brak danych slotu
Jak liczyć transakcje na Vinted, Allegro i OLX? Unijna dyrektywa DAC7 nakłada na platformy obowiązek udostępniania danych użytkowników, których sprzedaż przekracza 30 transakcji lub 2000 euro. Wyborcza.biz donosi o ważnym orzeczeniu sądu, które wyjaśnia, jak liczyć transakcje przy zakupie wielu przedmiotów od tego samego sprzedawcy.
Polecane podcasty wideo:
Z tego artykułu dowiesz się:
- jakie progi sprzedaży powodują zgłoszenie transakcji do urzędu skarbowego,
- w jaki sposób organy podatkowe wykorzystują dane z platform do kontrolowania sprzedawców,
- czy kupujący również mogą podlegać weryfikacji,
- na czym polegał spór dotyczący rozliczenia transakcji i jak rozstrzygnął go sąd,
- gdy jedną ofertę sprzedaży można traktować jako kilka odrębnych działań,
- co nowe przepisy oznaczają dla podmiotów prowadzących wyłącznie handel towarami.
Polecamy również: Nowe obowiązki sprzedawców internetowych. Co z użytkownikami Vinted i OLX?
Dyrektywa DAC7 a zakupy online
Dyrektywa DAC7 obowiązuje w Polsce od 1 lipca 2024 roku. To unijne prawo zrewolucjonizowało e-commerce, nakładając na platformy internetowe obowiązek przekazywania do urzędu skarbowego danych o transakcjach użytkowników. W przypadku Vinted, OLX i Allegro urząd skarbowy otrzymuje informacje o sprzedawcach, którzy:
- zrealizować co najmniej 30 transakcji sprzedaży,
- przekroczyć 2000 EUR przychodu ze sprzedaży na platformie (niezależnie od liczby transakcji).
Co ważne, dyrektywa DAC7 nie ogranicza się do zakupów na platformach Vinted, OLX czy Allegro . Podobne zasady obowiązują dostawców usług lub wypożyczalnie na popularnych platformach, takich jak Booking czy Airbnb. Jednak w tym przypadku urząd skarbowy otrzymuje informacje nawet o pojedynczej transakcji, niezależnie od jej kwoty.
Ze względu na nowe przepisy , Vinted rozesłał już w styczniu e-maile z raportem DAC7 za 2023 rok. Jednak w kwietniu poinformowaliśmy, że dane z platform sprzedażowych zostały już przekazane do urzędu skarbowego.
Walka z oszustwami podatkowymi
Wprowadzenie DAC7 to sposób na zwalczanie oszustw podatkowych. W praktyce oznacza to, że urząd skarbowy weryfikuje transakcje pod kątem tego, czy sprzedaż nie stanowi działalności gospodarczej . W takich przypadkach użytkownik może zostać zobowiązany do złożenia wyjaśnień i zapłaty podatku.
Dotyczy to nie tylko sprzedających, ale i kupujących . Jak pisaliśmy w lipcu, urząd skarbowy nie otrzymuje danych kupujących, ale jeśli transakcja przekroczy limit, może o nie poprosić.
Czytaj także: Urząd Skarbowy żąda podatku od kupujących na platformach internetowych
Problem z interpretacją przepisów
Jak donosi Wyborcza.biz, niektóre platformy mają problem z interpretacją nowych przepisów . Serwis opisuje przypadek firmy X, która nie była pewna, czy może legalnie łączyć niektóre transakcje, czy też musi rozliczać każdą ofertę osobno. Chodzi o sytuację, w której klient kupuje kilka przedmiotów u tego samego sprzedawcy i – co najważniejsze – płaci za nie jednym przelewem . W związku z tym firma zwróciła się do urzędu skarbowego. Radca prawny i doradca podatkowy Konrad Kurpiewski, cytowany przez portal, podkreśla, że:
„Określenie, co należy traktować jako pojedynczą, obowiązującą czynność, ma ogromne znaczenie w kontekście przesyłania danych do urzędu skarbowego i ewentualnej późniejszej kontroli sprzedawców”.
Czy orzeczenie rozwiewa wątpliwości w sprawie DAC7?
Wyborcza.biz ujawnia, że urząd skarbowy orzekł, że każda oferta – nawet od tego samego sprzedawcy – musi być traktowana jako odrębna transakcja . Firma zdecydowała się jednak skierować sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu, który podtrzymał decyzję urzędu skarbowego .
„Jeśli jeden sprzedawca może zamieścić w Internecie jedną ofertę, obejmującą na przykład towary i usługi, to nie mogą one być traktowane jako jedna oferta, lecz jako dwie, a każda z nich podlega oddzielnemu raportowaniu do organów podatkowych”.
– Wyborcza.biz cytuje wyrok sądu.
Źle sformułowane pytanie
Ale to nie koniec, bo serwis zwraca uwagę, że pytanie firmy do urzędu skarbowego było błędnie sformułowane. Robert Nogacki, wspólnik zarządzający w kancelarii prawnej Skarbiec, tłumaczy w rozmowie z Wyborcza.biz, że wszystko sprowadza się do kategorii oferty .
Problem pojawia się tylko wtedy, gdy pojedyncza oferta łączy w sobie różne kategorie czynności zdefiniowane w dyrektywie, np. sprzedaż lodówki (produktu) z jej instalacją (usługą świadczoną osobiście). W takim przypadku, zgodnie z interpretacją organu, potwierdzoną przez sąd, mielibyśmy do czynienia z dwiema odrębnymi czynnościami wymagającymi zgłoszenia.
– przypomina Nogacki.
Według niego, regulamin wewnętrzny spółki definiuje usługę jako „towar”. Dlatego też urząd skarbowy, a następnie sąd słusznie uznały, że w ramach jednej oferty można łączyć różne kategorie działalności .
Ten dostawca usług zapewnia bezpieczeństwo sprzedawcom, którzy sprzedają wyłącznie towary. Transakcje obejmujące wiele produktów (ale nie usługi) są liczone jako jedna „istotna aktywność”.
Obraz wyróżniony: Spotlight Launchmetrics
Powiązane artykuły:
GAP otworzy swój pierwszy sklep stacjonarny w Polsce. Znamy datę i lokalizację.
15 milionów grzywny dla giganta mody. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) ukarał go za „ciągłe promocje”.
900 milionów dolarów za markę! Norweska marka zmienia właściciela
Dekada rewolucji przy stole. Jak RestaurantWeek® zmienił polską gastronomię, zdaniem Pawła Światczyńskiego, prezesa i współzałożyciela [WYWIAD] REKLAMA noSlotData REKLAMA noSlotData
Źródło