Podwyższana z roku na rok akcyza na alkohol przestaje przynosić większe wpływy do budżetu, a zaczyna działać destrukcyjnie na branżę producentów. Kto przetrwa? O tym i konsekwencjach dla branży piwnej nowej ustawy kaucyjnej mówi prezes Carlsberg Polska Mieszko Musiał. Zdradza też, jak wygląda proces produkcji piwa bezalkoholowego i dlaczego smakuje ono nieco inaczej niż alkoholowe.
Jacek Frączyk, redaktor Business Insider Polska: Może zacznę od bieżącej sytuacji i powodzi. Dotknęła między innymi odbiorców waszego piwa — sklepów, restauracji, pubów. Sprzedaż na tych terenach może nie wrócić prędko do poprzednich poziomów. Jakieś działania, żeby tak się nie stało?
Wyjątkowe sytuacje wymagają nietypowego i często szybkiego działania. Dlatego w pierwszych dniach powodzi uruchomiliśmy realną pomoc dla sektora małych firm z zalanych terenów, które są naszymi kontrahentami. Działamy w obszarze naszych kompetencji i oferujemy natychmiastową wymianę produktów Carlsberg Polska oraz innych materiałów dostarczonych przez firmę, a zniszczonych przez wielką wodę. Mam na myśli nie tylko piwo, ale na przykład lodówki, sprzęt w HoReCa czy meble z piwnych ogródków. Z powodu powodzi wielu przedsiębiorców może mieć trudności z powrotem do normalnego funkcjonowania, które jest kluczowe dla zapewnienia poczucia stabilności mieszkańców i odbudowy regionów. I choć piwo nie jest produktem pierwszej potrzeby, jest ważną kategorią dla lokalnego handlu, dlatego zrobimy co w naszej mocy, by pomóc naszym partnerom wystartować ponownie.
Jakiś czas temu widziałem badania, z których wynikało, że młodzież coraz rzadziej w ogóle spożywa alkohol. Jak to wpływa na Waszą strategię? Czy piwa bezalkoholowe to już jest taki naprawdę znaczący udział w Waszej sprzedaży, czy jeszcze niekoniecznie?
Zacznijmy może od końca — piwa bezalkoholowe to obecnie istotna część rynku piwa. Analizując nasze wyniki oraz dane z Nielsena, można zauważyć, że w tym roku piwa bezalkoholowe stanowią już 7,5 proc. rynku piwa pod względem wartości i prawie 6,5 proc. pod względem wolumenu sprzedaży i ciągle rosną.
Biorąc pod uwagę, że rynek piwa w Polsce jest nadal duży i stanowi największą pod względem wartości kategorię spożywczą, rosnący segment piw bezalkoholowych również jest znaczący. Pozytywnie oceniam trend NoLo – no alcohol, low alcohol. Odpowiedzialna konsumpcja alkoholu jest dla nas bardzo istotna, dlatego dajemy wybór wszystkim, którzy z alkoholu rezygnują, rozwijając segment piw bezalkoholowych.
Rynek piwa kształtuje wiele czynników, w tym demografia. W Polsce ujemny przyrost naturalny i starzejące się społeczeństwo mają duży wpływ na naszą kategorię i prowadzą do spadków wolumenu sprzedaży piwa. Ostatnie pięć lat przyniosło znaczące zmniejszenie konsumpcji, co było również związane z sytuacją gospodarczą i dużymi podwyżkami cen piwa.
Ciekawostką jest to, że mimo trudnych czasów dla piwa, liczba browarów w Europie znacząco wzrosła – z 9 tysięcy w 2016 roku do blisko 13 tysięcy w 2022 roku. To pokazuje atrakcyjność kategorii.
To pewnie jednak małe jednostki, gównie piwo lokalne?
Zgadza się i nas to również cieszy. To pokazuje, że kultura piwna wciąż ma się dobrze. Po kilku latach znaczących spadków w Polsce, podczas których z rynku zniknęło około sześciu milionów hektolitrów piwa – co można porównać do zamknięcia dużego browaru należącego do jednego z głównych graczy – sytuacja zaczyna się stabilizować.
Spadki wyhamowały, co należy uznać za sukces.
Zaczynamy obserwować powrót trendów sprzed kryzysu, takich jak wzrost sprzedaży piw bezalkoholowych. Co ważne, Polacy wciąż wybierają piwa markowe, które dostarczają obiecaną jakość i doświadczenia. Udział produktów marek własnych pozostaje najniższy porównując do wszystkich kategorii spożywczych.
W spadku konsumpcji rolę odegrała podwyżka akcyzy?
Akcyza rośnie systematycznie – zgodnie z przyjętą w Polsce mapą drogową, każdego roku wzrasta o 5 proc. Ten proces zaplanowany jest, według obecnych przepisów, do 2027 r. Polska stała się obecnie największym płatnikiem akcyzy w Unii Europejskiej. Wynika to z wielkości rynku i konsumpcji piwa, a także z wysokości samej stawki akcyzowej. Wzrost akcyzy nie zawsze przekłada się na wyższe wpływy do budżetu. Przykładem może być rok 2020, kiedy akcyza nominalnie wzrosła o 10 proc., ale już w 2021 roku wpływy z akcyzy spadły ze względu na negatywne zmiany w dynamice sprzedaży.
No właśnie sprawdziłem, ile łącznie podatków państwu płaci trzech największych graczy piwnych. To jest mniej więcej stała kwota. Akcyza rośnie, a wzrostu wpływów z tego państwo nie ma. Można oczywiście dywagować na temat wzrostu zdrowotności przy spadku spożycia. Ale producenci reagują, a to redukcją zatrudnienia, a to optymalizacją innych kosztów.
Zjawisko to można opisać przy pomocy krzywej Laffera, która wskazuje, że wzrost jednostkowych obciążeń podatkowych przy jednoczesnym spadku wolumenu sprzedaży może prowadzić do obniżenia całkowitych wpływów do budżetu – i z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia.
Jednym z kolejnych czynników wpływających na dynamikę rynku piwa jest sposób, w jaki mówi się o tym produkcie. Za granicą wyraźnie widać dumę z lokalnej produkcji piwa i z tego, że chmiel czy słód stosowany w browarze pochodzi z okolicznych pól. U naszych sąsiadów, w Czechach, w Niemczech, wyraźnie odczuwa się pozytywny klimat wokół piwa. Tego w Polsce brakuje, a jesteśmy trzecim największym producentem piwa w Unii Europejskiej. Co więcej, nasze piwa wygrywają na najważniejszych, międzynarodowych konkursach piwnych – mamy wiele powodów do dumy, a poddajemy się negatywnej narracji.
Jednocześnie branża działa odpowiedzialnie. W czasie największego kryzysu wywołanego pandemią, a następnie wojną w Ukrainie i jej konsekwencjami ekonomicznymi, w Carlsberg Polska, mimo wyzwań ekonomicznych i strat, umówiliśmy się z załogą na to, że wspólnie ochronimy nasze miejsca pracy. I choć mierzyliśmy się z wyzwaniami, jakich nie doświadczyłem dotychczas, będąc w branży od 26 lat, wspólnie tego dokonaliśmy. Zrobiliśmy to, na co się umówiliśmy, obroniliśmy miejsce, w którym pracujemy i źródło naszych dochodów.
A czy widzi Pan taką sytuację, że teraz dalsze podwyższanie akcyzy to będzie też jakieś tąpnięcie na rynku. Znowu zniknie z rynku jakiś Leżajsk albo inna marka czy browar? Czy poziom akcyzy już jest za wysoki i dalsze podwyżki będą branżę tylko dobijać, czy może jest tak, że realny wzrost wynagrodzeń w gospodarce jednak rekompensuje spadki?
Biorąc pod uwagę jedną z najwyższych w Europie konsumpcji piwa oraz kurczącą się populację, łatwo przewidzieć, dokąd zmierzamy. Wolumeny sprzedaży będą spadać. Biznes, dotychczas bardzo skalowy, będzie się zmieniał w bardziej wartościowy. Ta budowa wartości będzie się realizować poprzez „premiumizację”, czyli oferowanie konsumentom coraz ciekawszych jakościowo i smakowo wariantów.
Z pewnością wszelkie działania obciążające branżę, w tym suflowana populistycznie przez producentów „małpek”, czyli branżę spirytusową zmiana poziomu akcyzy dla piwa, proces kurczenia się branży, przyspieszą.
Rozumiem, że piwo bezalkoholowe nie jest obciążone akcyzą?
Akcyza jest płacona wyłącznie od produktów alkoholowych, wobec czego piwo bezalkoholowe nie jest nią opodatkowane.
A jak wygląda pod względem kosztowym produkcja takiego piwa. Czy najpierw jest robione alkoholowe i potem jest odalkoholizowane?
Technologie warzenia piwa bezalkoholowego są różne. Aby uwarzyć piwo, potrzebne są drożdże, które przekształcają cukier z brzeczki w dwutlenek węgla i alkohol. Instalacje do dealkoholizacji pozawalają usunąć alkohol z uwarzonego piwa.
Jednocześnie Grupa Carlsberg od lat prowadzi badania nad udoskonalaniem drożdży wykorzystywanych w warzeniu piwa. Kiedyś J.C. Jacobsen, założyciel Browaru Carlsberg, podzielił się odkrytymi przez siebie drożdżami piwnymi z całym światem, co było aktem niezwykłej hojności. Nie opatentował ich, lecz udostępnił je innym producentom, co wpłynęło na rozwój jakości powszechnie warzonych piw i całej branży. Dziś kontynuujemy tę tradycję innowacji, pracując nad drożdżami, które będą produkowały dwutlenek węgla niezbędny w procesie warzenia, ale nie będą wytwarzały alkoholu. To będzie kolejny przełom w branży.
Czyli rozumiem, że tam jakieś dodatkowe koszty energetyczne przy produkcji są?
Koszty są wyższe ze względu na energochłonność procesu — najpierw warzy się piwo alkoholowe, a następnie poddaje się je dealkoholizacji, co stanowi dodatkowy etap produkcji, generujący dodatkowe koszty.
Przyznam się, że z racji zdrowotnych ostatnio tylko bezalkoholowe pijam. Jednak czuć jest różnicę nie niekorzyść w stosunku do klasycznego lagera. Z czego to wynika?
Alkohol jest nośnikiem smaku, dlatego piwo całkowicie bezalkoholowe, czyli 0,0 proc. różni się od tego, które może zawierać śladowe ilości alkoholu (do 0,5 proc.) i wciąż jest bezalkoholowym według polskiego prawa. Jednocześnie warto zauważyć, że wszystko, co fermentuje – kefir, sok, jogurt, może zawierać śladowe ilości alkoholu. Dlatego bezalkoholowe nie zawsze oznacza 0,0 proc.
Jednak warto zauważyć, jak znacząco zmieniła się jakość piw bezalkoholowych na przestrzeni lat. W latach dziewięćdziesiątych ich udział w rynku był minimalny, a ich smak pozostawiał wiele do życzenia. Dziś proces warzenia piwa bezalkoholowego jest znacznie bardziej zaawansowany, a proces dealkoholizacji na wysokim poziomie. Klucz jest w tym, by wytrącić alkohol, ale zostawić możliwie dużo smaku.
A czy już smakował Pan tego piwa na nowych drożdżach, które nie produkują alkoholu? Jak wrażenia?
Można powiedzieć, że perspektywy są obiecujące. Z pewnością uda się doprowadzić projekt do finalizacji i stworzyć jego skalowalną wersję, jednak pozostaje pytanie, ile to zajmie czasu. Myślę, że zmieni to branżę piwną i pozytywnie wpłynie na koszty. Z perspektywy ponad dwóch dekad pracy w tej branży widzę w tym kolejną szansę na otwarcie nowego rozdziału i możliwości rozwoju.
Chciałem dopytać o akcyzę. Jak Wy postrzegacie jako branża piwna proporcje akcyzy w porównaniu z innymi alkoholami czy mocniejszymi? Czy te stawki są uczciwe, czy wyrównane, czy można powiedzieć, o jakiejś przewadze określonych segmentów pod względem opodatkowania?
W Polsce akcyza na piwo naliczana jest na podstawie zawartości ekstraktu brzeczki podstawowej (tzw. Plato), co jest powszechnie stosowanym rozwiązaniem w Europie i na świecie. Jeśli chodzi o kontekst międzynarodowy, ten model jest dominujący. Uważam, że jest to uczciwy sposób naliczania akcyzy. Przepisy obowiązujące w Polsce są zgodne z regulacjami większości krajów europejskich i uważam, że obecne rozwiązania nie wymagają zmian.
Zbliża się problem dla branży, a konkretnie kwestia ustawy kaucyjnej. Co prawda nie została jeszcze przegłosowana i trwają prace, narady, może się jeszcze dużo zmienić. No ale wstępnie, czy zmiany zapowiadanej nowelizacji branża piwowarska i pańska firma może uznać za sukces? Udało się ochronić system butelki z kaucją.
System miał funkcjonować od 1 stycznia przyszłego roku, a aktualny stan prawny opiera się na wadliwej ustawie uchwalonej jeszcze przez poprzedni parlament. Po powołaniu nowego rządu rozpoczęły się kolejne rozmowy i konsultacje, jednak nowelizacja ustawy wciąż nie trafiła do Sejmu. Podobnie jak inne podmioty zaangażowane w system, mieliśmy możliwość wyrażenia swojej opinii, co oczywiście doceniam. Niemniej jednak czekamy na skierowanie nowelizacji do ustawy do dalszych prac w parlamencie i jej ostateczne uchwalenie.
Jesteśmy w trudnym położeniu, ponieważ z jednej strony konieczne jest doprecyzowanie i udoskonalenie zapisów, a z drugiej presja czasu jest ogromna. Proces legislacyjny pozostawia wiele do życzenia, co stawia handel w bardzo trudnej sytuacji. Zgodnie z obecnie obowiązującym prawem, sklepy muszą być gotowe do przyjmowania opakowań w ramach nowego systemu już za trzy miesiące. Obecnie nie ma przesłanek, aby tę gotowość zapewnić. Nie jest to, delikatnie mówiąc, komfortowa sytuacja.
Jaki procent waszej sprzedaży w Polsce to są butelki zwrotne? To głównie małe sklepy?
Dla małych sklepów detalicznych, niezależnych czy działających w ramach franczyz, bardzo ważną kategorią spożywczą jest piwo. Tam, 30 proc. naszego wolumenu sprzedajemy właśnie w butelce zwrotnej, która cieszy się dużą akceptacją konsumentów. 69 proc. kupujących [w mniejszych sklepach — red.] wybiera piwo właśnie w tym formacie. Większość klientów deklaruje też gotowość do zwrotu takiej butelki do sklepu, a jedna butelka może być użyta, czyli ponownie napełniona, nawet 20 razy. To powoduje, że jest to jedno z najbardziej ekologicznych opakowań napojowych, którego ślad węglowy jest 10-krotnie niższy niż butelki bezzwrotnej. Dla porównania, ślad węglowy piwa w szklanej butelki zwrotnej to 5,3 [kg CO2e/hl], w puszce to 16, a szklanej butelki bezzwrotnej to 53 [kg CO2e/hl].
System kaucyjny, który branża piwna budowała przez lata jest zoptymalizowany kosztowo i niezwykle efektywny. Przykładowo w zeszłym roku wróciło do nas 93 proc. naszych butelek zwrotnych – to znacznie więcej niż unijne wytyczne dla DRS. Oczywiście można go usprawnić na przykład znosząc konieczność okazania paragonu przy zwrocie, ale nie można go wywracać do góry nogami. Pamiętajmy, że butelka zwrotna jest majątkiem browarów, a nie odpadem przeznaczonym do recyklingu. Tego rozróżnienie nie ma w ustawie. Ingerencja w sprawnie funkcjonujący mechanizm powinna być minimalna, bo Browary latami ponosiły koszty jego budowy.
Czyli większość sprzedanych przez was opakowań szklanych trafia na wysypiska, ewentualnie do sortowni?
Nie. Ponad 30 proc. to butelki zwrotne, które w 93 proc. wracają do browarów, gdzie są ponownie napełniane i trafiają z powrotem na rynek. Butelki jednorazowe to zaledwie 15 proc. naszych opakowań. Pamiętajmy, że piwo sprzedajemy również w puszkach aluminiowych, których odzysk szacuje się na poziomie 60-65 proc. Aluminium jest recyklingowalne i łatwo przetapialne na nowe opakowania.
Samorządy generalnie są obecnie największym przeciwnikiem obecnego kształtu systemu kaucyjnego, bo to zmniejszy ich dochody. Postulują wprowadzenie najpierw rozszerzonej odpowiedzialności producentów tzw. ROPu. Co konkretnie ta rozszerzona odpowiedzialność oznaczałaby dla was, jako producenta — dużego producenta piwa w Polsce? Jakiego rzędu to koszty?
Rozszerzona Odpowiedzialność Producenta (ROP) to dla producenta pełne zaangażowanie w proces zarządzania odpadami opakowaniowymi. Celem legislacji jest oczywiście ochrona środowiska poprzez upowszechnienie recyklingu i generowanie mniejszej ilości odpadów opakowaniowych. W systemie będą premiowane opakowania nadające się do recyklingu i z recyklingu.
My już dziś jesteśmy na tej drodze. Eko-projektowanie jest elementem naszej strategii zrównoważonego rozwoju. Ograniczamy wagę opakowań, stosujemy materiały z recyklingu na przykład folia w 100 proc. z recyklingu, a w butelkach jednorazowych jest od 50 do 75 proc. szklanej stłuczki. Nasze opakowania są materiałowe jednorodne i świetnie się nadają do przetwarzania. A co najważniejsze mamy opakowania wielokrotnego użytku, które po opróżnieniu nie są odpadem.
A co konkretnie musiałby Carlsberg zrobić przy tej rozszerzonej odpowiedzialności? Jakie konkretne posunięcia?
Musimy zrozumieć najpierw, co zrobiliśmy do dzisiaj i co robimy ciągle, jako producent odpowiedzialny środowiskowo. Po pierwsze eko-projektowanie opakowań. Wdrażamy nowe, bardziej ekologiczne materiały opakowaniowe. Przykładowo zredukowaliśmy grubość folii w wielopakach, zastąpiliśmy tradycyjną folię materiałem w 100 proc. pochodzącym z recyklingu, wprowadziliśmy kartony z zaokrąglonymi rogami, które mają o ponad 11 proc. niższy ślad węglowy niż klasyczne kartony, wprowadziliśmy etykiety z certyfikatem FSC oraz ekologiczne atramenty poprawiające możliwość recyklingu. Cały czas pracujemy nad wdrażaniem kolejnych innowacji, zwiększamy użycie materiałów z recyklingu i oczywiście wspieramy rozwój szklanej butelki zwrotnej – obecnie najbardziej ekologicznego opakowania napojowego.
System kaucyjny będziemy prowadzić w oparciu o wielu operatorów. Ale w Niemczech mieli złe doświadczenia z jednym operatorem. Grune Punkte nie działał, przedsiębiorcy narzekali. Monopol nie jest dobry nigdzie. Jak pan uważa, która droga jest lepsza?
Pewien rodzaj monopolu w rękach państwa, gdzie system obrotu opakowaniami jest zarządzany przez organizację non-profit działającą na rzecz ochrony środowiska, mógłby się sprawdzić. Jednak dziś są to jedynie dywagacje, ponieważ znamy już ogólny kształt przyszłego systemu w Polsce.
W polskim systemie kaucyjnym uczestniczyć będzie wielu operatorów z różnych sektorów. Aktywnie w tej kwestii wypowiadają się także samorządy. Z perspektywy producenta ważne jest, aby działać jak najefektywniej, czyli zbierać jak najwięcej opakowań, maksymalizować ich ponowne wykorzystanie, unikać kar i chronić opakowania wielokrotnego użytku, które nie są odpadem. Nie możemy także dopuścić do sytuacji, w której to my jako producenci będziemy ciągle kupować nowe opakowania, a po wypiciu zawartości przez konsumentów, ktoś inny będzie czerpał korzyści z ich obrotu. Dotyczy to zarówno butelek, jak i puszek aluminiowych, które stanowią wartościowy odpad.
Gdzieś czytałem nawet, że ta cała ustawa obejmie poniżej procenta wszystkich odpadów.
Handel wkrótce zmierzy się z dużymi trudnościami, a wpływ na środowisko będzie niewielki. Patrząc realistycznie, mamy koniec września, a od pierwszego stycznia każdy sklep powyżej 200 m kw. powinien umożliwiać konsumentom zwrot opakowań. Nie widzę jednak, żeby branża była na to przygotowana. Na razie mamy jedynie kilka pilotażowych działań, co jest zdecydowanie niewystarczające.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło