Mianowany w lipcu szef resortu rolnictwa, Stefan Krajewski, musi zmierzyć się z wieloma problemami. Znajduje się pod obstrzałem z powodu ciężkiej sytuacji w sektorze rolno-spożywczym, finalizacji umowy handlowej UE z Mercosurem, czy też umowy o swobodnym handlu pomiędzy Unią a Ukrainą. Według naszych informatorów z branży, dotychczas nie zdołał on również zbudować sobie silnej pozycji w gabinecie. Twierdzą oni, że to ostatnia szansa dla Krajewskiego, by przejść do ataku.
W lipcu, w ramach przetasowań w rządzie, Stefan Krajewski zastąpił na stanowisku ministra rolnictwa bardzo doświadczonego, również w Brukseli, Czesława Siekierskiego. Stanowił dla ludowców obietnicę nowego początku oraz wzmocnienia społecznego poparcia dla PSL. Zaczął sprawowanie władzy z entuzjazmem, obiecując między innymi ustawę o aktywnym rolniku i o produkcyjnej roli wsi, a także zmniejszenie regulacji.
Po trzech miesiącach sprawowania urzędu przez Krajewskiego, trudno stwierdzić, że wszystko przebiega zgodnie z założeniami. Coraz częściej pojawiają się natomiast wyrazy niezadowolenia. — Minister rolnictwa w tym państwie nie ma żadnego wpływu — usłyszeliśmy od oburzonego reprezentanta sektora rolno-spożywczego.
— Start był obiecujący, ale okres ochronny się skończył, w zasadzie w każdym obszarze występują kłopoty, fluktuacje cen — warzywa, zboża, nabiał. Na korzyść Krajewskiego można zapisać fakt, że ustanowił dziewięciu radców rolnych na kluczowych rynkach eksportowych dla Polski. Wprowadził też bardzo atrakcyjne kredyty dla rolników, lecz dostępna kwota bardzo szybko się wyczerpała — dodaje jedno z naszych źródeł.
Nasi rozmówcy są zgodni, że brakuje „ruchu naprzód”, jednolitego planu działania, a przede wszystkim zbudowania przez Krajewskiego mocniejszej roli w stosunkach z premierem Donaldem Tuskiem.
Przyznają, że sporym problemem dla ministra w pierwszych tygodniach jest to, że ma w ministerstwie jedynie dwóch podwładnych — Adama Nowaka z PSL i Jacka Czerniaka z Lewicy.
— Skuteczność zademonstrował jedynie w czystce kadrowej w ministerstwie, kiedy na początku urzędowania zwolnił wielu dyrektorów wydziałów — słyszymy. W opinii naszych rozmówców, także tych przychylnych Krajewskiemu, taka skala zmian kadrowych była jednak pomyłką i mogła skomplikować sprawne funkcjonowanie ministerstwa.
Premier nie uwzględnia osobistych próśb Stefana Krajewskiego
Na stole premiera, od wakacji, znajdowały się nierozpatrzone wnioski o zmiany kadrowe w jednostkach podległych Krajewskiemu, w tym w Głównym Inspektoracie Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, Głównym Inspektoracie Weterynarii czy Kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, której przewodził Dariusz Rohde, kojarzony z Arturem Balazsem. — Pewne rozczarowanie może trapić Stefana Krajewskiego: wnioskował o powołanie wiceministra, zmiany w KRUS etc. Minęły trzy miesiące po rekonstrukcji, jego prośby leżą bez odpowiedzi, a rządowi zostały tylko dwa lata do wyborów — mówił nam jeden ze stronników Krajewskiego.
Jeżeli chodzi o personalne wsparcie ministerstwa, oczekiwane jest powołanie wiceministry z KO, która zastąpi Michała Kołodziejczaka. Ma nią zostać posłanka z Lubelszczyzny Małgorzata Gromadzka. Z kolei na wiceministra z PSL ma być powołany Jarosław Rzepa, poseł z Zachodniopomorskiego, utożsamiany z Waldemarem Pawlakiem.
Co z wnioskami o zmiany w agencjach podległych ministerstwu? Zostały rozpatrzone 21 października. Tego dnia przed południem minister rolnictwa w rządzie PO-PSL, obecnie poseł ludowców Marek Sawicki w rozmowie z Business Insider Polska bronił Krajewskiego: „Żaden z ministrów nie ma wpływu na premiera Tuska, nie ma go też Krajewski. Decyzje dotyczące zmian kadrowych zaproponowane przez Krajewskiego wciąż nie są podpisane przez premiera, a żeby móc mieć wpływ, trzeba mieć swoich ludzi”.
Branża rolno-spożywcza czuje się pomijana przez rząd
Podczas zeszłotygodniowej konferencji prasowej wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności Andrzej Gantner, w kontekście przygotowanej przez wiceministrę klimatu Anitę Sowińską ustawy o rozszerzonej odpowiedzialności producentów za opakowania ich produktów, otwarcie powiedział, że sektor rolno-spożywczy czuje się „bardzo mocno ignorowany przez rząd”.
— Nasz sektor wytwarza 15 proc. PKB, generujemy 4 mln miejsc pracy. Skupujemy ponad 70 proc. produkcji rolnej, ale rząd nas nie zauważa — nie mamy nawet własnego wydziału w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Nie jesteśmy wysłuchiwani, jesteśmy bardzo mocno pomijani przez rząd — mówił Gantner. Krytykował też brak dialogu sektora z kancelarią premiera. — Proponowaliśmy spotkanie w sprawie ustawy ministrowi Maciejowi Berkowi. Jak to możliwe, że wiceministra klimatu ma więcej do powiedzenia niż minister rolnictwa? — pytał Andrzej Gantner.
Czy premier traci cierpliwość do rolników
Szef rządu Donald Tusk ostatnio wypowiadał się o rolnictwie w innym stylu niż w kampanii wyborczej 2023 r., czy w tegorocznej kampanii prezydenckiej. Temu podejściu dał wyraz w ubiegłym tygodniu podczas spotkania z mieszkańcami Piotrkowa Trybunalskiego. — Chciałbym zrozumieć, dlaczego produkt polskiego rolnika, który otrzymuje dopłaty europejskie i który nie musi płynąć przez Atlantyk, musi być droższy od produktu amerykańskiego — mówił premier w kontekście Mercosuru.
Nasi informatorzy dziwią się, że szef rządu pomijał takie kwestie jak to, że w państwach Mercosuru funkcjonują gigantyczne gospodarstwa rolne, nie ma takiej ochrony pracowników, podobnych jak w UE wyśrubowanych norm, jeżeli chodzi o użycie pestycydów czy dobrostan zwierząt, a wreszcie takich cen nośników energii.
Tusk mówił też, że musi uwzględniać interes całego społeczeństwa, w tym konsumentów, których jest więcej niż rolników. Zwracał również uwagę na zapowiedziany przez Komisję Europejską mechanizm zabezpieczający przed zaburzeniami rynkowymi.
— Platforma ma wrażenie, że rolnictwo to nie jest do końca ich grupa docelowa — komentuje jedno z naszych źródeł, dodając, że to problem dla Krajewskiego.
Stefana Krajewskiego łączy się z niepowodzeniem polskich wysiłków w sprawie umowy handlowej UE z Mercosurem
Przejmując urząd, Krajewski deklarował, że będzie budował mniejszość blokującą w sprawie Mercosuru. Pomimo wspólnych starań rządu i prezydenta to się jednak nie udało — do mniejszości blokującej umowę nie zdołano przekonać Włoch.
W tej chwili — jak słyszymy od źródeł w Brukseli — „wszystko jest już poukładane”. Umowa zostanie sfinalizowana w grudniu, kiedy zaplanowano szczyt UE — Mercosur.
Nasi rozmówcy żalą się jednak, że w sprawie Mercosuru nie widać żadnych wyraźnych działań ze strony ministerstwa rolnictwa. — Nie ma większości politycznej w Unii, ale powinniśmy być już w centrum dyskusji o mechanizmach ochronnych, nic takiego nie widać — martwi się nasze źródło. Z kolei rozmówca z innego ministerstwa twierdzi, że obecnie w Brukseli partnerem dla Komisji Europejskiej do rozmów o zabezpieczeniach dla rolników są Paryż i Rzym, a Warszawa, która z góry zapowiada sprzeciw — jest marginalizowana.
Konfederacja krytykuje rząd za poparcie umowy o wolnym handlu produkcją rolno-spożywczą z Ukrainą
Do końca listopada powinna wejść w życie nowa umowa handlowa UE — Ukraina (DCFTA). W pierwszej połowie października, kiedy w Brukseli podejmowano decyzję w tej sprawie, Warszawa była „za”. 7 października otrzymaliśmy od ministerstwa odpowiedź na pytanie, jakie będzie stanowisko Polski w unijnych gremiach (Coreper, Rada): „Formalne stanowisko rządu w sprawie porozumienia z Ukrainą nie zostało jeszcze ustalone. Formalnie wygląda to tak, że ministerstwo prowadzące, czyli Ministerstwo Rozwoju i Technologii, powinno przedstawić w tej sprawie tekst stanowiska do zatwierdzenia przez Komitet do spraw Europejskich. Jeśli Komitet go zaakceptuje, wówczas stanowisko Rządu będzie oficjalnie przyjęte”. Już 8 października Polska poparła umowę na forum Coreperu, w którym zasiadają ambasadorowie państw członkowskich, a 13 października podczas posiedzenia Rady.
Za poparcie umowy nieustannie krytykują rząd przedstawiciele Konfederacji. Krzysztof Bosak oświadcza, że oznacza ono zgodę na to, aby towary spożywcze z Ukrainy zalały polski rynek.
— Rządzący Polską politycy zdradzili interes polskich rolników i otwierają nasz rynek, właściwie robi to Unia Europejska za ich cichą zgodą, na napływ towarów rolnych z Ukrainy — zarzuca Bosak.
Z kolei przedstawiciele rządu podkreślają, że porozumienie przewiduje mechanizm ochronny na wypadek zakłóceń rynkowych. Natomiast dostęp do unijnego rynku tak zwanych towarów wrażliwych, w tym drobiu, pszenicy czy cukru będzie ograniczony. Uwalnia jednak w pełni obrót np. mlekiem czy jego przetworami. Tymczasem według naszych rozmówców z branży rolniczej już teraz, przed wejściem DCFTA w życie, rosną obawy o kondycję rynku mleka w Polsce, z powodu importu z Ukrainy.

W związku z problemami produkcji rolno-spożywczej Krajewskiemu wyrasta nowy Kołodziejczak
W ostatnich tygodniach media zasypuje fala doniesień o klęsce urodzaju na rynku warzyw czy zboża. Przyczyną są wyjątkowo dobre zbiory i niskie ceny na światowym rynku.
Na tej fali aktywizują się protesty rolników, w tym przedstawicieli współpracującej z PiS Solidarności Rolników Indywidualnych. Jej wiceprzewodniczący — Tomasz Ognisty — w ocenie naszych rozmówców stara się przejąć rolę, jaką za rządów PiS pełnił lider rolniczych protestów Michał Kołodziejczak. Na przykład we wrześniu Ognisty wysypał w siedzibie ministerstwa worek niemieckich ziemniaków.
Pod koniec września podczas dożynek w Spale rolnicy rzucili zaś w stronę Krajewskiego wieńcem pogrzebowym z chwastów i kukurydzy.
Nadchodzący zimowy sezon, w którym rolnicy mają więcej czasu, ponieważ nie zajmuje ich tak praca w gospodarstwach, to zły znak dla ministra rolnictwa.
Nasi rozmówcy spodziewają się ofensywy Krajewskiego w obliczu tej sytuacji. Twierdzą, że rozwiązaniem problemów polskich producentów rolnych jest kooperacja, łączenie się w grupy producenckie. — Siłą rolników na świecie jest wspólne działanie, samo gospodarstwo nie ma znaczenia, nawet wielkopowierzchniowe, ani wobec przetwórstwa, ani wobec handlu — przekonuje Marek Sawicki. Z kolei dla hodowców zwierząt, jego zdaniem, jedyną opcją na to, aby utrzymać się na rynku w warunkach polityki klimatycznej UE, są małe biogazownie o mocy do 0,5 MW. Sawicki w tym kontekście zwraca uwagę, że w KPO brakuje środków na takie inwestycje.

Nie wiadomo, czy polskie stanowisko wobec przyszłego budżetu UE będzie korzystne dla rolnictwa
Kolejny kłopot Krajewskiego, który pojawia się na widoku, dotyczy przyszłego budżetu UE na lata 2028-2034.
W projekcie przedstawionym latem przez Komisję Europejską środki na wspólną politykę rolną połączono z funduszami na politykę spójności. To wywołuje zdecydowany sprzeciw naszych rozmówców, którzy obawiają się, że „we wspólnym budżecie rolnictwo zniknie”. Jak dodają, odpowiedzialne za środki unijne Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej już przygotowuje się do zarządzania przyszłym nowym budżetem UE i „jeżeli rola ministra rolnictwa będzie słaba, nie będzie walczył, to nie będzie miał wiele do powiedzenia”.
Oczekują, że polskim żądaniem podczas negocjacji dotyczących przyszłego budżetu UE będzie oddzielenie polityki spójności i WPR. Jednak nasze źródła w Brukseli są sceptyczne w tej kwestii. Zwracają uwagę, że w obecnej wersji wieloletnich ram finansowych Polska ma być największym beneficjentem nowego budżetu UE. — Jak zaczniemy krytykować strukturę budżetu, to dostaniemy mniej pieniędzy — obawia się nasz rozmówca.
x.com
Sprzymierzeńcy Stefana Krajewskiego oczekują inicjatywy
Nasi rozmówcy spodziewają się, że Krajewski będzie aktywniej występował jako orędownik rolników na forum rządu. Nie rezygnują z nadziei, że minister wyjdzie z obecnej defensywy obronną ręką. Powinno wspomóc go w tym wzmocnienie kadrowe ministerstwa dzięki powołaniu nowych wiceministrów. Krajewski, który kolejny raz przewodzi podlaskim strukturom PSL, we wrześniu miał wybory w regionie, co również zaprzątało jego uwagę.
– Krajewski to dobry człowiek, z doświadczeniem, jednak mogą mu zaszkodzić pospieszne zwolnienia w ministerstwie. To się zawsze odbija — mówi nam jeden z jego sojuszników. Jak jednak dodaje, „minister rolnictwa musi sobie radzić, nikt nie będzie go wspierał”.
— PSL chciał mieć nowy początek w rolnictwie, a ich nominat utknął w rutynie administracyjnej. To ostatnia szansa dla ministra Stefana Krajewskiego, by przejść do kontrataku — podsumowuje inny rozmówca.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło



