali Krzysztof Stroiński, Jacek Borusiński i… Stefan Szczepłek.
Debiutancki film Tomasza Gąssowskiego. "Wróbel", opowieść pełna ciepła - INFBusiness

Piotr Rogucki i Jacek Borusiński w filmie „Wróbel”

Foto: Jarosław Sosiński

Bohater filmu, tytułowy Romek Wróbel, to bardzo zwyczajny facet. Wiejski listonosz, który zna wszystkich w swoim rejonie, ale żyje samotnie. I właściwie jest mu z tym dobrze. Ma dwie pasje. Namiętnie czyta encyklopedię oraz gra w miejscowej drużynie piłkarskiej. Choć w tej drugiej dziedzinie przestaje mu się wieść.

Zbliża się do czterdziestki, ma na bakier z trenerem, który co najwyżej zaprasza go za jakiś czas do drużyny seniorów. Siedzi więc na ławce rezerwowych, kiedy jego koledzy walczą. To dla niego upokorzenie.

Gwałtowne zmiany w życiu wiejskiego listonosza

Wróbel nigdy nie miał łatwo. Gdzieś w domowym archiwum zostały zdjęcia malucha z ojcem, matką. Ale jego rodzice zginęli w wypadku. Dziadek? Nigdy losem dziecka się nie zainteresował. Chłopiec trafił do bidula. Gdy wyszedł, urządził się na wsi, jakoś żył. Nie wyobrażał sobie niczego innego.

Jednego dnia odebrał telefon. Dziadek odnalazł się u sióstr zakonnych. Ma alzheimera, niewiele już do niego dociera, ale zakonnice nie mogą go dłużej trzymać. Dlatego odszukały Wróbla. „Nie mogę go do siebie zabrać” – mówi przerażony mężczyzna. A jednak zabiera starego człowieka, którego przedtem nigdy nie poznał. Bo co ma zrobić? „Lubisz kakao? – to pierwsze zdanie wypowiedziane przez niego do dziadka w domu. Nie lubi. Chleba z miodem, który codziennie Wróbel je na śniadanie, też nie.

Jak samotny mężczyzna ma się zajmować starym niedołężnym człowiekiem? Więc Wróbel w pracy zawodzi, aż zostaje zwolniony. Wszystko się naraz wali. Praca, klub sportowy, na którym tak mu zależało. Zostaje tylko przyjaciel cwaniaczek, który poleca Remka wiejskiemu gangsterowi – oczywiście takiemu na powiatową miarę.

I to nie koniec zmian w życiu listonosza, bo pojawi się w nim również kobieta. To młoda dziewczyna z sąsiedniego domu, który opustoszał po śmierci właścicielki. Marzena wprowadza się tam z facetem, muzykiem, który jednak szybko ją zostawia. A ona zagina wtedy parol na Remka. Podrywa go, snuje wspólne plany. Wreszcie upija i uwodzi. Wnosi do jego domu serdeczność, zajmuje się dziadkiem, który przy niej nawet czyni wysiłek i staje się odrobinę bardziej komunikatywny. Jednak w życiu Remka nic nigdy nie układało się prosto. I teraz nie też nie będzie łatwo.

Świetne role Krzysztofa Stroińskiego i Jacka Borusińskiego

„Wróbel” to film pełen ciepła. Jest w nim próba pokonywania samotności i wyrwania się z kręgu niemocy. Jest poplątane życie, z góry skazane na brak sukcesu, i pech, który trudno odwrócić. Jest prowincja ze swoimi układami – czasem marazmem, czasem dziwnymi interesami, z miejscowymi notablami trzęsącymi okolicą i wiejskimi gangsterami. Oczywiście wszystko na skromną skalę. Jest wreszcie we „Wróblu” opowieść o człowieku, który podejmuje się opieki nad starcem chorym na alzheimera. O trudzie i cenie takiej decyzji. Ale też o szukaniu własnych korzeni.

„Wróbel” nie jest filmem perfekcyjnym. Czuję w nim trochę uproszczeń, trochę sytuacji niezrozumiałych. Nie wiem na przykład, co zwariowana dziewczyna, która romansowała z muzykiem Dżerrym, widzi w Remku, że tak konsekwentnie chce go zdobyć. Zbyt szybko też następuje końcowy przełom, który wygląda trochę jak dopisane post scriptum. Po stronie plusów trzeba wymienić kreacje aktorów: przede wszystkim Krzysztofa Stroińskiego w roli demencyjnego dziadka i Jacka Borusińskiego znanego z kabaretu Mumio, który potrafi pokazać dramat nieciekawego, na pierwszy rzut oka wycofanego bohatera.

Tomasz Gąssowski jest przede wszystkim kompozytorem

Zachwycają też we „Wróblu” melodie przepięknie wygwizdane przez naszego redakcyjnego kolegę Stefana Szczepłka. Stefanie, wiedzieliśmy, że jesteś niezrównanym znawcą futbolu, piszesz znakomite książki o sporcie, ale nie wiedzieliśmy, że jesteś również artystą! A wreszcie są w filmie świetne, jak zawsze idealnie pasujące do opowiadanej historii, zdjęcia Wojciecha Staronia.

Warto na „Wróbla” zwrócić uwagę. Tomasz Gąssowski jest przede wszystkim kompozytorem. Stworzył muzykę do filmów Andrzeja Jakimowskiego „Zmruż oczy”, „Sztuczki”, „Imagine”, „Pewnego roku w listopadzie”, a także do „Miasta z morza” Andrzeja Kotkowskiego, „Żużla” Doroty Kędzierzawskiej.

Jest też producentem muzycznym. Gdy jako dojrzały człowiek zatęsknił za powiedzeniem w kinie czegoś od siebie, w 2014 roku skończył kurs reżyserii w Szkole Wajdy i dwa lata później w Studiu Munka zrealizował trzydziestkę „Baraż” o ojcu, który próbuje wyjaśnić małemu synkowi reguły rządzące światem. „Wróbel” jest jego pełnometrażowym debiutem.

Ten film pozwala zrozumieć zawodową przyjaźń, jaka łączy Tomasza Gąssowskiego i reżysera Andrzeja Jakimowskiego. Jest bowiem we „Wróblu” podobna jak u Jakimowskiego czułość, o której często dziś zapominamy. Pochylenie się nad losem „niewidocznych”. Tych, którzy nie prowadzą profili na Instagramie, nie dają sobie rady z przeciwnościami i tak naprawdę niewiele oczekują od życia. A przecież też noszą w sobie wrażliwość i marzenia.

Dlatego na następny film Tomasza Gąssowskiego będę czekać z nadzieją, że znów pomoże nam – jak w tytule filmu Jakimowskiego – „zmrużyć oczy” i dostrzec ludzi, których w pośpiechu nie zauważamy.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *