Źródło: Polona
Na początku XX wieku w Polsce nadal dominowała wiara w niezwykłe istoty, w tym duchy domowe, diabły, smoki i strzygi. Pomagało to złagodzić strach i zapewniało sposób na zrozumienie i uporządkowanie świata. Jednak wierzenia te stopniowo zanikały wraz z postępem nauki, poprawą odżywiania i przesiedleniami ludności, jak zauważył etnolog dr Robert Piotrowski.
Olbrzymy, gnomy, dziwactwa, wampiry, ghule, lindwurmy, wilkołaki, demony, błędne ogniki, mamuny… W Polsce na przełomie XIX i XX wieku wiara w fantastyczne stworzenia była wciąż silna. Ilustruje to mapa nadprzyrodzonych bytów na Pomorzu, stworzona przez polskich etnologów, która identyfikuje ponad 600 „siedlisk” takich istot.
Dr Robert Piotrowski, etnolog z Interdyscyplinarnego Zespołu Badawczego Antropocenu w Instytucie Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania (IGiZP) PAN – jeden z autorów mapy – wyjaśnia w rozmowie z PAP, że wiara w istoty nadprzyrodzone była głęboko wpleciona w tkankę kulturową. Byty te można postrzegać jako odzwierciedlenie lęków związanych z przemijaniem i śmiertelnością, a także wiary w ochronną rolę przodków. Często zachęcały do pewnych społecznie akceptowalnych zachowań i były ucieleśnieniem zjawisk naturalnych, takich jak burze czy wichury. Były powiązane z pochodzeniem określonych lokalnych cech, takich jak głazy narzutowe, jeziora czy wzgórza morenowe.
Badacz zauważa, że wiara w fantastyczne istoty może nie zaniknąć całkowicie. Na przykład strach przed koszmarami pozostaje stosunkowo powszechny we współczesnej Polsce, szczególnie wśród starszych pokoleń. Niemniej jednak, jak wskazuje dr Piotrowski, jest jasne, że takie przekonania zanikają.
Ten spadek przypisuje się faktowi, że współczesne społeczeństwo nie polega wyłącznie na narracjach werbalnych, aby kształtować swoje rozumienie świata, ale także uwzględnia wyjaśnienia naukowe. „Narracja naukowa i narracja zawarta w tradycjach ludowych nie pokrywają się” – stwierdza dr Piotrowski.
Dlatego teraz rozumiemy, że głazy narzutowe nie są dowodem na istnienie olbrzymów, ale raczej pozostałością po zlodowaceniu; błędne ogniki nie są duszami oszukańczych młynarzy lub geodetów wędrujących przez bagna, ale łatwopalnym metanem; nagła choroba wielu osób w danej miejscowości nie jest dziełem ducha, ale raczej wybuchem choroby zakaźnej; zaburzenia snu nie są wynikiem koszmarów, ale mogą być przypisane takim stanom jak bezdech senny. Ponadto niszczycielskie skutki huraganów nie są „dzikimi polowaniami”, ale raczej nagłymi zmianami ciśnienia atmosferycznego. Obserwacje duchów mogą nie być powiązane z podróżą duszy po śmierci, ale raczej wskazywać na halucynacje spowodowane na przykład zatruciem, schizofrenią lub chorobą Alzheimera. Dodatkowy szósty palec lub zrośnięte brwi u dziecka nie są dziełem diabła, ale są po prostu kwestią zmienności genetycznej.
W czasach współczesnych nie jest do końca jasne, dlaczego wyjaśnienia świata tak często obejmowały istnienie krwiożerczych lub przerażających bytów. Jak na ironię, te niebezpieczne istoty miały zapewniać poczucie bezpieczeństwa poprzez ustalanie granic i wyznaczanie zakazów i nakazów. „Definiowanie pewnych zjawisk lub obiektów wzbudza poczucie bezpieczeństwa. W końcu ludzie wolą, aby ich świat był uporządkowany; taki, który nie wymyka się spod kontroli” – wyjaśnia dr Piotrowski.
„W tradycjach ludowych spotykamy się z tym, co nazywamy mitologią – logiką, która działa na nieco innych zasadach. Dziś może to budzić poczucie litości, ale powinniśmy powstrzymać się od oceniania dawnych przekonań według współczesnych standardów. Nasi przodkowie nie różnili się od nas; byli bystrymi obserwatorami. Po prostu używali innych narzędzi do wyjaśniania rzeczywistości niż my obecnie. Sposób, w jaki jednostka myśli, jest uwarunkowany kontekstem” – wyjaśnia dr Robert Piotrowski.
GDY MIESZKAŃCY OPUSZCZAJĄ MIEJSCE, ICH NIEZIEMNE ISTOTY ZNIKAJĄ
Migracje przyczyniły się również do upadku istot nadprzyrodzonych w Polsce. Narracje o tych bytach, związane z konkretnymi miejscami, tracą znaczenie, gdy kontekst zostanie usunięty.
Na przykład ludność zamieszkująca Pomorze od pokoleń została przesiedlona do Niemiec po 1945 roku. Kiedy te osoby się przeprowadzały, zabierały ze sobą historie o istotach nadprzyrodzonych. Wiele opowieści o tych fantastycznych bytach, utraciwszy swoje kontekstowe podstawy, straciło na znaczeniu. Nowi mieszkańcy, przeciwnie, wprowadzali świeże idee i często nie czuli się wystarczająco związani z nowym środowiskiem, aby tworzyć nowych fantastycznych „sąsiadów”.
HALUCYNACJE I ŻYCIE CODZIENNE
Dr Piotrowski podkreśla również, że substancje halucynogenne obecne w niektórych roślinach odgrywały rolę w wierze w istoty nadprzyrodzone, ponieważ mogły wywoływać doświadczenia przypominające spotkania z duchami, elfami lub koszmary.
Badacz odwołuje się do hipotezy badanej przez francuskich antropologów, sugerującej, że w przeszłości ludzie częściej spotykali istoty nadprzyrodzone z powodu… niewłaściwie przechowywanego ziarna. W wilgotnych warunkach sporysz, toksyczny zarodnik grzyba, mógł rozwinąć się w ziarnie, prowadząc do halucynacji. Osoby dotknięte zatruciem sporyszem – takie jak całe rodziny spożywające potrawy zrobione z zanieczyszczonej mąki – mogły wierzyć, że są świadkami fantastycznych istot.
Współcześnie postęp w technologii suszenia ziarna wyeliminował to ryzyko nieoczekiwanych spotkań z istotami nadprzyrodzonymi.
PRÓŻNIE WIEDZY – TRWAJĄ
Etnolog podkreśla, że nauka pozwala nam zająć się pytaniami, które nas nurtują. „Zawsze jednak będą jakieś nierozwiązane pytania, luki, które pozwolą na różne nienaukowe interpretacje” – zauważa.
Na przykład niepokój związany z „nierozwiązanym światem umarłych” i śmiertelnością znajduje dziś wyraz w popularnych filmach, literaturze i grach, w których występują zombie, wampiry, wilkołaki i duchy. Choć niewielu szczerze wierzy w autentyczność tych opowieści, dreszcz emocji — i bezpiecznej konfrontacji z nieznanym — trwa.
Pustkę pozostawioną przez opowieści ludowe wypełniają również legendy miejskie. Należą do nich opowieści o dzieciach porwanych przez osoby w czarnych samochodach lub szczurach pożerających niemowlęta w wózkach. Teorie spiskowe i pseudonauka służą podobnemu celowi.
„Jednostki zawsze starają się jak najskuteczniej wyjaśnić sobie pewne zjawiska. Jednak nie wszystkie historie znajdują odpowiednie środowisko, by zapuścić korzenie i zostać przekazane przyszłym pokoleniom” – podsumowuje.
Dzięki wysiłkom antropologów zyskujemy wgląd w starożytne legendy i wierzenia. „Antropologia jest podobna do poezji –
Źródło