Od września zamówienie taksówki stanie się wyzwaniem, ponieważ z rynku zniknął już co trzeci kierowca. Czas oczekiwania na kurs wzrósł nawet o 60 proc., a ceny skoczyły o 20 proc. — wynika z publikacji „Rzeczpospolitej”.
Pandemia znacząco zmniejszyła liczebność tradycyjnych taksówkarzy, a nowy obowiązek posiadania polskiego prawa jazdy spowodował rezygnację wielu obcokrajowców, kluczowych dla firm oferujących przewozy przez aplikacje. Eksperci ostrzegają, że pasażerowie odczują skutki już od września, gdy zakończy się wakacyjny okres spadku popytu na taksówki.
Od początku 2024 r. działalność zawiesiło 2 tys. 455 firm taksówkowych, głównie jednoosobowych – wynika z danych Dun & Bradstreet (DNB). Dodatkowo, zlikwidowano prawie 600 firm. Tomasz Starzyk, ekspert DNB, podkreśla, że od czerwca do połowy sierpnia z rejestrów zniknęło ponad 200 taksówek.
„To wróży potężne braki po stronie podaży. Mniejsze i większe kłopoty w tym roku ma ponad 3 tys. firm taksówkowych, głównie jednoosobowych działalności gospodarczych” – mówi Starzyk.
To jednak tylko wierzchołek góry lodowej. „Wielu kierowców taxi, zwłaszcza jeżdżących z aplikacją Uber, Bolt czy FreeNow, nie ma własnej działalności i pracuje na różnych umowach. Skala odejść z branży może być więc dużo większa niż pokazują dane DNB. Firmy z tego sektora szacują, że zmiana prawa wyeliminowała 30 proc. kierowców” — podaje.
„Kiedy w czerwcu tego roku zmieniono przepisy, wprowadzając obowiązek posiadania polskiego prawa jazdy przez wszystkich kierowców świadczących usługi przewozowe, rynek drżał na myśl o konsekwencjach” – zauważa Łukasz Witkowski, współzałożyciel Natviol, aplikacji rozliczeniowej dla kierowców i kurierów, cytowany przez gazetę. „I obawy się potwierdzają: problemy z dostępnością taksówek są ogromne” — wskazuje „Rz”.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Źródło